W Białymstoku odbyły się w czwartek główne miejskie obchody, upamiętniające ofiary masowych deportacji obywateli polskich na Wschód. 10 lutego przypada 82. rocznica pierwszej z czterech wywózek, przeprowadzonych przez władze sowieckie w latach 1940-41.
W południe miała miejsce uroczystość przy Grobie Nieznanego Sybiraka - jedynym w kraju takim pomniku, który zbudowany został pod koniec lat 90. ub. wieku przy białostockim kościele Ducha Świętego. Najważniejszą częścią tego pomnika jest kilkumetrowy krzyż, przy którym są złożone urny z prochami nieznanych osób, które zginęły na terenie b. ZSRS. Na murze wokół pomnika są tablice poświęcone osobom ważnym dla środowiska sybirackiego.
W uroczystości wzięły udział władze miejskie, przedstawiciele Związku Sybiraków, parlamentarzyści, służby mundurowe, poczty sztandarowe. Po modlitwie w intencji ofiar wywózek, przy pomniku składano wieńce i kwiaty.
Prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski podkreślał, że pamięć związana z Sybirakami jest w mieście mocno kultywowana, przypomniał że od ubiegłego roku działa w Białymstoku Muzeum Pamięci Sybiru. "To byli zwykli ludzie, którzy byli budzeni nad ranem i w ciągu kwadransa czy też dwóch godzin musieli spakować swój dobytek i wyjechać w nieznane" - mówił o wywiezionych.
Przypominał losy ostatniego przedwojennego prezydenta miasta Seweryna Nowakowskiego, który został wywieziony na Wschód i do dziś nie wiadomo, gdzie zmarł.
"To jest kwestia pamięci i przestrogi. Pamięci o tych, którzy cierpieli ale też przestroga na te czasy, w których żyjemy. Bo zawsze będą ludzie, którzy nienawidzą innych, gdzie jest mowa nienawiści i od tego się zaczyna. Dlatego trzeba mówić, żeby to się już nigdy nie powtórzyło" - dodał prezydent Białegostoku.
Wcześniej kwiaty przy Grobie Nieznanego Sybiraka złożył wojewoda podlaski Bohdan Paszkowski wraz z delegacją IPN oraz marszałek województwa podlaskiego Artur Kosicki, wraz z zarządem województwa i przewodniczącym sejmiku Bogusławem Dębskim.
Wojewoda Paszkowski mówił, że pamięć o takich wydarzeniach powinna stanowić jedną z podstaw świadomości narodowej. "Bo rzeczywiście nasz naród został bardzo doświadczony represjami, które spadły na wschodnie części drugiej RP. Myślę, że te deportacje stanowiły taką najbardziej powszechną formę, która dotykała najszersze kręgi społeczeństwa, jeśli chodzi o represje" - powiedział dziennikarzom.
Podkreślił, że dla mieszkańców Białostocczyzny to historia rodzin; mówił o "złamanych życiorysach" tych osób, którym udało się z zesłania wrócić. "To jest żywa blizna, która wymaga pamięci" - ocenił Paszkowski.
W środowy wieczór, przy Muzeum Pamięci Sybiru zapłonęły znicze w ramach akcji "Światło Pamięci". Znicze ustawiane były na torach biegnących od muzeum w kierunku dawnego dworca, z którego wysyłane były transporty mieszkańców Białegostoku i okolic na Wschód. Złożono też kwiaty przy - znajdującym się przy muzeum - pomniku poświęconym Bohaterskim Matkom Sybiraczkom.
Od 10 lutego 1940 r. do czerwca 1941 r. władze Związku Sowieckiego, okupującego tereny II Rzeczypospolitej, zorganizowały cztery wywózki na Wschód obywateli polskich różnych narodowości. Pierwsza z nich objęła głównie rodziny urzędników państwowych, m.in. sędziów, prokuratorów, policjantów, leśników, a także wojskowych, w tym uczestników wojny polsko-bolszewickiej, i właścicieli ziemskich. Wywożeni trafiali do północnych regionów ZSRS, w okolice Archangielska oraz do Irkucka, Kraju Krasnojarskiego i Republiki Komi.
Pierwsza wywózka była największa - ok. 140 tys. osób - i najbardziej tragiczna pod względem liczby ofiar. Deportowano wtedy m.in. wielu mieszkańców Białegostoku i okolic. Władze miasta podkreślają, że wtedy na "nieludzką ziemię" wywieziono jedną piątą mieszkańców miasta i okolic, a prześladowaniami sowieckimi była dotknięta niemal każda rodzina.
Całkowita liczba obywateli polskich wywiezionych w latach 1940-41 w głąb Związku Sowieckiego nie jest znana. Historycy IPN, m.in. na podstawie źródeł archiwalnych NKWD, szacują tę liczbę na kilkaset tysięcy obywateli polskich.
Związek Sybiraków uważa za prawdziwe dużo wyższe liczby i przyjmuje, że w ramach czterech zsyłek na Wschód wywieziono 1,3 mln polskich obywateli, z których zginął co trzeci.(PAP)
autor: Robert Fiłończuk
rof/ pat/