Barykada w Alejach Jerozolimskich, o której mówił prezydent USA Donald Trump, to symbol powstańczego oporu - mówi PAP historyk Katarzyna Utracka z Muzeum Powstania Warszawskiego. Przypomina, że barykadę powstańcy utrzymali do 2 października, do końca walk z Niemcami.
O obronie przejścia w Alejach Jerozolimskich latem 1944 r. amerykański prezydent mówił podczas jego wizyty w Polsce na początku lipca. Przywódca USA podkreślił, że historia ta i jej bohaterowie przypominają, że "Zachód został ocalony dzięki krwi patriotów". "Każda piędź ziemi, każdy centymetr naszej cywilizacji jest tej obrony wart" - mówił Trump.
"Barykada w Alejach Jerozolimskich to symbol powstańczego oporu" - powiedziała PAP Utracka, która przypomniała, że choć była ona jedną z ponad 1000 barykad to jednocześnie należała do najważniejszych - zarówno dla broniących jej powstańców, jak i dla Niemców. "Niemcom bardzo zależało na tym, żeby na Alejach Jerozolimskich utrzymać drożność, żeby sprawnie przemieszczać wojska z zachodu na wschód, gdzie był front" - wyjaśniła historyk MPW.
Budowa barykady rozpoczęła się już w pierwszym tygodniu powstania; powstawała w kilku etapach. "Rozkaz o jej budowie wyszedł z samego dowództwa powstania, które zdecydowało, że musi ona powstać dokładnie w tym miejscu(...). Na początku budowano ją z wału ziemnego, z worków wypełnionych ziemią, które napełniali nie tylko powstańcy, ale również ludność cywilna" - opowiadała Utracka, dodając, że od samego początku Niemcy próbowali zniszczyć barykadę, kierując w jej stronę m.in. czołgi. By jednak utrzymać to strategiczne przejście powstańcy wkopali się na 1,5 metra w głąb ziemi, dzięki czemu było ono mocniejsze, ale i bezpieczniejsze.
"Powstała dość solidna budowla, która jednak była niszczona przez Niemców, właściwie każdego dnia. Niemcy próbowali ją zniszczyć wysyłając czołgi czy goliaty, ale również ostrzeliwując ten teren z Banku Gospodarstwa Krajowego i z sąsiednich budynków, które obsadzali. Barykada ta była pod nieustannym ostrzałem, a jednak powstańcy walczyli o jej utrzymanie, a w nocy zajmowali się jej odbudową" - dodała historyk.
Kluczowe znaczenie przejścia w Alejach Jerozolimskich wiązało się z tym, że łączyło ono północ miasta z południem. "Między Śródmieściem północnym a południowym nie było łączności kanałowej, takiej jaka była np. między Starówką a Żoliborzem. Dlatego gdyby Niemcy kontrolowali ten teren, to ta łączność nie byłaby możliwa. A była ona niezwykle ważna, ponieważ pod domem numer 17, czyli właśnie tam, gdzie stanęła ta barykada (obecnie jest to numer 23), znajdowała się składnica meldunkowa" - tłumaczyła Utracka. Meldunki, które trafiały tam m.in. z Mokotowa czy Czerniakowa, były następnie przekazywane do pobliskiego dowództwa powstania.
Pod osłoną barykady transportowano żywność i rannych powstańców. "Ale również przechodziła nią rzeka ludności cywilnej - ze Śródmieścia północnego do Śródmieścia południowego, bo tam panowały zdecydowanie lepsze warunki aprowizacyjne i kwaterunkowe. Tą drogą ewakuowano również obrońców Starówki, którzy na Śródmieście przeszli kanałami. Tędy przeszedł również sam dowódca Armii Krajowej gen. Tadeusz Bór-Komorowski, gdy na początku września przeniósł się na ówczesną ulicę Piusa (obecnie ul. Piękna) do swojej siedziby, również tą drogą ewakuowano radiostację powstańczą +Błyskawica+" - wymieniała historyk MPW.
"Ta barykada wiąże się z mnóstwem historii, które spokojnie mogłyby być materiałem na książkę m.in. o powstańcach, którzy jej bronili. Tutaj trzeba przywołać żołnierzy z batalionów +Bełt+ i +Kiliński+, którzy ją budowali. To na pewno wyjątkowe miejsce na mapie Warszawy, o którym po 73 latach znowu stało się głośno dzięki słowom Donalda Trumpa" - zaznaczyła.
Największym zagrożeniem dla korzystających z przejścia pod osłoną barykady byli osławieni "gołębiarze", czyli niemieccy snajperzy strzelający z okolicznych domów.
"Przechodziło się tą barykadą głównie w nocy, ruch odbywał się rotacyjnie, ponieważ była ona wąska(...). I to przejście było bardzo niebezpieczne, ponieważ było pod stałym ostrzałem niemieckim. Tzw. gołębiarze, czyli niemieccy strzelcy wyborowi, poobsadzali sąsiednie budynki - choć część z nich udało się powstańcom +oczyścić+ - i celowali w każdą osobę, która przechodziła" - dodała Utracka. Przypomniała też o śmiertelnych ofiarach, głównie wśród łączników i łączniczek, którzy musieli korzystać z tego przejścia także w świetle dnia.
Barykadę udało się Polakom utrzymać do końca powstania warszawskiego. "Powstańcy, mimo że ponieśli klęskę, to jednak bitwę o tę barykadę wygrali; została ona utrzymana do 2 października 1944 roku" - przypomniała historyk.
Powstanie warszawskie było największą akcją zbrojną podziemia w okupowanej przez Niemców Europie. 1 sierpnia 1944 r. do walki w stolicy przystąpiło ok. 40-50 tys. powstańców. Planowane na kilka dni trwało ponad dwa miesiące.
W czasie walk w Warszawie zginęło ok. 18 tys. powstańców, a 25 tys. zostało rannych. Straty wśród ludności cywilnej były ogromne i wynosiły ok. 180 tys. zabitych. Pozostałych przy życiu mieszkańców Warszawy - ok. 500 tys. - wypędzono z miasta, które po powstaniu zostało niemal całkowicie spalone i zburzone.
Norbert Nowotnik (PAP)
nno/ pat/