Wystawę kilkunastu plansz ze zdjęciami i dokumentami prezentującymi genezę, przebieg i skutki "Rzezi Wołyńskiej" otwarto w środę w Muzeum Armii Krajowej w Krakowie. Otwarciu wystawy towarzyszyła konferencja naukowa "Zagłada ludności wschodnich województw II RP w latach II wojny światowej dokonana przez ukraińskich nacjonalistów – w 70. rocznicę +krwawej niedzieli wołyńskiej+".
11 lipca mija 70 lat od kulminacji zbrodni popełnionych przez Ukraińską Powstańczą Armię (UPA) na ludności polskiej na Wołyniu i w Galicji Wschodniej. Zbrodnia oddziałów UPA wspieranych przez miejscową ludność ukraińską z lat 1943-1945 pochłonęła ok. 100 tys. ofiar.
"Na tej wystawie chcieliśmy pokazać całokształt problematyki związanej ze stosunkami polsko-ukraińskimi w I połowie XX wieku, szczególnie genezę całego wydarzenia, ludobójstwo i skalę strat, które określamy na od 100 tys. do 150 tys. ofiar. Chcieliśmy także pokazać dobre aspekty tych stosunków, m.in. współofiary, czyli Ukraińców, którzy zginęli, bo nie chcieli brać udziału w rzezi" – powiedział PAP współautor wstawy dr Piotr Wierzbicki z Muzeum AK. Jak podkreślił, wystawa przemawia poprzez dokumenty, zdjęcia, informacje ogólne i szczegóły.
"Zamazywanie historii nie prowadzi do pojednania" - powiedział PAP jeden z prelegentów ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. "Jest dokładnie odwrotnie. Mija 70 lat, a emocje wokół tej sprawy są tak ogromne właśnie dlatego, że politycy boją się tej prawdy, a społeczeństwo się o tę prawdę upomina. Myślę, że nawet dla dobra Ukrainy i relacji polsko-ukraińskich trzeba wreszcie powiedzieć: to było ludobójstwo, a nacjonaliści ukraińscy byli zbrodniarzami. To właśnie prowadzi do zgody i do pojednania, bo na kłamstwie pojednania się nie zbuduje" – powiedział ksiądz.
Wystawa oparta jest na materiałach z Muzeum AK, IPN, Muzeum Martyrologii Wsi Polskich w Michniowie, zbiorów Leona Popka i Ewy Siemaszko, Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej Okręg Wołyń, Studium Polski Podziemnej, Centrum Dokumentacji Czynu Niepodległościowego oraz Muzeum Okręgowego w Nowym Sączu.
Jej autorami są pracownicy Muzeum AK Marcin Spórna, Piotr Wierzbicki, Przemysław Wywiał i Piotr Maria Boroń.
"Zamazywanie historii nie prowadzi do pojednania" - powiedział PAP jeden z prelegentów ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. "Jest dokładnie odwrotnie. Mija 70 lat, a emocje wokół tej sprawy są tak ogromne właśnie dlatego, że politycy boją się tej prawdy, a społeczeństwo się o tę prawdę upomina. Myślę, że nawet dla dobra Ukrainy i relacji polsko-ukraińskich trzeba wreszcie powiedzieć: to było ludobójstwo, a nacjonaliści ukraińscy byli zbrodniarzami. To właśnie prowadzi do zgody i do pojednania, bo na kłamstwie pojednania się nie zbuduje" – powiedział ksiądz.
W 2013 r. mija 70. rocznica masowych zbrodni popełnionych przez Ukraińską Powstańczą Armię na ludności polskiej na Wołyniu i w Galicji Wschodniej. Dla polskich historyków zbrodnia wołyńska z lat 1943-45, która swoim zasięgiem objęła także tereny południowo-wschodnich województw II Rzeczpospolitej, była ludobójczą czystką etniczną, która pochłonęła ok. 100 tys. ofiar.
Szczególne nasilenie zbrodni nastąpiło w lipcu 1943 roku. Zamordowano wówczas ok. 10-11 tysięcy Polaków. 11 i 12 lipca UPA dokonała skoordynowanego ataku na Polaków w 150 miejscowościach w powiatach włodzimierskim, horochowskim, kowelskim oraz łuckim. Wykorzystano fakt gromadzenia się w niedzielę 11 lipca ludzi w kościołach. Doszło do mordów w świątyniach m.in. w Porycku (dziś Pawliwka) i Kisielinie. Około 50 kościołów katolickich na Wołyniu zostało spalonych i zburzonych. 11 lipca 1943 roku określony został "krwawą niedzielą".
Głównymi organizatorami wystawy i sesji są Muzeum Armii Krajowej im. Gen. Emila Fieldorfa "Nila", Samorząd Województwa Małopolskiego i Instytut Pamięci Narodowej Oddział w Krakowie. (PAP)
hp/ mlu/ jra/