
Choć powodzi nie da się wyeliminować, to straty, jakie powodują – udaje się skutecznie ograniczać. W Europie liczba ofiar powodzi systematycznie maleje, a straty materialne są coraz mniej dotkliwe dla gospodarki – wynika z analizy przebiegu 1700 powodzi w Europie w ostatnich 70 latach.
Badacze w publikacji w „Science Advances” przeanalizowali ponad 1700 zarejestrowanych w Europie powodzi od lat 50. XX w. i wzięli pod lupę czynniki, które wpływały na wielkość strat: ludzkich i ekonomicznych. To największa tego typu analiza.
– Powodzie będą występowały zawsze, nie da się tego zagrożenia wyeliminować. Da się jednak nauczyć się z nim funkcjonować i najefektywniej ograniczać straty – mówi w rozmowie z PAP autor publikacji, geograf dr Dominik Paprotny z Poczdamskiego Instytutu Badań nad Skutkami Zmian Klimatycznych (PIK) w Niemczech oraz Uniwersytetu Szczecińskiego. Komentuje, że w całej Europie obserwowana jest coraz lepsza adaptacja do powodzi: spadek liczby ofiar powodzi i strat powodziowych w relacji do PKB.
Badacz tłumaczy, że kluczem do ograniczenia przyszłych zniszczeń powodziowych jest mądra adaptacja i „oddawanie rzekom przestrzeni”, a nie próba całkowitej kontroli nad żywiołem.
– Ktokolwiek jest zagrożony powodzią – czy to mieszkańcy, czy lokalne władze – musi podjąć bezpośrednie działania, aby ograniczyć straty. Nasze badania pokazują, że daje się to skutecznie robić – podsumowuje badania naukowiec.
Z analiz wynikło, że ważnym czynnikiem w ograniczaniu strat powodziowych w skali Europy są coraz lepsze systemy wczesnego ostrzegania. Chodzi nie tylko o coraz bardziej dokładne prognozy meteorologiczne i hydrologiczne, ale i o łatwą ich dostępność i przekazywanie ludności ostrzeżeń o nadchodzących kataklizmach.
Straty udaje się też ograniczyć dzięki działaniom profesjonalnych służb ratunkowych. I tak np. w różnych miejscach w Europie powstały biura zarządzania kryzysowego, które przekładają ostrzeżenia meteorologiczne na praktyczne działania służb – rozdysponowują sprzęt i wysyłają ekipy ratunkowe w określone miejsca, w których zagrożenie będzie największe.
Kolejnym czynnikiem, który ogranicza straty, jest lokalna adaptacja: dostosowywanie budynków i infrastruktury tak, by w razie powodzi uległy mniejszym stratom. Ważne są też przepisy regulujące możliwość zagospodarowania terenów zalewowych.
Istotny jest także rozwój technologii tymczasowych zapór. Dr Paprotny podaje przykład, że w europejskich miastach są przygotowane mocowania – np. wzdłuż dróg czy wałów – do których w razie zagrożenia mocuje się tymczasowe bariery przeciwpowodziowe. W niektórych miejscach są zaś zapory ukryte w ziemi, które wysuwane są tylko, kiedy nadchodzi fala powodziowa.
W ostatnich dekadach straty powodziowe ograniczane były też dzięki zbiornikom retencyjnym. Od tego typu rozwiązań jednak stopniowo się odchodzi, bo okazało się, że nie są tak bezproblemowe, jak dawniej sądzono: wymagają ogromnej ingerencji w środowisko, są trudne w utrzymaniu, a w razie przerwania – stanowią ryzyko. Dlatego zamiast zbiorników retencyjnych teraz stawia się więc raczej na odtwarzanie naturalnych terenów zalewowych: usuwanie niektórych wałów przeciwpowodziowych, aby w razie wysokiego stanu wody – zalane były przeznaczone do tego obszary rolnicze lub niezagospodarowane przez człowieka.
– Badania moich kolegów z Europy wykazały, że dawanie wodzie miejsca jest – w relacji do kosztów – najbardziej efektywnym rozwiązaniem w kontekście przyszłych zmian klimatycznych – podsumowuje naukowiec.
Badania zespołu dr. Paprotnego pokazują też, że wpływ zmian klimatu na przebieg powodzi jest bardzo zróżnicowany regionalnie. I tak Europę można podzielić na trzy strefy.
W Europie Północno-Zachodniej (Wielka Brytania, Francja, Niemcy) obserwujemy wzrost ekstremalnych przepływów rzecznych związanych ze zmianami klimatu.
W Europie Wschodniej (od Skandynawii po Bałkany, w tym Polska) widzimy spadek liczby powodzi roztopowych, ale jednocześnie wzrost intensywności powodzi letnich, związanych z gwałtownymi opadami.
Z kolei w Europie Południowej (Hiszpania, Portugalia) klimat stał się znacznie bardziej suchy, co powoduje spadek ekstremalnych przepływów rzecznych (choć powoduje inne zagrożenia – np. fale upałów i potężne pożary lasów).
Wzdłuż wybrzeży Europy z kolei znaczenia nabiera globalny wzrost poziomu morza, który systematycznie podnosi poziom ekstremalnych powodzi sztormowych.
Obserwujemy znaczący spadek liczby ofiar śmiertelnych powodzi. Jednocześnie rosną absolutne straty ekonomiczne. Jakkolwiek spada poziom tych strat w relacji do ogólnej wielkości gospodarki (PKB). Choć więc koszty powodzi rosną, to dla gospodarki radzenie sobie z nimi stanowi mniejsze wyzwanie niż kiedyś – podsumowuje dr Paprotny.
Jakie rady ma naukowiec dla decydentów walczących z powodziami? – Sugerowałbym, żeby przestać starać się kontrolować środowisko, a raczej działać razem z nim. Zamiast próbować zapobiegać powodziom za wszelką cenę, należy skupić się na zapobieganiu stratom, jakie ponoszą ludzie. Trzeba pozwolić, by nadmiar wody znalazł swoje ujście. Decydenci mogą w dużym stopniu chronić ludność i zmniejszyć straty, ale nigdy nie wyeliminują powodzi całkowicie – podsumowuje badacz.
Ludwika Tomala (PAP)
lt/ zan/ mhr/