105 lat temu, 9 stycznia 1915 r., w Lozannie powołano Komitet Generalny Pomocy Ofiarom Wojny w Polsce. Jego prezesem został Henryk Sienkiewicz. Za sprawą autorytetu członków komitetu na całym świecie zebrano miliony franków przekazanych do Polski zniszczonej przez wojnę.
U progu I wojny światowej najbardziej uznany polski pisarz kończył swoją ostatnią powieść. W „Legionach” przedstawiał losy dwóch Polaków z zaboru pruskiego, którzy u boku Napoleona postanowili walczyć o niepodległość. Przesłanie było więc jawnie antyniemieckie. Henryk Sienkiewicz znany był ze swoich związków z Narodową Demokracją, a tym samym był bliski poglądom większości mieszkańców Królestwa Polskiego, którzy jednoznacznie opowiadali się za lojalizmem wobec Petersburga. Odrzucał jednak wszelkie propozycje bezpośredniego zaangażowania w politykę, m.in. przez start w wyborach do Dumy. Swoje poglądy wolał wyrażać w powieściach. Jako symbol można potraktować fakt, że ostatni odcinek „Legionów” ukazał się na łamach „Tygodnika Ilustrowanego” 1 sierpnia 1914 r. Tego samego dnia Niemcy wypowiedziały wojnę Rosji.
W tym czasie Sienkiewicz wypoczywał w podarowanym mu przez naród dworku w Oblęgorku. W połowie sierpnia hołd złożyli mu przybyli do dworu ułani z I Kompanii Kadrowej. Pisarz postanowił wyjechać do Krakowa. Tam zastała go wieść o powołaniu w mieście Naczelnego Komitetu Narodowego tworzonego przez niepodległościowych polityków z Galicji. Sienkiewicz postanowił pozostać na uboczu. Wbrew swojej woli został jednak zaangażowany w działania endecji jednoznacznie wspierającej Rosję i jej sojuszników. Pod jedną z odezw wzywających do walki przeciw państwom centralnym, wbrew wiedzy Sienkiewicza, znalazło się jego nazwisko. Mimo to jako powszechnie szanowanemu nobliście udało mu się zdobyć zezwolenie na wyjazd do Szwajcarii podpisane przez samego premiera Austrii. 3 października wraz z rodziną opuścił Wiedeń. Pretekst stanowiły względy zdrowotne. Rzeczywiście pisarzowi dokuczał artretyzm. Była to jego ostatnia dłuższa podróż.
W szwajcarskim kurorcie Vevey nad Jeziorem Genewskim Sienkiewicz nie żywił złudzeń co do szybkiego zakończenia wojny. „Wojna długo jeszcze może potrwać i tak być musi, albowiem jest to walka nie tylko armat, ale i łopat” – podkreślił w jednym z listów. Kraj neutralny, którym do końca wojny pozostała Szwajcaria, stwarzał okazję do zorganizowania pomocy ofiarom konfliktu. Ponadto w tym państwie od lat działały organizacje polskiej emigracji, takie jak Muzeum Polskie w Rapperswilu. Zaangażowanie autorytetu i światowa sława Sienkiewicza umożliwiały pozyskiwanie funduszy.
Od początku wojny w wielu krajach powstawały organizacje charytatywne. Największą z nich była Komisja Pomocy Belgii zarządzana przez przyszłego prezydenta USA Herberta Hoovera. Organizacja niosła pomoc nie tylko na terenie okupowanej przez Niemców Belgii, ale również północnej Francji. W październiku 1914 r. w Petersburgu pod patronatem córki cara Mikołaja II powstał tzw. Komitet Tatianowski. Pomagał m.in. uchodźcom i przymusowo ewakuowanym z ziem Królestwa Polskiego. Niemal od początku walk biskup krakowski książę Adam Sapieha organizował pomoc dla ofiar I wojny światowej, rozdzielaną przez założony przez niego Krakowski Biskupi Komitet dla Dotkniętych Klęską Wojny (nazywany także Książęco-Biskupim Komitetem).
Zadaniem polskiej emigracji stawało się zbieranie środków na funkcjonowanie takich inicjatyw jak Komitet Książęco-Biskupi. 9 stycznia 1915 r. w Lozannie z inicjatywy konserwatywnego posła do Dumy Erazma Piltza, działacza polskiej emigracji i prawnika Antoniego Osuchowskiego, pianisty Ignacego Jana Paderewskiego i Henryka Sienkiewicza powołano Komitet Generalny Pomocy Ofiarom Wojny w Polsce. Jego prezesem został wybitny pisarz, a wiceprezesem światowej sławy muzyk. Wśród jego członków dominowali arystokraci, przedsiębiorcy, naukowcy, pisarze i działacze emigracyjni wywodzący się z ziem trzech zaborów. Wielu z nich w kolejnych latach odegrało wielką rolę w odbudowie niepodległej Polski. W składzie komitetu znaleźli się m.in. Gabriel Narutowicz, Zdzisław Lubomirski, Tadeusz Romer, Henryk Marconi, Ferdynand Radziwiłł, Jan Kanty Steczkowski, Wojciech Trąmpczyński, Maurycy Zamoyski, Tadeusz Estreicher, Ludwik Janowski, Władysław Mickiewicz, Urszula Ledóchowska i Maria Skłodowska-Curie. Szerokie kontakty jego członków umożliwiły utworzenie ponad 170 komitetów tworzonych we wszystkich skupiskach Polonii; m.in. dzięki Paderewskiemu aż 117 z nich utworzyli Polacy w USA.
Pod koniec stycznia działalność komitetu została przeniesiona z Lozanny do Vevey. Tam 1 lutego Sienkiewicz w imieniu komitetu przygotował opublikowany w prasie szwajcarskiej, francuskiej i włoskiej apel o udzielenie pomocy ofiarom wojny w Polsce. „Wojna największa w dziejach i straszliwe zniszczenie – oto dwa złe duchy, które władną dziś światem. Giną setki tysięcy żołnierzy od kul i bagnetów, a miliony bezbronnych ludzi z nędzy i głodu. Krwawym pobojowiskiem stały się szczególnie dwa kraje, niegdyś hojne żywicielki narodów w nich zamieszkałych, dziś zmienione w krwawą pustynię. To Polska i Belgia. Ale Belgii przyszedł już cały świat z pomocą. Obecnie wzywa jej moja ojczyzna” – pisał autor „Krzyżaków” w wezwaniu pt. „Do ludów ucywilizowanych”.
Na apel stosunkowo szybko zareagowała dyplomacja Stolicy Apostolskiej. Sekretarz Stanu kard. Pietro Gasparri napisał do Sienkiewicza: „Miast wysłać zwyczajną odpowiedź telegraficzną Jego Świątobliwości polecił mi przesłać wyrazy uczuć tkliwości i miłości ojcowskiej, jakie wzbudziła w Nim lektura depeszy”. Gasparri poinformował, że Benedykt XV przekazał bp. Sapiesze 25 tys. koron austriackich. Decyzją papieża 9 listopada 1915 r. w kościołach na całym świecie modlono się za Polskę i zbierano fundusze na pomoc Polakom. Środki zebrane w Wielkiej Brytanii nie mogły jednak zostać przekazane do Krakowa z powodu zakazu wprowadzonego przez władze. Dzięki interwencji Sienkiewicza, który skierował list do premiera Herberta Asquitha, i zabiegom kard. Gasparriego Brytyjczycy jednorazowo zdecydowali się na odstępstwo od embarga.
Już w lutym 1915 r. Sienkiewicz w liście do Polonii amerykańskiej zaznaczał, że misja komitetu jest całkowicie apolityczna, a jego członkowie nie stoją po żadnej ze stron konfliktu. Ostrzegał również przed działalnością innych organizacji niosących pomoc polskim ofiarom wojny, szczególnie podporządkowanych Austrii i Niemcom. „Nie mam najmniejszej wątpliwości, że wszystkie trzy [komitety wspierane przez Berlin i Wiedeń – przyp. red.] nie ograniczą się do filantropii, ale będą zarazem uprawiały i politykę dla nas niepożądaną” – podkreślał autor Trylogii. Zaledwie kilka tygodni później w liście do rodziny malarza Franciszka Teodora Ejsmonda podsumowywał pierwszy okres działalności przedsięwzięcia. „Zebraliśmy wszelako dotychczas ok. 700 tys. franków, a zbierzemy niewątpliwie kilka milionów” – pisał z satysfakcją. Dodawał, że 400 tys. franków szwajcarskich zostało już przekazanych do kraju, głównie poprzez komitet bp. Sapiehy. Do końca roku kwota pomocy sięgnęła 5 mln franków. W ciągu czterech lat wyniosła blisko 20 mln.
W pomoc zaangażowane były także dzieci prozaika. Jego córka Jadwiga w październiku 1915 r. wyjechała do Krakowa. Jako pielęgniarka pracowała w szpitalu dla żołnierzy Legionów. Sam pisarz miał sceptyczny stosunek do żołnierzy pod dowództwem Piłsudskiego, ale doceniał ich odwagę: „Wystąpienie ich jest politycznym szaleństwem, moje serce jest jednak z nimi, a nawet z ich przywódcami wojskowymi, o których to przynajmniej można powiedzieć, że zamiast obradować bezpiecznie i kłaniać się Austriakom w Wiedniu, nadstawiają głowy w polu i podtrzymują sławę polskiego męstwa”.
Sienkiewicz pracował w komitecie mimo stale pogarszającego się stanu zdrowia. W wielu listach narzekał na artretyzm i problemy z sercem. „Wczoraj skończyłem kąpiele, których wziąłem razem osiemnaście. Dziś rano był doktor, by zbadać ostateczny ich skutek. Znalazł, że stan serca polepszył się znacznie. Natomiast utrzymuje się dość wysokie ciśnienie” – pisał w liście do córki z 2 września 1916 r.
Jesienią tamtego roku był też optymistą co do szybkiego zakończenia wojny. Planował nawet przeniesienie się do Lozanny, tak aby na wieść o zawieszeniu broni szybko wyjechać do kraju. Wiele czasu zajmowało mu również kreślenie wspomnień, które miały okazać się jego ostatnim utworem. Doczekał proklamacji Aktu 5 listopada, w którym władcy państw centralnych ogłaszali przywrócenie Królestwa Polskiego. Wieczorem 14 listopada odwiedziła go delegacja polityków endecji, którzy domagali się od pisarza podpisu pod deklaracją potępiającą proklamację dwóch cesarzy. Mimo wielkiego sceptycyzmu wobec Niemiec i ich planów wobec ziem polskich odmówił jej poparcia. Stwierdził, że jako prezes Komitetu Generalnego Pomocy Ofiarom Wojny w Polsce musi zachować neutralność, tak aby nie zaszkodzić zbieraniu funduszy. Rozmowa zakończyła się kłótnią i wyrzuceniem polityków za drzwi.
W liście do córki napisanym tego samego dnia podkreślał, że deklaracja z 5 listopada to „ogromna i dodatnia zmiana w położeniu […] Według mnie, nastąpił przełom. Stał się wielki fakt historyczny”. Dodał, że być może już podczas nadchodzących świąt cała rodzina Sienkiewiczów spotka się w odradzającym się kraju. Zmarł następnego dnia wieczorem. Z relacji żony autora „Ogniem i mieczem” wynika, że jego ostatnie słowa brzmiały: „Nie zobaczę już wolnej Polski”. Wśród działaczy komitetu mówiono, że do śmierci pisarza przyczyniło się przepracowanie.
Michał Szukała (PAP)
szuk / skp /