
Krzyżami Wolności i Solidarności uhonorowano w czwartek w Białymstoku siedemnaście osób, które w latach 80. ubiegłego wieku zaangażowane były w działalność opozycji antykomunistycznej w Polsce. Siedem osób odznaczono pośmiertnie.
Krzyż Wolności i Solidarności nadawany jest przez Prezydenta RP, na wniosek Prezesa Instytutu Pamięci Narodowej, działaczom opozycji wobec dyktatury komunistycznej, za działalność na rzecz odzyskania przez Polskę niepodległości i suwerenności lub respektowanie praw człowieka w PRL. Krzyż Wolności i Solidarności wzorowany jest na Krzyżu Niepodległości z II RP.
Podczas czwartkowej uroczystości, która odbyła się w białostockim oddziale Instytutu Pamięci Narodowej, Krzyże Wolności i Solidarności otrzymali: Mieczysław Borowski, Marek Kaczmarek, Tadeusz Koszycki, Jarosław Kozłowski, Konstanty Kozłowski, Antoni Marciniak, Jerzy Popławski, Władysław Pruszyński, Andrzej Pryzmont, Bogumił Redlarski.
Pośmiertnie krzyżami odznaczono: Zdzisława Długokińskiego, Eugeniusza Łupińskiego, Marka Sadowskiego, Andrzeja Soczyńskiego, Wincenta Sołuba, Zdzisława Wiszowatego, Mariana Wyszyńskiego.
"Krzyże Wolności i Solidarności, przyznawane dzisiaj w imieniu Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej i na wniosek Prezesa Instytutu Pamięci Narodowej, są wyrazem szacunku i uznania przez państwo polskie państwa dokonań i dokonań świętej pamięci działaczy opozycji antykomunistycznej" - mówił zwracając się do odznaczonych wiceprezes IPN Karol Polejowski.
Podkreślał też zasługi rodzin uhonorowanych zaznaczając, że bez ich wsparcia działalność opozycyjna nie byłaby możliwa. "Trudno sobie wyobrazić, aby ta walka z reżimem komunistycznym bez wsparcia rodzin mogła być zwycięska" - powiedział Polejowski. Wspominał też o żonach, wdowach, które w czwartek odebrały przyznane pośmiertnie ich małżonkom odznaki.
Polejowski zwrócił też uwagę, że wśród uhonorowanych w tym roku jest grupa działaczy, których - jak podkreślił - "poddano szczególnie perfidnej formie represji wcielając do przymusowych ćwiczeń wojskowych". Wyjaśnił, że ta forma represji polegała na tym, że osoby, które walczyły nielegalnie, były wcielane do jednostek wojskowych i traktowane tam jak więźniowie. "Dla tych młodych przecież wówczas chłopaków wojskowy mundur, który zawsze w polskim społeczeństwie cieszył się szacunkiem, stawał się więziennym drelichem" - zaznaczył.
Nawiązał też do znaczenia krzyża i solidarności w nazwie odznaki. Podkreślił, że solidarność była wówczas powszechna, nie tylko w rodzinach i najbliższych, ale była obecna też w kościele. "To kościoły stały się oazami wolności, to tam wszyscy ci, którzy byli zagrożeni represjami mogli liczyć na pomoc i tą pomoc otrzymywali" - powiedział i wskazał, że dwóch duchownych związanych z Białymstokiem i kapelanów Solidarnością - bł. ks. Jerzego Popiełuszkę i ks. Stanisława Suchowolca.
Zaapelował do młodych ludzi, dla których - jak mówił - "wolność jest czymś oczywistym", by szanowali to, co otrzymali od swoich rodzin. "O wolność trzeba było walczyć, stawiając na szali swoje życie, zdrowie, przyszłość swoją i przyszłość najbliższych. Za tę działalność groziły realne represje, więzienie, bicie, wyroki, pozbawienie pracy, brak widoków na nową pracę. Takie były realia państwa komunistycznego" - powiedział wiceszef IPN.
W imieniu uhonorowanych głos zabrał Władysław Pruszyński, który dziękował prezydentowi RP, że pamiętał o takich ludziach jak odznaczeni.
Krzyż Wolności i Solidarności został ustanowiony przez Sejm 5 sierpnia 2010 roku. Po raz pierwszy przyznano go w czerwcu 2011 roku przy okazji obchodów 35. rocznicy protestów społecznych w Radomiu. Odznaczenie nawiązuje do Krzyża Niepodległości z 1930 r., ustanowionego z inicjatywy Aleksandry Piłsudskiej jako "wyraz wdzięczności II RP dla wszystkich tych, którzy walczyli o jej niepodległość". Oba odznaczenia mają podobny wzór, różnią się kolorystyką i napisami.
Krzyżami Wolności i Solidarności uhonorowano dotąd ponad 7,7 tys. osób - wynika z danych zamieszczonych na stronie internetowej IPN.(PAP)
swi/ aszw/