"Tajemniczy bracia Le Nain" - trzech barokowych malarzy francuskich - to wystawa prezentowana niemal do końca czerwca w oddziale Luwru w Lens. Obok Nicolasa Poussina, Claude'a Lorraina i Georges'a de la Tour byli najważniejszymi malarzami XVII wieku we Francji.
Przy tym ich ouevre należy do największych zagadek XVII-wiecznego malarstwa francuskiego, a ich obrazów poszukują największe światowe muzea.
Louis, Antoine i Mathieu z pikardyjskiego miasta Laon namalowali wiele obrazów, na których czasami pozostawiali sygnaturę "Le Nain". Bez podania jednak, który z nich jest autorem. Często były to obrazy namalowane wspólnie.
Wiadomo, że Antoine (ok. 1588-1648), Louis (ok. 1600-1648), i Mathieu (1607-1677) mieli warsztat w Paryżu już w 1630 roku. Religijni katolicy, pozostali w stanie bezżennym, razem mieszkali i pracowali. Mathieu został oficjalnym malarzem miasta Paryża trzy lata później. I to właściwie wszystko. W 1648 roku wszystkich trzech przyjęto do właśnie założonej na wzór włoski Akademii (Królewska Akademia Malarstwa i Rzeźby), która miała za cel wyzwolenie malarzy z organizacji cechowej i zapewnienie im kształcenia również teoretycznego.
W Lens na wielkiej przestrzeni zgromadzono łącznie 72 obrazy, w tym 55 samych braci Le Nain, czyli około trzech czwartych ich zachowanego dorobku, w tym kilka obrazów do tej pory niepokazywanych.
Organizatorzy wystawy starali się rozróżnić twórczość braci, ale bez przypisywania któremuś z nich poszczególnych obrazów.
"Chcieliśmy zaprezentować dzieła Le Nain, grupując je stylistycznie według elementów, które proponujemy przypisać Louisowi, Antoine'owi i Mathieu. Ale wciąż arbitralne byłoby przypisanie obrazowi Le Nain imienia; +Louis+ mógłby okazać się +Antoine'em+ lub odwrotnie. Jednak pogrupowanie obrazów pozwala wyłonić prawdziwe osobowości artystyczne, które wystawa zamierza przedstawić publiczności" - powiedział kurator Nicolas Milovanovic.
W ich malarstwie można wyodrębnić osobowości twórcze: "niezrozumianego" Louisa, który dopracowywał postacie wieśniaków, portrecisty i miniaturzysty Antoine'a, który malował mniejsze obrazy i dzieci, oraz "ambitnego" Mathieu, najprawdopodobniej autora postaci religijnych.
Ich najsłynniejsze obrazy przedstawiają zwykłych wieśniaków, ale z niespotykaną godnością i psychologiczną głębią, oraz wiejskie sceny bez jakiegokolwiek humorystycznego przerysowania, jak było w modzie. Powaga zastrzeżona była dla osobistości portretowanych ze względu na ich wysoki status.
Odczytanie tych obrazów pozostaje trudne, enigmatyczne i nie brak sprzecznych interpretacji. Pewne jest jedno: w dziełach tych realizm wtargnął do malarstwa francuskiego. Nawiązują one zdaniem organizatorów do realizmu malarzy flamandzkich, zwłaszcza znanej z satyrycznego zacięcia szkoły Pietera Brueugla, zwanego "Chłopskim". Ale bez tego kpiarskiego tonu.
Ich realizm jest innego rzędu. Le Nain - zdaniem Milovanovica - zrewolucjonizowali malarstwo rodzajowe, malując zwykłe sceny, dość statyczne, ale wprowadzając do nich dramatyzm dla wzbudzenia większej empatii u widza.
Stosowali stonowaną paletę brunatnych odcieni, ochry i szarości, czasem nawet niemal monochromatyczną; czasami łączyli ją z plamą żywego koloru, często jasnej czerwieni, która jak gong czy alarmowy dzwonek sprowadza uwagę widza na właściwe szczegóły.
Obok scen z wiejskiego życia pokazano też inne aspekty ich malarstwa, wielkoformatowe kompozycje o treści religijnej lub pełne zmysłowości przedstawienia mitologiczne.
Na ich twórczość trzeba patrzeć w kontekście licznych naśladowców, gdyż o sukcesie Le Nain świadczy wiele błędnie atrybuowanych braciom obrazów.
Zaliczono ich najpierw do tzw. bamboccianti, twórców malowniczych scenek rodzajowych ukazujących jarmarki, pasterzy, wędrownych handlarzy, karczmy, włóczęgów. Nazwę tę, działający w Rzymie od ok. 1625 roku do końca XVII wieku w Rzymie Flamandowie i Holendrzy zawdzięczali przezwisku "Bamboccio" (kukiełka), jakie nosił jeden z nich, niezgrabny, długonogi, nieproporcjonalny. A ich niewielkie obrazy nazywano bambocciatami.
Bracia Le Nain w czasach dominującego klasycyzmu popadli w zapomnienie. Wydobył ich z niego dopiero francuski dziewiętnastowieczny pisarz i krytyk sztuki, działający pod pseudonimem Champfleury (Jules François Fleury-Husson), zaprzyjaźniony z Wiktorem Hugo, wielki zwolennik realizmu. Obrazy braci, przedstawiające zwykłe codzienne życie, stały się jednym ze źródeł XIX-wiecznego realizmu, wyprzedziły Gustave'a Courbeta, którego już tylko kilka kroków oddzielało od Eduarda Maneta i narodzin impresjonizmu. Chwalił ich Courbet, a ich szarościami zachwycał się Salvador Dali.
Poprzednia wystawa poświęcona braciom, w Grand Palais w Paryżu, 40 lat temu, przyciągnęła 300 tys. zwiedzających.
Monika Klimowska (PAP)
klm/ ro/