Oryginalny plakat „W samo południe” autorstwa Tomasza Sarneckiego, zachęcający do udziału w wyborach 4 czerwca 1989 r., jest głównym elementem wystawy prezentowanej od piątku w Muzeum X Pawilonu Cytadeli Warszawskiej, oddziale Muzeum Niepodległości.
Centralnym punktem ekspozycji "W samo południe – historia wokół jednego plakatu autorstwa Tomasza Sarneckiego" jest oryginalny plakat przedstawiający Gary'ego Coopera jako szeryfa ze znanego westernu, na tle napisów "Solidarność. W samo południe. 4 czerwca 1989", który idzie głosować z kartką wyborczą w dłoni i znaczkiem Solidarność przypiętym do kamizelki.
Beata Michalec z Muzeum Niepodległości podczas piątkowego otwarcia wystawy podkreśliła, że jest ona bardzo minimalistyczna, a plakat znajduje się w jej centrum. Towarzyszą mu m.in. zdjęcie ślubne artysty i jego żony, dyplom ukończenia uczelni przez Tomasza Sarneckiego oraz fotografia dziadków artysty będąca jedną z inspiracji do stworzenia plakatu.
"W zbiorach Muzeum znajduje się wiele plakatów, wśród nich właśnie praca Tomasza Sarneckiego. Ponieważ większość uroczystości rocznicowych będzie miała miejsce 4 czerwca pomyślałam, że warto, by wystawa była w ich przededniu. I żebyśmy się skupili nie tylko na samym plakacie, ale także na jego autorze. Bo na początku nie było wiadomo kto nim jest, dopiero po wielu latach Tomasz Sarnecki zaczął w szerszej świadomości funkcjonować jako jego autor" - powiedziała Michalec.
Jak mówiła poznała artystę w 2010 r., przygotował grafikę na okładkę jej książki. "Historia była jego pasją, był zaangażowany w przywracanie pamięci oficerów września 1939 r., doprowadził do odnowienia krzyży na Wojskowych Powązkach. Kiedy brał ślub dokonał swoistej rekonstrukcji, dzięki której na wystawie możemy zobaczyć zdjęcia jego i jego żony w strojach z lat 30. i to było nawiązanie do tradycji dziadka. Także pozostawił po sobie naprawdę dużą spuściznę, oprócz tego najbardziej znanego plakatu" - podkreśliła.
Monika Sarnecka, żona zmarłego w ubiegłym roku artysty przyznała, że wahała się, kiedy zwrócono się do niej z pomysłem wystawy. "Mąż był skromnym człowiekiem i pewnie gdyby żył to by się nie odbyła. Kiedy się poznaliśmy dopiero po kilku randkach dowiedziałam się, że jest on autorem tego słynnego plakatu. Podejmowałam kilka prób, by opowiedział mi historię jego powstania" - relacjonowała.
"Namówiłam go, by się nią podzielił dopiero na rocznicę wyborów w 2009 r. On stworzył ten plakat trochę obok swojej nauki na ASP. Okoliczność wyborów 4 czerwca sprawiła, że zaczął myśleć jak zaangażować ludzi. Inspiracją dla postaci szeryfa był jego dziadek kpt. Janusz Sarnecki, który był dla niego prawdziwym bohaterem. Plakat nie został od razu zaakceptowany przez Solidarność, jak mówił dla wielu osób był zbyt konfrontacyjny. W sukurs przyszedł dopiero pan Henryk Wujec" - opowiadała Sarnecka.
Obecny na spotkaniu Wujec, działacz opozycji demokratycznej w PRL wspominał, że Sarneckiego poznał w Ogólnopolskim Biurze Wyborczym Komitetu Obywatelskiego "Solidarność" przy ul. Fredry. "Przewalały się tam tłumy ludzi, dlatego najpierw trafił do Janiny Jankowskiej. Plakat jej się spodobał i przyszli razem do mnie. I plakat trochę niespodziewanie stał się symbolem tej wielkiej przemiany 4 czerwca" - zaznaczył.
Jego zdaniem to wyjątkowy plakat. "Po pierwsze znajdujący się w centrum Gary Cooper w stroju szeryfa jest +odchudzony+, ponieważ usunięto znajdujące się na jego biodrach kabury. Nie było ich potrzeba, gdy szło się do wyborów, podobnie jak pistoletu, dlatego w jego dłoni znalazła się kartka wyborcza. Uwagę zwraca też gwiazda szeryfa na jego piersi, ten symbol wartości, dobra, której towarzyszy znaczek Solidarności. Całość planu swoiście +oświetla+ duży napis +Solidarność+ za jego plecami. Kluczowy jest także napis poniżej +W samo południe+" - ocenił Wujec.
Jak wspominał egzemplarze plakatu dotarły późno, ponieważ nie mieli możliwości drukowania go w dobrej jakości. "Akurat byli związkowcy z Włoch, towarzyszył im Tadeusz Konopka, brat Piotra Nowiny-Konopki. I zabrali plakat, żeby wykonać te kopie. Tam też były pewne zawirowania, ale wreszcie nakład przyszedł do Polski, w ostatniej chwili, został jednak zatrzymany na cle. Ale ostatecznie się udało i przyszły w przeddzień. Zakłady pracy były solidarnościowe, zwłaszcza MZK i go wzięły i już rano 4 czerwca Warszawa obudziła się +z tym plakatem+. I stał się on takim symbolem wyborów. Potem zaczął już niejako funkcjonować samodzielnie, w jakąś rocznicę jego wielkoformatowa forma zawisła na Pałacu Kultury. Stał się symbolem wolności, prawa, wartości i Solidarności oczywiście" - dodał Wujec.
Wystawę można zwiedzać do 4 czerwca. (PAP)
autor: Anna Kondek-Dyoniziak
akn/ agz/