W sztokholmskim kościele św. Eugenii otwarto w niedzielę wystawę poświęconą beatyfikowanej rodzinie Ulmów z Markowej. Z tej okazji wykład dotyczący relacji polsko-żydowskich w kontekście II wojny światowej wygłosił historyk prof. Marek Wierzbicki.
Ambasador RP w Sztokholmie Joanna Hofman w emocjonalnym przemówieniu podkreśliła, że wiele polskich rodzin czuje dumę z postawy Ulmów. Zapytała: ilu z nas przyjęłoby Żydów do swoich domów pod groźbą śmierci? Po chwili ciszy wśród publiczności rękę podniosła jedna osoba.
Prof. Marek Wierzbicki naświetlił szerszy kontekst masakry, jaka miała miejsce 24 marca 1944 roku w domu Ulmów w Markowej, gdzie niemieccy żandarmi rozstrzelali najpierw ukrywających się tam Żydów, a później Ulmów oraz ich dzieci. W sumie zginęło 16 osób.
Naukowiec przypomniał o okupacji Polski przez hitlerowskie Niemcy oraz Związek Sowiecki, o tworzonych przez Niemców gettach oraz obozach koncentracyjnych, a także o roli polskiego wojska w wyzwoleniu Europy. "Dla Polski wojna trwała jednak nie do 1945 roku, a do 1989" - podkreślił prof. Wierzbicki, odnosząc się do pozostania kraju w rosyjskiej strefie wpływu.
W rozmowie ze szwedzko-polskim historykiem Arturem Szulcem prof. Wierzbicki pytany o przyczynę niewielkiej wiedzy na Zachodzie na temat pomocy, jaką Polacy nieśli Żydom, odpowiedział, że wynika to "z niewielkich własnych doświadczeń związanych z Holokaustem" oraz, że "nie była to kwestia, która interesowała reżim komunistyczny".
Składająca się z 12 plansz ekspozycja "Śmierć za człowieczeństwo. Rodzina Ulmów" jest dostępna dla publiczności do 17 września we foyer kościoła św. Eugenii, który mieści się w zabytkowej kamienicy w centrum Sztokholmu.
Na otwarciu wystawy zorganizowanej przez Instytut Polski oraz ambasadę RP w Sztokholmie obecny był m.in. ambasador Izraela w Szwecji Ziv Nevo Kulman.
Ze Sztokholmu Daniel Zyśk (PAP)
zys/ adj/