Wciąż mówimy: Wracaj. Twoje miejsce, praca, my - czekamy. Choć wiemy, że szybko to się nie stanie. Od wypadku naszego kolegi, reportera PAP Mariusza Wachowicza minęło ponad półtora roku. W powrocie do zdrowia pomaga mu intensywna rehabilitacja. Apelujemy o wsparcie.
Mariusz miał wypadek we wrześniu 2015 r. Wyszedł pojeździć na rowerze, po kilku godzinach został przy nim znaleziony nieprzytomny. Przeszedł operację, przez kilka tygodni był w śpiączce. Wciąż jest rehabilitowany, jego stan powoli się poprawia. Nadal jednak nie porusza się samodzielnie, nie mówi.
W lipcu zeszłego roku Mariusz przeszedł zabieg wszczepienia stymulatora. Takie zabiegi u pacjentów po urazach mózgowo-czaszkowych przeprowadza w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Olsztynie zespół lekarzy pod kierunkiem znanego neurochirurga prof. Wojciecha Maksymowicza. Operacje polegają na otwarciu kanału kręgowego, a następnie wprowadzeniu elektrody nad oponę twardą rdzenia kręgowego. Do tej elektrody przepływa prąd ze stymulatora, który jest umieszczany na tułowiu pacjenta. Stymulator regularnie wysyła "porcję prądu" do mózgu. Ma to doprowadzić do nawiązania kontaktu z osobami, które dotąd były w stanie minimalnej świadomości.
"Po wszczepieniu stymulatora jest ogromna różnica. On naprawdę idzie do przodu; my mówimy: Mariusz, ty nie idziesz, tylko galopujesz, idziesz jak burza, robisz gigantyczną pracę. Jego głowa pracuje ileś razy szybciej niż nasze" - mówi Beata Rygier, terapeutka, która pracuje z Mariuszem metodą neurofeedback.
"Jestem u niego dwa razy w tygodniu, gdy przychodzę we wtorek, po czterech dniach i za każdym razem mam wrażenie, że są kolejne rzeczy nowe, które on wykonuje. To są różne rzeczy, na przykład jak się wita ze mną, robi dużo mocniejszy uścisk, niż robił kiedyś, ten uścisk jest naprawdę zdecydowany" - dodaje terapeutka.
Wiele ćwiczeń, które wykonuje Mariusz, jest w formie gier. "Często mu powtarzam, że moje ćwiczenia sprawią, że będzie szybciej mówił. Bo chodzi o to, żeby on widział, że to są bardzo konkretne rzeczy, żeby widział, że to nie są tylko gry. To go mobilizuje i on zawsze, kiedy ja jestem, próbuje coś mówić, rusza ustami, wydycha powietrze, język pracuje - widać, że chce mówić. Nieraz go pytam: Mariusz w głowie mówisz? A on tak na mnie spogląda porozumiewawczo, trochę przekornie i kręci głową, że nie. Ja odpowiadam: znam cię, teraz sobie ze mną żartujesz, ale przecież wiem, że mówisz do siebie w głowie" - opowiada terapeutka.
Ewa Cienszkowska, neurologopeda, prowadzi z Mariuszem ćwiczenia, których celem jest przywrócenie mowy i posługiwania się pismem. "Czasem wychodzi nam naprawdę dobrze - są i litery drukowane, i pisane. Pan Mariusz potrafi napisać swoje imię i nazwisko, i słowa dotyczące najbliższej rodziny. W zależności od dnia, od nastroju jest więcej lub mniej tych wypowiedzi na piśmie. Są dni, kiedy bezbłędnie pisze słowa" - relacjonuje.
Jej zdaniem zdaniem jest szansa, żeby Mariusz mógł znowu normalnie mówić, tym bardziej że zdarza mu się mruczeć. "Ja zawsze mówię: panie Mariuszu mocno, tak jak pan kicha czy kaszle. On się wtedy tak bardzo stara, że myślę, że jeszcze trochę i przemówi do nas" - ocenia terapeutka.
Terapia jest długa i żmudna, trudno ocenić, ile czasu Mariusz będzie potrzebował, bo jest to sprawa indywidulana każdego pacjenta. "Niewątpliwie im ma więcej rehabilitacji i im będzie mógł ją mieć dłużej, efekty będą wymierne. Zawsze tak jest, że jeśli ćwiczymy i pomagamy, szanse są dużo większe. U pacjentów, którzy są niećwiczeni, często następuje regres. To tez kwestia komfortu – jeśli wiemy, że wszytko idzie do przodu i jest lepiej, czujemy się psychicznie dużo lepiej niż osoba, która jest niezaopiekowana i pozostawiona samej sobie" - podkreśla Cienszkowska.
O tym, że ciężka praca Mariusza doprowadzi go w końcu do celu, przekonana jest także Beata Rygier. Zwraca uwagę, że Mariusz ma bardzo dużo ćwiczeń, ma mało wolnego czasu, jest cały czas angażowany i stymulowany.
"To jest różnego typu stymulacja, ale cały czas jest pobudzany do pracy i on rzeczywiście tę ciężką pracę wykonuje. To jest rehabilitacja i ćwiczenia logopedyczne, sprawnościowe, neurologopedyczne i neurofeedback, który ja robię. Tego jest naprawdę bardzo dużo i musimy tak organizować te ćwiczenia, żeby on miał przerwę. Dbamy o to, żeby odpoczywał. Jak nie chce nam towarzyszyć, to zamyka oczy. To jest jego wyjście z pokoju i my musimy to uszanować. To zwykle jest chwila, moment" - relacjonuje terapeutka.
Można się zastanawiać, czy te działania mają sens, czy warto ponosić takie koszty, bo te wszystkie terapie są bardzo kosztowne. "Ale wystarczy wspomnieć, jaki był Mariusz pół roku temu, a co potrafi dziś – to, że już powiedział dwa słowa, co wydawało się, że może nigdy nie nastąpić - to już są dla nas sygnały, a nawet mocne, empiryczne dane, które pokazują, że on się naprawdę zmienia, że to wszystko ma ogromny sens – ta praca każdego z nas" - dodaje terapeutka.
Rehabilitację Mariusza można wesprzeć, przekazując mu 1 proc. podatku:
KRS: 0000331638, cel szczegółowy: Mariusz Wachowicz.
Pomóc można również, wysyłając charytatywny SMS na numer 75165 w treści wpisując POMOC 6674.
Koszt to 6,15 zł.
Można też go wesprzeć bezpośrednim przelewem, jest pod opieką Stowarzyszenia To Ma Sens:
nr konta 19 1090 2851 0000 0001 2977 5390
tytuł wpłaty: Mariusz Wachowicz.
Dziennikarzae Działu Społecznego Polskiej Agencji Prasowej (PAP)
akw/ bos/