Zależy nam na tym, aby wystawa w integralny sposób pokazywała przesłanie, idee, w pierwotnej wersji, stworzonej przez czterech autorów i zespół dwudziestu kuratorów – powiedział PAP zastępca dyrektora Muzeum II Wojny Światowej dr Janusz Marszalec.
Dyrekcja Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, którym od kwietnia br. kieruje prof. Rafał Wnuk, we wtorek poinformowała o wprowadzonych już i planowanych zmianach na wystawie głównej, mających doprowadzić do przywrócenia jej stanu z 2017 roku. Chodzi o miejsce prezentacji fotografii i portretów: rotmistrza Witolda Pileckiego, o. Maksymiliana Marii Kolbego i rodziny Ulmów.
„Przypomnę, że bohaterowie zawsze byli na naszej wystawie, był również od samego początku rotmistrz Witold Pilecki.”
W komunikacie na swojej stronie internetowej muzeum podało, że „zamierza przywrócić spójność całej wystawie”. „Obecnie powracamy do pierwotnej wersji scenariusza oraz wizji autorów sekcji >>System obozów koncentracyjnych<< i >>Droga do Auschwitz<< części wystawy zatytułowanej >>Groza wojny<<” - poinformowano.
„Uważamy, że choć według sądu zmiany na ekspozycji były relatywnie niewielkie, to każdy zwiedzający ma prawo obejrzeć wystawę w jej oryginalnym kształcie i samodzielnie ocenić, czy dobrze służy ona polskiej polityce pamięci” - napisano.
Zastępca dyrektora Muzeum II Wojny Światowej podkreślił w rozmowie z PAP, że „wprowadzenie zmian jest konsekwentnym działaniem, mającym na celu naprawienie ingerencji o cechach cenzury, dokonanych w 2017 r. przez dr Karola Nawrockiego, pełniącego wówczas obowiązki dyrektora Muzeum II Wojny Światowej”.
„Przypomnę o usunięciu filmu kończącego wystawę, w którym również byli polscy i nie tylko polscy bohaterowie: uczestnicy Grudnia 70, ks. Jerzy Popiełuszko, Ronald Regan, Lech Wałęsa i wielu innych. Zależy nam na tym, aby wystawa w integralny sposób pokazywała przesłanie, idee, w pierwotnej wersji, stworzonej przez czterech autorów i zespół dwudziestu kuratorów. W ostatnich dniach zdecydowaliśmy się na to, aby dokonać pierwszych istotnych zmian, oczywiście zapowiadamy też następne” - powiedział.
Dr Marszalec zaznaczył również, że „władz muzeum nie przekonuje retoryka byłego dyrektora placówki i obecnego prezesa Instytutu Pamięci Narodowej dr Karola Nawrockiego, jakoby nowa dyrekcja dokonała zdrady narodu polskiego i wyrzuciła z wystawy polskich bohaterów”.
„Przypomnę, że bohaterowie zawsze byli na naszej wystawie, był również od samego początku rotmistrz Witold Pilecki. W 2017 roku panu Nawrockiemu nie podobało się zdjęcie rotmistrza, które umieściliśmy na naszej wystawie. Chciał umieścić większe, bo uważa, że patriotyzm mierzy się na centymetry kwadratowe. Natomiast my, jako autorzy wystawy, mieliśmy bardzo spójną i konsekwentną wizję, według której każdy autor, każdego dzieła ma prawo do tego, żeby nie było ono naruszane przez osoby trzecie. Stąd nasza decyzja o przywracaniu stanu wystawy do tego z 2017 roku” – stwierdził zastępca dyrektora MIIWŚ.
Dr Janusz Marszalec odniósł się także do kwestii usunięcia fragmentów ekspozycji dotyczących ojca Maksymiliana Kolbego oraz rodziny Ulmów.
„Nie umieściliśmy ich w naszej narracji i mieliśmy do tego pełne prawo, jako twórcy. Pokazano innych księży i innych Sprawiedliwych wśród Narodów Świata ratujących żydowskich sąsiadów. Zgodnie z koncepcją wystawy, staraliśmy się pokazywać osoby mniej znane. Nie godziliśmy się też na historyczne oszustwa. Do nich zaliczam opis na zdjęciu rodziny Ulmów: >>Postawy Polaków wobec zagłady Żydów<<. Przypominam, że bohaterstwo Ulmów nie było postawą powszechną. Powszechna była obojętność” - zaznaczył.
Jak podkreślił, „wystawy są sprawą historyków i muzealników, więc nie przyjmujemy krytycznych argumentów ze strony polityków”.
„Stoimy na stanowisku, że zgodnie z wyrokiem sądu Okręgowego w Gdańsku i Sądu Apelacyjnego w Warszawie mamy prawo domagać się respektowania naszych praw autorskich. Przypominam, że sąd stwierdził wówczas, że naruszono nasze prawa autorskie i naruszenie to miało charakter zawiniony, skoro zasądził kwotę na rzecz Stowarzyszenia Pomocy Osobom Autystycznym” – powiedział zastępca dyrektora MIIWŚ.
W ocenie dr Marszalca „jest możliwość wyciszenia emocji”. „Na tą chwilę nie widzę możliwości zaprezentowania tych postaci w przestrzeni wystawy stałej, natomiast nie jesteśmy osobami, które chciałyby pamięć o nich zniszczyć” – dodał zastępca dyrektora MIIWŚ.(PAP)
autor: Dariusz Sokolnik
dsok/ aszw/