W centrum Berlina - przy ruchliwym dworcu Friedrichstrasse - w ramach obchodów 80. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego została otwarta w czwartek wystawa plenerowa zatytułowana "Po obu stronach barykady. Fotografia i reportaż wojenny w Powstaniu Warszawskim 1944".
"Widzimy tutaj propagandowe zdjęcia robione po obu stronach barykady", powiedział PAP podczas uroczystości otwarcia wystawy ambasador RP w Berlinie Dariusz Pawłoś. "Robione przez polskie podziemie, przez biuro informacji i propagandy komendy głównej AK i jednocześnie widzimy, jak Powstanie Warszawskie było relacjonowane w niemieckiej, wrogiej nam prasie. Jest to niezwykłe doświadczenie".
Dyplomata zwrócił uwagę, że wystawa jest "bardzo aktualna" nie tylko ze względu na zbliżającą się 80. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego, ale także "ze względu na toczące się w tej chwili konflikty i wojny w Europie i na świecie - jak manipuluje się obrazami z wojny, jak można zmanipulować opinię publiczną? Tak więc wystawa ma niezwykle aktualny kontekst".
Dla kuratorów wystawy "było ważne, żeby połączyć to z teraźniejszością, zwrócić uwagę, jak działa propaganda" - podkreślił Rojkowski, zwracając uwagę, że "to się tak naprawdę nie zmienia".
Dariusz Pawłoś podkreślił, że wystawie towarzyszą działania niemieckiej młodzieży. "To jest bardzo cenne, że studenci berlińskiego Wolnego Uniwersytetu również zaangażowali się w przedstawienie swojego projektu" na temat Powstania Warszawskiego. "Bo do kogo adresujemy tę wystawę? Nie do nas, Polaków mieszkających w Berlinie, tylko do niemieckiej młodej generacji. Na dzisiejsze otwarcie przyszli przedstawiciele wielu różnych instytucji, a wśród zwiedzających widać bardzo wielu młodych ludzi, to jest budujące".
Kurator wystawy David Rojkowski powiedział PAP, że "prezentujemy tu zdjęcia, które były pokazywane tylko podczas powstania. Dzisiaj nasza pamięć o powstaniu tworzą zupełnie inne zdjęcia - przede wszystkim prywatne, emocjonalne".
Dla kuratorów wystawy "było ważne, żeby połączyć to z teraźniejszością, zwrócić uwagę, jak działa propaganda" - podkreślił Rojkowski, zwracając uwagę, że "to się tak naprawdę nie zmienia".
"Chciałem przekazać pewien sceptycyzm wobec zdjęć, szczególnie wobec zdjęć z regionów, gdzie toczy się wojna. Ktoś te zdjęcia wybiera, ktoś opisuje i dopiero wtedy my je widzimy. I widzimy je pod tym kątem, pod którym mamy widzieć" - zauważył.
Dlatego zdaniem kuratora wystawy "zawsze warto sprawdzić kilka źródeł, zawsze warto zapytać siebie: kto mi to zdjęcie pokazuje? Jest jeszcze ważne pytanie, o którym zazwyczaj nie myślimy: czego na tych zdjęciach nie widać? Na tej wystawie, na tych zdjęciach propagandowych nie widać 200 tysięcy zabitych warszawiaków i powstańców. Nie ma na nich rannych, nie ma zmęczonych żołnierzy, nie ma zabitych cywilów".
Wystawa została stworzona w 2014 roku przez landowe Centrum Edukacji Politycznej w Hamburgu, Muzeum Powstania Warszawskiego w Warszawie, Uniwersytet w Hamburgu oraz Leica Fotografie International i jest prezentowana w zaktualizowanej formie - informuje Instytut Polski w Berlinie, który zorganizował wystawę razem z Hamburskim Centrum Edukacji Politycznej i Berlińskim Centrum Edukacji Politycznej. Wystawa pokazywana jest także w Hamburgu.
Równolegle z wystawą studenci historii publicznej na Wolnym Uniwersytecie w Berlinie opracowali magazyn, w którym krytycznie analizują tematykę wystawy. W tekście poświęconym historii zrywu w polskiej stolicy zauważyli, że Powstaniu Warszawskiemu "do dziś poświęca się niewiele uwagi w niemieckiej kulturze pamięci".
Z Berlina Berenika Lemańczyk(PAP)
bml/ jm/