W Londonderry/Derry odbywają się w niedzielę uroczystości z okazji 50. rocznicy „krwawej niedzieli” – największej dokonanej przez brytyjskie wojsko masakry ludności cywilnej podczas trwającego przez ok. 30 lat konfliktu w Irlandii Północnej.
30 stycznia 1972 r. żołnierze z 1 Pułku Spadochronowego Brytyjskiej Armii otworzyli ogień do grupy osób, która odłączyła się od odbywającej się w Londonderry/Derry pokojowej demonstracji przeciwko przepisowi, pozwalającemu internować bez wyroku każdą osobę podejrzaną o terroryzm. Łącznie postrzelili 26 osób, z czego 13 zmarło na miejscu, a jedna wskutek odniesionych obrażeń cztery miesiące później. Sześciu spośród zabitych miało 17 lat. Jak wykazało później śledztwo, żadna z ofiar nie była uzbrojona i nie stanowiła bezpośredniego zagrożenia dla żołnierzy.
Setki osób, w tym krewni zabitych i rannych podczas "krwawej niedzieli" przeszły tą samą trasą, którą wiódł marsz 50 lat temu, niosąc portrety zabitych, po czym pod pomnikiem ofiar odbyła się ceremonia ku ich pamięci. Wzięli w niej udział m.in. premier Irlandii Micheal Martin, minister spraw zagranicznych tego kraju Simon Coveney i liderka domagającej się zjednoczenia Irlandii partii Sinn Fein, Mary Lou McDonald.
Za wydarzenia "krwawej niedzieli" nikt nie poniósł odpowiedzialności. Pierwsze śledztwo w tej sprawie, które zostało wszczęte od razu następnego dnia, zakończyło się raportem oczyszczającym żołnierzy z jakiejkolwiek winy. Raport został powszechnie uznany za wybielanie winy.
Po prywatnym spotkaniu z rodzinami ofiar Martin powiedział, że jest przeciwny amnestii dla sprawców wszystkich czynów popełnionych w Irlandii Północnej z pobudek politycznych przed zawarciem porozumienia pokojowego w 1998 r. Taką amnestię - obejmującą zarówno bojówki republikańskie i unionistyczne oraz policję i wojsko - proponuje rząd brytyjski.
Martin powiedział, że podziękował rodzinom za ich "godną, wytrwałą i odważną" kampanię w dążeniu do sprawiedliwości, prawdy i pociągnięcia do odpowiedzialności. "Rodziny ofiar powinny zawsze mieć pierwszeństwo w rozważaniach politycznych i w kwestii rozliczania przeszłości. Nie uważam, że powinny być amnestie dla kogokolwiek, uważam, że powinny mieć miejsce pełny proces sądowy i wymierzenie sprawiedliwości" - mówił.
Za wydarzenia "krwawej niedzieli" nikt nie poniósł odpowiedzialności. Pierwsze śledztwo w tej sprawie, które zostało wszczęte od razu następnego dnia, zakończyło się raportem oczyszczającym żołnierzy z jakiejkolwiek winy. Raport został powszechnie uznany za wybielanie winy.
Drugie śledztwo rozpoczęło się po zawarciu porozumienia pokojowego i trwało prawie 12 lat. Stwierdzono w nim, że żadna z ofiar nie stanowiła zagrożenia, ani nie robiła niczego, co uzasadniałoby strzelanie do niej, a żołnierze ponoszą niemal całkowitą winę. Po publikacji raportu w czerwcu 2010 r. ówczesny premier David Cameron przeprosił w imieniu państwa brytyjskiego za te wydarzenia i powiedział, że zabójstwa były "nieuzasadnione i nie dające się usprawiedliwić".
Jednak mimo wszczęcia później przez policję śledztwa w sprawie zabójstw i mimo zebrania dowodów, ze względów proceduralnych nie było możliwe postawienie nikogo z domniemanych sprawców przed sądem.
Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)
bjn/ mal/