80. rocznica wyzwolenia Auschwitz ma dla ocalałych z Holokaustu gorzki smak - powiedział PAP Christoph Heubner, wiceprezydent Międzynarodowego Komitetu Oświęcimskiego. Byłych więźniów niepokoi niestabilna sytuacja na świecie i wzrost poparcia dla partii skrajnie prawicowych - dodał.
Polska Agencja Prasowa: 80. rocznica wyzwolenia niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego i zagłady Auschwitz-Birkenau przypada na dramatyczny okres w historii Europy. Od blisko trzech lat toczy się krwawa wojna Rosji przeciwko Ukrainie. Bliski Wschód, pomimo rozejmu, pozostaje beczką prochu. W wielu krajach rośnie poparcie dla sił skrajnie prawicowych, a sukces Donalda Trumpa w USA potęguje niepewność. Pamięć o Auschwitz była przez długi czas skuteczną przestrogą przed "powtórką z historii". Czy jesteśmy świadkami upadku tego symbolu?
Christoph Heubner, wiceprezydent wykonawczy MKO: Symbol pozostał, ale można odnieść wrażenie, że wielu mieszkańców Europy odłożyło do lamusa pamięć o Auschwitz, aby zwrócić się w stronę skrajnie prawicowych i populistycznych haseł. Mam na myśli prawo rzekomo silniejszego, zło i bezwstyd, kłamstwo i dezinformację, wojnę i przemoc czyli wszystko to, co w przeszłości doprowadziło do ludobójstwa w Auschwitz. Jestem pewien, że 27 stycznia byli więźniowie ostrzegą polityków przed groźbą ponownego upadku demokracji i Europy.
Trzeba jednak pamiętać, że demokracja to my wszyscy i że od nas zależą jej losy. Myślę często o słowach węgierskiej więźniarki Erszi Szemes, która każde spotkanie z młodzieżą kończy apelem – "Musicie bronić republiki".
"Ocaleni zastanawiają się, czy Europa zapomniała o tym, co doprowadziło do katastrofy. Świadkowie historii są przerażeni tym, że skrajnie prawicowe partie rosną w siłę, a inne partie otwierają się na współpracę z nimi."
PAP: Rozwój sytuacji w Niemczech nie napawa optymizmem. Rośnie poparcie dla sił skrajnie prawicowych, w niektórych wschodnioniemieckich landach na prawicowo-populistyczną Alternatywę dla Niemiec (AfD) głosuje ponad 30 proc. wyborców. Mnożą się wypowiedzi bagatelizujące niemieckie zbrodnie. Zwiększa się liczba antysemickich incydentów.
C.H.: Z tego powodu obchody 80. rocznicy wyzwolenia obozu będą miały gorzki smak. Minorowe nastroje związane są z sytuacją polityczną w wielu krajach, nie tylko w Niemczech. Ocaleni zastanawiają się, czy Europa zapomniała o tym, co doprowadziło do katastrofy. Świadkowie historii są przerażeni tym, że skrajnie prawicowe partie rosną w siłę, a inne partie otwierają się na współpracę z nimi.
Znamy dokładnie procesy, które doprowadziły do zdrady demokracji i powstania dyktatury. Czyżby istniała data ważności pamięci? Po upływie 80 lat młodzież jest znów otwarta na prostackie odpowiedzi i daje się uwieść ich autorom. To oburzające.
PAP: Kandydatka AfD na kanclerza Niemiec Alice Weidel publicznie twierdzi, że Hitler był socjalistą i komunistą. Jeszcze 10 czy 15 lat temu takie przekręcanie historii byłoby niemożliwe. Czy mamy do czynienia z rewizjonizmem nowej jakości?
C.H.: Wypowiedzi Weidel to rzeczywiście nowa jakość w zakłamywaniu historii. AfD i podobne ugrupowania nie mają żadnych zahamowań w rozpowszechnianiu kłamstw. Przekręcają, imputują, kłamią w telewizji i mediach społecznościowych odwołując się do najniższych instynktów. Niebezpieczne jest to, że szczególnie młodzi ludzie dają się wciągać w brutalizację publicznych dyskusji.
PAP: Wobec tych zagrożeń szczególnego znaczenia nabiera świadectwo byłych więźniów, którzy w oparciu o swoje doświadczenia mogą skutecznie demaskować kłamstwa. Obecna rocznica to chyba ostatnia okrągła rocznica, w której ocaleni z Zagłady wezmą udział. Jak będzie wyglądała walka o prawdę bez świadków Holokaustu. Jak ich zastąpić?
C.H.: Autentyczność i wiarygodność świadków odgrywa kluczową rolę w polemice z ludźmi podającymi w wątpliwość zbrodnie III Rzeszy, "zamykała usta" osobom podważającym Holokaust. Gdy zabraknie świadków, środowiska rewizjonistyczne staną się zapewne jeszcze bardziej agresywne. Z pewnością nie oddamy im pola. Jest sporo osób, które w oparciu o doświadczenia ocalałych będą kontynuowały walkę o prawdę.
Decydująca będzie nasza postawa. Kluczowe jest pytanie, czy partie demokratyczne będą zgodne co do tego, że nie można oddać państwa prawicy. W Niemczech dyskutuje się o "Brandmauer" – "zaporze ogniowej" przeciwko skrajnej prawicy. Jak widzimy, w Austrii taka zapora właśnie się rozpadła. Czy w Niemczech będzie podobnie? To rozstrzygnie się w ciągu najbliższych lat.
PAP: Ważną rolę historyczną i edukacyjną odgrywały procesy przeciwko zbrodniarzom hitlerowskim. Ze względu na wiek sprawców, raczej nie dojdzie do kolejnych postępowań. Bilans rozliczeń niemieckiego wymiaru sprawiedliwości ze zbrodniami jest, delikatnie mówiąc, bardzo skromny.
"Niemiecki wymiar sprawiedliwości całkowicie zawiódł. Przed sądem postawiono po 1945 r. niewielu sprawców. Ocaleni z Holokaustu czekali na te procesy przez całe życie."
C.H.: Niemiecki wymiar sprawiedliwości całkowicie zawiódł. Przed sądem postawiono po 1945 r. niewielu sprawców. Ocaleni z Holokaustu czekali na te procesy przez całe życie. W ostatnich kilkunastu latach zapadło kilka wyroków. Móc zeznawać przed niemieckim sądem, to była dla nich ogromna satysfakcja. Obserwowałem kilka takich procesów. Kluczowe znaczenie dla tych, którzy przeżyli obóz, miała możliwość opowiedzenia o swoich przeżyciach.
PAP: A sprawcy?
C.H.: Byli żałośni. Wbrew próbom heroizacji SS, to były żałosne postaci. Całe życie milczeli, byli pozbawieni emocji, niezdolni do przyznania się do winy. Nigdy nie zdobyli się na to, aby ostrzec młodych ludzi przed pokusami, którym sami ulegli.
PAP: Od kilkudziesięciu lat opiekuje się pan grupami niemieckiej młodzieży przyjeżdżającymi do byłego obozu, aby poznawać jego historię i pracować na rzecz miejsca pamięci. Towarzyszy pan też grupom młodych praktykantów z koncernu Volkswagen odwiedzających Auschwitz. Czy stosunek młodych Niemców do historii, do niemieckiej winy oraz do Polski, zmienił się w ciągu tego czasu?
C.H.: Powodem, że pomimo wieku emerytalnego nie zrezygnowałem z tej działalności jest to, że młodzież jest zainteresowana przeszłością i okazuje wielkie emocje w konfrontacji z autentycznym miejscem historii, jakim jest Auschwitz. Są pod wrażeniem obozu i dramatyzmu historii, odwagi więźniów i ich cierpienia. Do tego dochodzi fakt, że wielu z nich, mających imigranckie korzenie, ma za sobą własne doświadczenie przemocy i ucieczki. Niedawno opiekowałem się w muzeum Auschwitz młodym Afgańczykiem, który po powrocie napisał w liście do mnie, że pobyt w miejscu pamięci odświeżył jego dramatyczne przeżycia.
PAP: Ważną rolę odgrywa Międzynarodowy Dom Spotkań Młodzieży w Oświęcimiu. Jest pan jednym z jego twórców.
C.H.: Ten projekt to było czyste szaleństwo. Dom powstał w czasach, gdy Polska była za żelazną kurtyną. Kursowałem regularnie z Berlina Zachodniego przez NRD do Polski. MDSM powstał w 1986 r. dzięki zaangażowaniu byłych więźniów, którzy zrozumieli, że istnienie takiej placówki, gdzie będą mogli opowiadać o swoich doświadczeniach, jest w ich interesie.
Co ciekawe, pomysł narodził się podczas spotkania w Muzeum w Auschwitz Volkera von Toerne, syna wysokiego stopniem oficera SS, z byłym więźniem Tadeuszem Szymańskim. Ich relacja przerodziła się w przyjaźń.
PAP: Należy pan do pokolenia, które powoli schodzi ze sceny. Czy ma pan następców? Czy poczucie winy wobec Polaków, które było motywem działalności w minionych 50 latach, jest nadal istotne dla Niemców?
C.H.: Polska była dla nas w latach 70. odkryciem. Polska kultura, literatura, wzornictwo przemysłowe, grafika, plakaty, to wszystko niezwykle nas fascynowało. Odkryliśmy świat, o którym nie mieliśmy pojęcia. Dla współczesnego pokolenia wiele spraw jest oczywistych. Ale również teraz Niemcy potrafią fascynować się Polską. Niemcy nie są ignorantami, ale ich wiedza o Polsce nie jest zbyt duża.
Byłem przygnębiony antyniemiecką propagandą za czasów PiS, tym stałym besztaniem Niemców w mediach. W Niemczech prowadziło to do zniechęcenia, do wycofywania się z projektów. Na szczęście mamy to już za sobą.
PAP: Auschwitz jest symbolem Holokaustu – Zagłady Żydów, ale jest też centralnym miejscem martyrologii Polaków. To podwójna rola prowadziła w przeszłości do "konkurencji ofiar" i do napięć. A jak jest obecnie?
C.H.: Mam wrażenie, że napięcia ustały. Wszystkie grupy ofiar szukają raczej tego co łączy, niż tego co dzieli. Powodem są zagrożenia wynikające ze wzrostu tendencji prawicowych, nacjonalistycznych i populistycznych, które uderzają we wszystkich. Ocaleni mówią: jesteśmy solidarni i nie damy się podzielić.
Christoph Heubner - niemiecki pisarz, od 1985 r. współpracuje z Międzynarodowym Komitetem Oświęcimskim, obecnie jest wiceprezydentem wykonawczym MKO. Po studiach odmówił służby wojskowej w Bundeswerze. W ramach służby zastępczej opiekował się bezdomnymi w Wielkiej Brytanii. Od 1970 r. uczestniczył w pracach zachodnioniemieckiej Akcji Znaki Pokuty Służby dla Pokoju (AZP), która organizowała pobyty młodzieży w byłych niemieckich obozach koncentracyjnych. Jest pierwszym Niemcem odznaczonym medalem „Powstanie w Getcie Warszawskim".
Rozmawiał Jacek Lepiarz (PAP)
lep/ bst/ mhr/