Sekretnik z diamentowym monogramem, medaliony portretowe, diademy - żeliwny i bursztynowy, bransoleta ze szmaragdem czy ametystowa brosza - to tylko niektóre dzieła sztuki jubilerskiej, które będzie można oglądać od piątku na wystawie w Muzeum w Gliwicach.
To pierwsza tak obszerna wystawa biżuterii ze zbiorów gliwickiego muzeum. „Prezentowaliśmy wcześniej fragmenty tej kolekcji, korespondujące z określonym tematem jakiejś wystawy. Tym razem pokażemy aż sto kilkadziesiąt precjozów” – powiedziała PAP kurator wystawy dr Dagmara Wójcik.
Widzowie zobaczą m.in. biżuterię sentymentalną, w tym sekretniki pozwalające ukryć wartościowe pamiątki. Taka biżuteria pełniła – obok funkcji ozdoby - rolę nośnika ważnych i osobistych treści. Za jej pośrednictwem wyrażano miłość, przyjaźń czy żal po stracie ukochanej osoby. W oprawach z drogocennych kruszców i szlachetnych kamieni często umieszczano np. plecionki z włosów bliskich, nadając klejnotom charakter prywatnych relikwiarzy. Będzie można też zobaczyć biżuterię patriotyczną – zarówno polską, jak i pruską, którą placówka także ma w swoich zbiorach.
Jak zaznaczyła dr Dagmara Wójcik, komplet biżuterii, zwany garniturem lub z francuskiego „grand parure” w XVIII i XIX wieku był dość kosztowny, mógł bowiem składać się nawet z kilkunastu elementów. Obok obowiązkowych kolczyków, bransolet i kolii lub naszyjnika w jego skład wchodził także krzyżyk, guziki czy łańcuch zegarka. „Perfekcyjna dama nie pojawiała się na mieście bez parasolki, której rączka była idealnie dopasowana zarówno do sukni, jak i do biżuterii właśnie” – zaznaczyła kurator.
Niektóre panie wybierały wersję skromniejszą, która kolczykami zdobiła uszy, guziczkami mankiety, zaś całość wieńczyła broszą. Ze względu na większą dostępność do dziś przetrwało wiele półgarniturów („demi parure”), złożonych przeważnie z kolczyków i broszy lub w wersjach okazalszych, gdzie broszę zastępował naszyjnik lub kolia.
Ekspozycja dostępna będzie dla publiczności do 4 czerwca 2017 roku. (PAP)
lun/ mow/