Równo 95 lat temu - 15 stycznia 1930 roku - zaczęła oficjalnie nadawać rozgłośnia Polskiego Radia we Lwowie. Program emitowano codziennie w godzinach 17.45-20. Na zawsze stacja przestałą nadawać we wrześniu 1939 roku.
Jak pisał w wychodzącym we Lwowie "Kurierze Galicyjskim" w 2012 r. Krzysztof Szymański, nieco wcześniej - 10 stycznia 1939 r. o godz. 23.35 - Stacja Radiowa Lwów nadała próbny sygnał.Nadajnik miał moc 1,7 kW. Montaż aparatury nadawczej trwał tydzień.
Siedzibą rozgłośni był wydzierżawiony w 1929 roku pawilon centralny Targów Wschodnich. Początkowo stacja pełniła rolę przekaźnika, retransmitując program ogólnopolski, uzupełniony lokalną audycją reklamową "Rozmaitości". Rolę spikerów pełnili wówczas dyżurni inżynierowie stacji.
1 kwietnia 1930 roku ruszyła budowa stacji nadawczej o mocy 16 kW przy ul. Ponińskiego. Mieszkania i kawiarnię w kamienicy przy ul. Batorego 6 zaadaptowano na studia i zaplecze biurowe. Próbny rozruch angielskiej aparatury firmy Marconi odbył się w grudniu 1930 r. bez przerywania emisji programów ze starej stacji. Z kolei 19 września 1936 r. uruchomiono nadajnik o mocy 50 kW. Lwów był pierwszą regionalną stacją przewidzianą w planie inwestycji Polskiego Radia do właśnie takiego podniesienia mocy.
Szymański podkreślił, że stacja szybko zdobyła popularność - nie tylko we Lwowie. Była to zasługa m.in. Wiktora Budzyńskiego, który umiejętnie wykorzystał w programach specyficzny lwowski humor. Zaczęło się od „Naszego Oczka”, potem były „Wesołe Niedziele”, aż pojawiła się „Wesoła Lwowska Fala”, w której występowali Szczepcio i Tońcio, czyli Kazimierz Wajda i Henryk Vogelfänger. Nie były to tylko wesołe pogaduszki. "Skecze w ich wykonaniu coraz częściej miały oddźwięk społeczny. Nie ma ważnego zdarzenia, o którym by nie mówili, nawet o najpoważniejszych sprawach mówią w taki sposób, że mogą im tego pozazdrościć mistrzowie publicystyki, a każde ich zdanie tryska humorem" - napisał autor "Kuriera Galicyjskiego".
To także we Lwowie zapoczątkowano słuchowiska radiowe. Tu powstał „Teatr Wyobraźni” prezentujący w większości isane specjalnie dla radia słuchowiska.
Rozgłośnia angażowała się także w sprawy społeczne. Jak podał Szymański, pierwszą akcję społeczną rozpoczął na falach eteru lwowski proboszcz radiowy ks. Michał Rękas. Prowadził audycję „Radio chorym”, dzięki której zebrano ponad ćwierć miliona złotych, dzięki którym m.in. kupiono sprzęt radiowy dla szpitali i chorych. Codziennie z możliwości słuchania audycji, w tym transmisji z nabożeństw (były też transmisje nabożeństw świątecznych z cerkwi Wołoskiej), korzystało 2,5 tys. chorych. W „Rozmowach z chorymi” ks. Rękas podnosił ich na duchu. Lwów stał się przykładem dla podobnych akcji w innych polskich miastach, a nawet na świecie (Włochy, Brazylia).
Autor "Kuriera Galicyjskiego" wskazał, że nie brakowało też tematów sportowych. Działem sportowym kierował prof. Rudolf Wacek, który występował przed mikrofonem z barwnymi felietonami na tematy sportowe. Prowadzono też transmisje sportowe, głównie z meczów piłki nożnej.
Natomiast dzięki kierownikowi muzycznemu rozgłośni Adamowi Sołtysowi, kompozytorowi, dyrygentowi, muzykologowi, krytykowi muzycznemu, profesorowi konserwatorium Polskiego Towarzystwa Muzycznego we Lwowie, na antenie gościły chóry i orkiestra „Polskiego Towarzystwa Muzycznego” pod jego batutą. Częstym gościem był chór „Echo-Macierz”. Z kolei Celina Nahlik, artystka opery i lwowska spikerka, zapoczątkowała w roku 1931 reportaże muzyczne audycją „Szlakiem melodii przez pół Europy”. A orkiestra Tadeusza Seredyńskiego, znana słuchaczom od powstania rozgłośni, po zreorganizowaniu występowała od roku 1938 jako stały zespół rozgłośni z popularnymi i tanecznymi koncertami.
W lecie 1938 roku Polskie Radio we Lwowie kupiło przy ul. Mochnackiego pod cytadelą 3000 mkw. gruntu pod nowy budynek rozgłośni. Miała to być najnowocześniejsza, nie tylko w Polsce, rozgłośnia. Jej otwarcie zaplanowano na 1940 r. "Niestety we wrześniu 1939 roku cała redakcja i pracownicy techniczni lwowskiej rozgłośni opuścili miasto na zawsze. Ale to już całkiem inna historia" - podsumował Krzysztof Szymański.
opr. wus/