Przed atakiem chorągiew husarska ustawiała się w 3-5 szeregów. Husarze rozpoczynali natarcie ok. 350-400 m od nieprzyjaciela. Konie pokonywały odległość w różnym tempie – od kłusu do galopu. Na koniec, na komendę „marsz, marsz, marsz”, husaria atakowała w cwale. Atak w tak szybkim tempie zwykle przełamywał szeregi wroga.
"W Sobiborze pomagałem m.in. przy wyładunku bagaży. Holenderscy Żydzi, którzy nie zdawali sobie sprawy z zagrożenia (przyjechali do Sobiboru pasażerskim pociągiem) dawali mi za tą „przysługę” napiwek. Moje serce krwawiło, bo wiedziałem, że czeka ich tragiczny los" - mówi PAP Philip Bialowitz, uczestnik żydowskiego buntu w niemieckim obozie zagłady w Sobiborze, który wybuchł 14 października 1943 r.
Podstawowym narzędziem walki husarii była ok. 5-6 m kopia, którą - po skruszeniu podczas ataku na wroga - odrzucano. Następnie dobywano albo broni kolnej - koncerza, albo siecznej - szabli. Towarzysze husarscy posiadali także broń palną - pistolety i rusznice.
W czasie okupacji neoromański kościół św. Augustyna z końca XIX w. na ul. Nowolipki 18 (przed wojną 48/50) stanowił jeden z najwyższych punktów Warszawy, usytuowany w sercu żydowskiej dzielnicy. Przez krótki czas po zamknięciu getta był on otwarty dla ochrzczonych Żydów – było ich w dzielnicy zamkniętej ok. 2-5 tys.
Po raz piąty na antenie Dwójki widzowie będą mogli śledzić dalsze losy bohaterów serialu "Czas honoru". W rozmowie z PAP Life jego twórcy zastanawiają się, czy serial stworzył "modę na patriotyzm", czy jest odpowiedzią na nią.