W Mysłowicach odsłonięto w poniedziałek tablicę upamiętniającą miejsce, w którym w latach 1941-1945 znajdowało się niemieckie zastępcze więzienie policyjne Rosengarten, przez które przeszło ok. 20 tysięcy Polaków i przedstawicieli innych narodowości.
Od 1945 do 1946 r. działał tam komunistyczny obóz pracy, który również pochłonął tysiące ofiar.
„To miejsce zostało naznaczone krwią ofiar dwóch totalitaryzmów. Niech ten monument przypomina o tragicznym losie więzionych tu osób” - napisano na tablicy, przytwierdzonej do muru imitującego ściany baraku w mysłowickim Parku Promenada.
W uroczystości wzięli udział m.in. dyrektor katowickiego oddziału IPN Andrzej Sznajder, prezydent Mysłowic Dariusz Wójtowicz i dyrektor Muzeum Miasta Mysłowice Adam Plackowski. Tablicę poświęcił ks. Andrzej Hoinkis, proboszcz parafii Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny w Mysłowicach–Brzezince. Inicjatorem takiej formy upamiętnienia był Urząd Miasta Mysłowice.
„To miejsce zostało naznaczone krwią ofiar dwóch totalitaryzmów. Niech ten monument przypomina o tragicznym losie więzionych tu osób” - napisano na tablicy, przytwierdzonej do muru imitującego ściany baraku w mysłowickim Parku Promenada.
Miejsce, w którym więziono tysiące ofiar do niedawna porastały dziko rosnące zarośla. Teraz znajduje się tam park, wielu spacerowiczów przez lata nie zdawało sobie sprawy z tego, co działo się w tym miejscu kilka dekad wcześniej.
Podczas II wojny światowej więzienie policyjne w Mysłowicach budziło grozę. Przetrzymywano tam i poddawano bestialskim torturom m.in. więźniów politycznych ze Śląska i Zagłębia Dąbrowskiego, czasami całe rodziny. Każdy kto tam trafiał, zazwyczaj spędzał w tym miejscu trzy najgorsze miesiące swojego życia, by później zostać deportowanym prosto do obozu koncentracyjnego Auschwitz - wskazuje IPN.
„Brutalne śledztwa, tortury i głód - tak wyglądała codzienność w nazywanym przez więźniów Rosengarten, czyli Ogrodzie Róż. Nie inaczej było gdy obóz przejęli w 1945 r. komuniści” - przypominają historycy.
W 2015 r. ukazała się książka „Obóz Pracy w Mysłowicach w latach 1945–1946” autorstwa dr. Wacława Dubiańskiego, zastępcy naczelnika Oddziałowego Biura Lustracyjnego IPN w Katowicach. O ofiarach nazistowskich represji w tym miejscu opowiada też film dokumentalny pt. "Krzyk i Kolce Róż".
Po agresji niemieckiej na Polskę i masowych aresztowaniach, w więzieniach szybko zabrakło miejsc, dlatego zaczęto tworzyć nowe tego typu placówki. Na terenie obecnego woj. śląskiego taki obiekt powstał m.in. w Sosnowcu, jednak Niemcy uznali, że lepsze będą budynki w pobliskich Mysłowicach - po stacji emigracyjnej, gdzie w międzywojniu werbowano robotników do pracy w belgijskich i francuskich kopalniach. Więźniowie placówki w Mysłowicach, która pełniła rolę aresztu śledczego, podczas przesłuchań byli poddawani wyjątkowo brutalnym torturom. Ci, którzy zdołali przeżyć, trafiali do KL Auschwitz.
Więzienie ewakuowano tuż przed ofensywą Armii Czerwonej w styczniu 1945 r. Po przejęciu władzy przez komunistów zorganizowano tam obóz pracy, w którym przetrzymywano m.in. Ślązaków, którzy podczas wojny podpisali tzw. Volkslistę lub osoby podejrzewane o współpracę z Niemcami. Podobnie jak w innych tego typu obozach, więźniowie byli niedożywieni, wycieńczeni pracą, panowały w nim fatalne warunki sanitarne. Wiele ofiar pochłonęły epidemie tyfusu. Według oficjalnych danych, liczba ofiar komunistycznego obozu to ponad 2,3 tys. osób. Grzebano ich na pobliskim cmentarzu ewangelickim.(PAP)
autor: Krzysztof Konopka
kon/ aszw/