W Białymstoku odbyły się w piątek główne miejskie obchody upamiętniające ofiary masowych deportacji obywateli polskich na Wschód. 10 lutego przypada 83. rocznica pierwszej z czterech wywózek, przeprowadzonych przez władze sowieckie w latach 1940–41.
W południe miała miejsce uroczystość przy Grobie Nieznanego Sybiraka - jedynym w kraju takim pomniku, zbudowanym pod koniec lat 90. ub. wieku przy białostockim kościele Ducha Świętego. Najważniejszą częścią tego pomnika jest kilkumetrowy krzyż - przy nim złożone są urny z prochami nieznanych osób, które zginęły na terenie b. ZSRS. Na murze wokół pomnika są tablice poświęcone osobom ważnym dla środowiska sybirackiego.
W uroczystości wzięły udział władze miejskie, przedstawiciele Związku Sybiraków, IPN, parlamentarzyści, służby mundurowe, poczty sztandarowe. Po modlitwie w intencji ofiar wywózek, przy pomniku składano wieńce i kwiaty.
"Musimy pamiętać. Musimy pamiętać o tych wszystkich, którzy zginęli zarówno w drodze w transportach jak i tych którzy tam żyli i katorżnicza praca, warunki klimatyczne spowodowały, że tam zostali, ale pamięcią ogarniamy też tych wszystkich, którzy wrócili do Polski, którzy potem pracowali, którzy przeżyli" - powiedział dziennikarzom zastępca prezydenta Białegostoku Przemysław Tuchliński. Dodał, że szczególną formą pamięci jest także powstałe w mieście Muzeum Pamięci Sybiru mówiące o historii Sybiraków.
Obecny na uroczystości dyrektor oddziału IPN w Białymstoku dr Marek Jedynak przypomniał, że ludzie, którzy zostali wywiezieni w głąb Związku Sowieckiego "trafili na nieludzką ziemię, do obozów pracy, do miejsc odosobnienia, do miejsc w trudnym warunkach, by przetrwać". "To nie było celem Stalina, by oni przetrwali, oni po prostu mieli zginąć tak jak miała zginąć też pamięć o oficerach zamordowanych w katyńskich dołach" - podkreślił Jedynak.
Podczas uroczystości wspominano zmarłego kilka dni temu byłego wieloletniego prezesa zarządu Głównego Związku Sybiraków Tadeusza Chwiedzia. Był on pomysłodawcą i przez wiele lat organizatorem odbywającego się w Białymstoku Marsz Pamięci Zesłańców Sybiru. Wspierał też powstanie w tym mieście Muzeum Pamięci Sybiru. Pamięć Chwiedzia uczczono minutą ciszy.
Wcześniej tego dnia kwiaty przy Grobie Nieznanego Sybiraka złożył wojewoda podlaski Bohdan Paszkowski oraz marszałek województwa podlaskiego Artur Kosicki. Jak mówił Paszkowski, skutki tych tragicznych wydarzeń sprzed 83 lat są nadal obecne w świadomości rodzin, ale nadal mają wpływ na naszą pamięć narodową, postrzeganie rzeczywistości i wrażliwość. Podkreślił, że choć pamięć o tych wydarzeniach jest kultywowana, to obecne wydarzenia na Ukrainie przypominają to, co wydarzyło się przed laty. Zaznaczył, że dzisiaj siły rosyjskie deportują ludność z Ukrainy.
"To nie było celem Stalina, by oni przetrwali, oni po prostu mieli zginąć tak jak miała zginąć też pamięć o oficerach zamordowanych w katyńskich dołach" - podkreślił dyrektor oddziału IPN w Białymstoku dr Marek Jedynak.
Jak podkreślił w rozmowie z dziennikarzami Kosicki, bardzo ważne jest uświadamianie społeczeństwu, co się wtedy stało. "Mając na uwadze to, co się dzieje na Ukrainie dzisiaj, widać, że historia zatacza koło i tak samo wtedy naród polski miał zostać zniszczony przez Stalina, a dzisiaj naród ukraiński ma zostać zniszczony przez Putina" - mówił Kosicki.
W piątek po południu przy Muzeum Pamięci Sybiru zapłoną też znicze w ramach akcji "Światło Pamięci". Znicze ustawiane są na torach biegnących od muzeum w kierunku dawnego dworca, z którego wysyłane były transporty mieszkańców Białegostoku i okolic na Wschód.
Od 10 lutego 1940 r. do czerwca 1941 r. władze Związku Sowieckiego, okupującego tereny II Rzeczypospolitej, zorganizowały cztery wywózki na Wschód obywateli polskich różnych narodowości. Pierwsza z nich objęła głównie rodziny urzędników państwowych, m.in. sędziów, prokuratorów, policjantów, leśników, a także wojskowych, w tym uczestników wojny polsko-bolszewickiej, i właścicieli ziemskich. Wywożeni trafiali do północnych regionów ZSRS, w okolice Archangielska oraz do Irkucka, Kraju Krasnojarskiego i Republiki Komi.
Pierwsza wywózka była największa - ok. 140 tys. osób - i najbardziej tragiczna pod względem liczby ofiar. Deportowano wtedy m.in. wielu mieszkańców Białegostoku i okolic. Władze miasta podkreślają, że wtedy na "nieludzką ziemię" wywieziono jedną piątą mieszkańców miasta i okolic, a prześladowaniami sowieckimi była dotknięta niemal każda rodzina.
Całkowita liczba obywateli polskich wywiezionych w latach 1940-41 w głąb Związku Sowieckiego nie jest znana. Historycy IPN, m.in. na podstawie źródeł archiwalnych NKWD, szacują tę liczbę na kilkaset tysięcy obywateli polskich.
Związek Sybiraków uważa za prawdziwe dużo wyższe liczby i przyjmuje, że w ramach czterech zsyłek na Wschód wywieziono 1,3 mln polskich obywateli, z których zginął co trzeci.(PAP)
autorka: Sylwia Wieczeryńska
swi/ pat/