![Strona tytułowa publikacji zawierającej nuty tanga. Wydawca - Gebethner & Wolff, [1912-1915]. Źródło: Polona](/sites/default/files/styles/open_article_750x0_/public/202510/Brzezi%C5%84ski%2C%20Hipolit%20%2818..-1936%29%20-%20Irr%C3%A9sistible%20%20c%C3%A9l%C3%A8bre%20tango%20argentino%20%20dans%C3%A9%20par%20Max%20Linder%20-%20-%20075263f4-e8d0-4607-afb2-15e04b2a1ae1.jpg?itok=YZKJiMSF) Strona tytułowa publikacji zawierającej nuty tanga. Wydawca - Gebethner & Wolff, [1912-1915]. Źródło: Polona
                    Strona tytułowa publikacji zawierającej nuty tanga. Wydawca - Gebethner & Wolff, [1912-1915]. Źródło: Polona
                  Mija 100 lat od śmierci Maxa Lindera, francuskiego aktora i reżysera, którego Charlie Chaplin nazywał swoim mistrzem. Był pierwszą międzynarodową gwiazdą kina i zarazem pierwszą ofiarą tego zjawiska – powiedział PAP Edward Porembny, reżyser filmu „Życie i śmierci Maxa Lindera”
„Paryż, 31 października. Max Linder, jeden z pierwszych komików filmowych na świecie, popełnił samobójstwo” – donosił 1 listopada 1925 r. „The New York Times”. Wcześniej pozbawił życia swoją żonę Ninette Peters. „Po wypiciu dużych dawek weronalu i przyjęciu kilku zastrzyków morfiny para ostatecznie podcięła sobie brzytwą żyły na nadgarstkach i położyła na łóżku w pokoju hotelowym, czekając na śmierć” – podano wówczas na pierwszej stronie amerykańskiego dziennika.
Poprzedniego dnia Linder zameldował się z żoną w hotelu Baltimore w Paryżu i poprosił, by im nie przeszkadzać. Ponieważ matka Ninette, umówiona wcześniej na spotkanie z córką, niepokoiła się, że nie może się z nią skontaktować, wymusiła na pracownikach hotelu wejście do pokoju.
„Niski i umięśniony, elegancki i wysportowany, francuski gwiazdor niemych komedii Max Linder był jednym z największych geniuszy kina.”
Nie była to pierwsza podjęta przez małżonków próba odebrania sobie życia. Co doprowadziło filmowego gwiazdora i jego niedawno poślubioną, znacznie młodszą żonę do takiego stanu? Odpowiedzi, która wydaje się dość złożona, próbuje udzielić film „Życie i śmierci Maxa Lindera” (2024) w reżyserii Edwarda Porembnego. – Linder dał podwaliny światowemu kinu. Był jednym z pionierów, pierwszą międzynarodową gwiazdą kina i zarazem pierwszą ofiarą tego zjawiska – powiedział PAP polsko-francuski twórca.
– W ciągu 20 lat swojej kariery Linder stał się kolejno pierwszą francuską gwiazdą filmową i pierwszym europejskim gwiazdorem „wyeksportowanym” do Stanów Zjednoczonych, gdzie również odniósł sukces. Charlie Chaplin nazywał go swoim mistrzem. Publiczność go uwielbiała, a krytycy cenili. Dorobił się fortuny, ale jednocześnie przez te wszystkie lata bardzo się wyniszczył, stając się ofiarą własnego sukcesu – zaznaczył Porembny.
Chaplin i Linder nigdy nie wystąpili w tym samym filmie, ale urodzony w Londynie artysta niezwykle cenił o kilka lat starszego kolegę, nazywając go profesorem, a siebie jego uczniem. „Linder wywarł ogromny wpływ na Charliego Chaplina (…). Kiedy Linder zmarł, Chaplin z szacunku do niego zamknął na jeden dzień swoje studio” – przypominano w 2019 r. na łamach brytyjskiego „Guardiana”.
„Niski i umięśniony, elegancki i wysportowany, francuski gwiazdor niemych komedii Max Linder był jednym z największych geniuszy kina” – ocenił w amerykańskim tygodniku „The New Yorker” Richard Brody, dodając, że „ten wykształcony w konserwatorium aktor wkrótce stał się największą międzynarodową gwiazdą nowego medium”.
Naprawdę nazywał się Gabriel-Maximilien Leuvielle i przyszedł na świat 16 grudnia 1883 r. w niewielkiej wiosce pod Saint-Loubes. Jego rodzice Marcel Leuvielle i Suzanne Baron byli niezamożnymi winiarzami. Gabriel-Maximilen już jako nastolatek przejawiał zainteresowanie aktorstwem. Pasja ta zaprowadziła go do konserwatorium w pobliskim Bordeaux, a wkrótce także na miejscową scenę. Wtedy też przyjął swój pierwszy pseudonim – Max Lacerda. Zrobił to z uwagi na ojca, który nie akceptował drogi obranej przez swojego syna. Dla francuskiego chłopa z przełomu XIX i XX wieku taki wybór był niemal katastrofą i wstydem dla rodziny.
– Pochodził z prostej, chłopskiej rodziny, która nie za bardzo miała możliwości, by ułatwić mu start w zawodzie. Zresztą jego ojciec sprzeciwiał się wyborowi syna, stąd też Gabriel-Maximilien Leuvielle zdecydował się występować pod pseudonimem – powiedział Porembny.
Od 1904 r. był już Maxem Linderem. Podczas jednego ze spacerów po Bordeaux zauważył to nazwisko na szyldzie sklepu obuwniczego. Uznał, że Linder idealnie pasuje do Maxa i tak już zostało. Jeszcze tego samego roku wyjechał do Paryża. Początkowo grał drobne, drugoplanowe role. Bezskutecznie starał się dostać do Państwowego Konserwatorium Dramatycznego. Przełomem okazał się rok 1905, kiedy to przyjęto Lindera do Pathé, największej przed pierwszą wojną wytwórni filmowej na świecie, posiadającej własne laboratoria i atelier.
Pomimo niezbyt udanych początków kilka lat później stał się międzynarodową gwiazdą filmową. „Pierwsza burleska z Linderem w głównej roli nikogo jednak nie przekonała o jego możliwościach. Kilkuminutowy skecz »Debiut łyżwiarza«, nakręcony w ciągu kilku godzin o grudniowym poranku 1907 r., nie przewyższał »Groteskowego wrotkarza« Lumiere’a, powstałego mniej więcej dziesięć lat wcześniej” – czytamy w książce „Historia kina. Tom 1. Kino nieme” pod redakcją Tadeusza Lubelskiego, Iwony Sowińskiej i Rafała Syski.
„Wielcy komicy dawnego kina to dla nas przede wszystkim Charles Chaplin, Buster Keaton czy Harold Lloyd. Zapominamy natomiast o tym, który był ich mistrzem, wzorem i nauczycielem – pierwszym wielkim komikiem nowej, X muzy” – zauważył w swojej książce „Odeon. Felietony filmowe” Stanisław Janicki. Z jednej strony Linderowi pomagał rozwój kinematografii i szybki wzrost popularności kina, z drugiej - on sam wydatnie do tego wzrostu popularności i rozwoju się przyczyniał.
Początkowo, szukając własnej drogi, eksperymentował z aktorskim wizerunkiem. Grywał różne role, największy entuzjazm publiczności zdobywał jednak jako modnie ubrany paryski elegant o nienagannych manierach i lekkim dowcipie, paradujący w cylindrze i z równie elegancką laseczką w dłoni. Taka kreacja idealnie wpasowywała się w ostatnie lata belle époque i w końcu stała się znakiem rozpoznawczym aktora, który, zdaniem Janickiego, „miał duszę paryskiego urwisa, a zachowywał się jak wytworny arystokrata lub dobrze urodzony i jeszcze lepiej sytuowany mieszczanin”. „Błyskotliwie inteligentny, elegancko dowcipny, pełen niepowtarzalnego wdzięku” – ocenił filmoznawca.
„Wielcy komicy dawnego kina to dla nas przede wszystkim Charles Chaplin, Buster Keaton czy Harold Lloyd. Zapominamy natomiast o tym, który był ich mistrzem, wzorem i nauczycielem – pierwszym wielkim komikiem nowej, X muzy.”
W styczniu 1914 r. Linder odwiedził Warszawę, dając kilka występów w Filharmonii. Nietrudno zgadnąć, że wydarzenie to wywołało wielki entuzjazm wśród warszawskich przedwojennych kinomanów. „Bohater kinematografu, najpopularniejszy artysta na ekranie, znany i oklaskiwany komik, Maks Linder, przybył do Warszawy” – podawała miejscowa prasa. „Stanął przed tłumem, powiedział: »panowie i panie, przepraszam za spóźnienie«, i za tę trochę z francuska brzmiącą polszczyznę zebrał moc oklasków. A potem zagrał komedyjkę, w której zakochał się w ślicznej mężateczce, odtańczył z nią – świetnie – tango, za co otrzymał »lanie« od męża, a oklaski od widzów” – podano w „Kurierze Warszawskim”.
„W Filharmonii zjawił się drogą napowietrzną. Na estradę spadł z nieba, z balonu, dokąd się dostał po długiej, oczywiście, kinematograficznej podróży po lasach, polach i górach. Spotkały go różne przygody i awantury, zanim zdołał dostać się do balonu – nadlecieć do Warszawy, zatrzymać się nad Filharmonią i spaść na estradę. Sala była, oczywiście, zapełniona po brzegi. Wszyscy »kinematografiści« chcieli zobaczyć żywego »Maksa« – relacjonowano.
Występy, które Linder dał w Warszawie na kilka miesięcy przed wybuchem pierwszej wojny światowej, na długo utkwiły w pamięci warszawiaków. Wizytę francuskiego aktora wspominano w prasie jeszcze niemal ćwierć wieku później. „Gościna »króla ekranu« Maxa Lindera, za powozem którego tłumy goniły ulicami Warszawy, wiwatując na cześć francuskiego komika przed Filharmonią, gdzie odbywał się sensacyjny występ najweselszego z wesołków” – wspominał w 1938 r. na łamach pisma „Ekran i scena” Henryk Liński.
Pasmo sukcesów zastopował wybuch pierwszej wojny światowej. Artysta, choć mógł nie brać udziału w walkach, sam miał nalegać, by wysłano go na front. W 1916 r. został zwolniony z służby i wyjechał do USA, gdzie w chicagowskim Essanay Studios zastąpił Chaplina. Kiepski stan zdrowia i tęsknota skłoniły go do powrotu. Francuskie społeczeństwo było już jednak zupełnie inne. Przedwojenną beztroskę zastąpiły trudne wojenne doświadczenia. Postać beztroskiego dandysa zabawiającego publiczność swoimi gagami już nie działała.
Wrócił więc do Ameryki i założył własną firmę produkcyjną. Zrealizował wówczas w Hollywood trzy cieszące się dużą popularnością komedie – „Bądź moją żoną” (1921), „Siedem lat nieszczęść” (1921) i parodię „Trzech muszkieterów” (1922). Znów jednak dopadły go problemy zdrowotne, zdecydował się więc na ponowny powrót do Francji. Na urlopie w Alpach poznał młodziutką, 16-letnią Ninette Peters. Matka dziewczyny zdecydowanie sprzeciwiała się ich związkowi, ale Max i Ninette pobrali się w Paryżu, 23 sierpnia 1923 r. Niespełna rok później w czerwcu 1924 r. na świat przyszła ich córka – Maud.
W tym samym roku Max realizował swój ostatni film – „Król cyrku”. Choć produkcja okazała się sukcesem, Linder uznał, że jego kariera jest skończona. Stał się małomówny i wycofany, prawdopodobnie cierpiał na depresję, wtedy po raz pierwszy próbował się zabić. Udało się mu to zrobić w paryskim hotelu Baltimore. Aktor zmarł w nocy z 31 października na 1 listopada 1925 r., osieracając swoją kilkunastomiesięczną córkę.
Max Linder na długie lata popadł w zapomnienie. Duży wpływ na taki stan rzeczy miało zniszczenie większości jego filmów. – Po tragicznej śmierci Maxa odziedziczył je Maurice, starszy brat aktora. Maurice trwonił zgromadzony przez Maxa majątek, nadużywał alkoholu i zmagał się z problemami zdrowotnymi. Trzeba też powiedzieć, że był pełen zazdrości i być może właśnie przez to zniszczył otrzymany w spadku dorobek brata, otwierając puszki i zakopując taśmy z filmami w ziemi – zaznaczył Porembny.
Maud Linder dopiero po latach dowiedziała się, czyją jest córką. Postanowiła przywrócić światu pamięć o jej ojcu. W 1963 r. wyreżyserowała i wyprodukowała film „Śmiech z Maxem Linderem”, którego premiera odbyła się podczas festiwalu w Wenecji. Dwadzieścia lat później nakręciła wyświetlony podczas festiwalu w Cannes dokument „Człowiek w jedwabnym kapeluszu”, a w 1992 r. opublikowała książkę zatytułowaną „Max Linder był moim ojcem”.
Mateusz Wyderka (PAP)
mwd/ wj/ aszw/
 

