30 lat temu, 23 czerwca 1986 roku, w dniu swoich imienin, Wanda Rutkiewicz jako pierwszy Polak i pierwsza kobieta na świecie stanęła na jednym z najbardziej niebezpiecznych szczytów Ziemi - K2 (8611 m). Tamtego lata śmierć poniosło 13 alpinistów.
16 października 1978 roku, w dniu pamiętnym dla Polaków z powodu wyboru Karola Wojtyły na papieża, Rutkiewicz została pierwszą Europejką, która wspięła się na Mount Everest (8848 m). Kilka miesięcy później, na imieniny Wandy, do drzwi mieszkania alpinistki zadzwonił nastoletni chłopiec. Podarował jej bukiet kwiatów oraz zapakowany upominek i... uciekł. W pudełku było 100 tys. złotych i liścik: "Wykorzystaj te pieniądze na następne górskie przedsięwzięcia – oby w tak dobrym stylu jak Mount Everest".
W latach 80. były to ogromne pieniądze, które dały Rutkiewicz zielone światło na drogę do kolejnego celu. Przygotowania na Elbrusie były pechowe, jednak mimo złamania kości udowej nie zrezygnowała w 1982 roku z kobiecej wyprawy na "Okrutny Szczyt", jakim ochrzcili K2 w 1953 roku młodzi amerykańscy wspinacze po tym, jak zginął na nim ich przyjaciel. Polka 150-kilometrowy szlak z Dasso, ostatniej wsi z drogą przejezdną, do bazy pokonała o kulach. Mając do niej kilka godzin marszu osunęła się na skały, a po twarzy spływały jej łzy. W takim stanie zastali ją Wojciech Kurtyka i Jerzy Kukuczka, który doniósł Rutkiewicz do bazy na plecach.
Niestety, nie tylko nie udało się jej zdobyć wtedy K2 w kobiecym gronie, ale podczas wyprawy zmarła w obozie II jedna z najlepszych ówczesnych polskich himalaistek Halina Kruger-Syrokomska. Przyczyną śmierci był prawdopodobnie udar mózgu lub zator tętnicy płucnej.
Rutkiewicz wróciła na K2 dwa lata później – z Anną Czerwińską, Krystyną Palmowską i Dobrosławą Miodowicz-Wolf, ale i ta ekspedycja nie zakończyła się sukcesem. Postanowiła więc odpocząć od wspinaczki, zajmując się innym ekstremalnym sportem – rajdami samochodowymi. Nie kryła, że uwielbiała szybką jazdę. W końcu pasja do gór była silniejsza, także od statystyk, że jedna osoba na cztery pozostaje na K2 na zawsze.
Za trzecim razem, w 1986 roku, Rutkiewicz wyruszyła w Karakorum z zespołem francuskich alpinistów pod kierunkiem małżeństwa Maurice'a i Liliane Barrard. Wejście miało być w sportowym stylu – bez wsparcia dodatkowym tlenem i asekuracji. Do ekipy włączono też paryskiego dziennikarza Michela Parmentiera. Pojechał z nadzieją, że opisze wejście pierwszej kobiety na K2, choć myślał o Barrard i obecność Polki wcale nie była mu na rękę. A jednak to pierwsza Europejka na Evereście była też pierwszą na świecie na "Okrutnym Szczycie".
I faktycznie okazał się on 30 lat temu potwornie okrutnym. Około godziny po Rutkiewicz szczyt zdobyli jej francuscy towarzysze. Podczas zejścia zaginęło małżeństwo Barrardów. Liliane zaczynała karierę od gimnastyki artystycznej, ale złamany obojczyk przekreślił jej plany. Wtedy pomyślała o wspinaczce i dzięki niej spotkała przyszłego męża. Na wyprawy ruszała głównie po to, żeby ani na chwilę nie rozstawać się z ukochanym Maurice'em.
Parmentier i Rutkiewicz, rozdzieleni, w dramatycznych okolicznościach samotnie schodzili na dół. Gdy Polka dotarła do bazy, brytyjski kamerzysta, fotograf i reporter Jim Curran opisał, że była "wymizerowana i wychudzona jak zjawa", zaś Czerwińska w swej książce "Gór fanka. Na szczytach Himalajów" w relacji z działalności na K2 stwierdziła: "Wyglądała, jakby wróciła z Księżyca".
Rok 1986 okazał się najtragiczniejszym sezonem w historii wspinaczek na K2. Między 21 czerwca a 10 sierpnia w wyniku wyjątkowo złych warunków pogodowych śmierć poniosło 13 alpinistów, w tym troje Polaków. Pierwszymi ofiarami tamtego lata zostali dwaj Amerykanie - John Smolich i Alan Pennington. Zginęli w lawinie 21 czerwca.
8 lipca wierzchołek K2 osiągnęli Jerzy Kukuczka i Tadeusz Piotrowski. Uczynili to nową drogą, środkiem południowej ściany, znaną dziś jako Polish Line, dotychczas w całości nikt jej nie powtórzył. Dwa dni później, przy schodzeniu, na zalodzonym odcinku tuż poniżej zwieńczenia tzw. Żebra Abruzzów Piotrowski spadł wprost na partnera, który nie był w stanie go zatrzymać przed dalszym lotem w przepaść.
3 sierpnia na wysokości ok. 8100 m życie zakończył Wojciech Wróż. Prawdopodobnie zsunął się z końcówki liny poręczowej. Tydzień później, 10 sierpnia, 8500 m osiągnęła Dobrosława Miodowicz-Wolf, znana pod pseudonimem Mrówka, córka polityka i działacza związkowego Alfreda Miodowicza oraz siostra polityka Konstantego Miodowicza. W trakcie wspinaczki nastąpiło gwałtowne załamanie pogody. Podczas odwrotu Polka pomagała innym alpinistom, sama jednak zmarła z wyczerpania na linach poręczowych.
Wanda Rutkiewicz była urodzoną sportsmenką. Osiągała sukcesy w skoku wzwyż, rzucie oszczepem i dyskiem oraz pchnięciu kulą. W siatkówce została powołana do szerokiej kadry olimpijskiej na Tokio 1964. Karierę wspinaczkową rozpoczęła w wieku 18 lat w Sokolikach od wejścia bez asekuracji na 30-metrową skałę. Studiowała na Politechnice Wrocławskiej; z dyplomem inżyniera-elektronika pracowała w Instytucie Automatyki Systemów Energetycznych. Później przeniosła się do Warszawy.
Miała 49 lat, gdy 12 maja 1992 roku wyruszyła o świcie z obozu IV na 7950 m z meksykańskim partnerem Carlosem Carsolio, który po 12-godzinnej wspinaczce w głębokim śniegu stanął na wierzchołku Kanczendzongi (8586 m). Schodząc, napotkał Rutkiewicz na wysokości ponad 8200 m. Mimo braku sprzętu biwakowego zdecydowała się przeczekać noc i kontynuować wejście następnego dnia. Jej ciała do dziś nie odnaleziono. W sumie zdobyła osiem ośmiotysięczników.
"Kiedy nad nami jest już tylko niebo, wszystko widać ostrzej. Nie ma półprawd, nie ma półtonów. Wszystko jest czarne albo białe, zimne albo gorące. Albo się przeżyje, albo się umiera" - mówiła Polakom na Litwie, gdzie w niedużej miejscowości Płungiany na Żmudzi urodziła się 4 lutego 1943 roku.
"Wspinaczka wysokogórska niesie ze sobą cierpienia fizyczne i psychiczne. Równocześnie daje poczucie własnej wartości, jest próbą charakteru, spełnieniem potrzeby ryzyka, którego nie lubię, ale bez którego nie potrafię się obejść. Kontakt z przyrodą groźną, bo góry nie lubią być deptane, niebywałe doznania intelektualne i estetyczne, które przeżywa się tam, wysoko – wszystko to jest mi potrzebne do życia. Wspinaczka jest dla mnie rodzajem twórczości, jaką uprawiam" - powiedziała Rutkiewicz w jednym z wywiadów.
Do dziś bez powodzenia kończyły się próby zdobycia zimą K2. Żadna z dotychczasowych ekip nie przekroczyła 8000 m. Do kolejnego ataku przygotowują się na grudzień polscy alpiniści. Obecnie do bazy pod K2 zmierzają uczestnicy wyprawy szkoleniowo-rozpoznawczej: kierownik Jerzy Natkański (Warszawa), Jarosław Botor (Klub Wysokogórski Gliwice), Marek Chmielarski (KW Katowice), Paweł Michalski (KW Łódź) i Piotr Tomala (KW Lublin). (PAP)
kali/ pp/