30 lat temu tankowiec "Athenian Venture" zapalił się i zatonął 22 kwietnia 1988 r. W katastrofie zginęło 24 polskich marynarzy i żony pięciu z nich. Przyczyn katastrofy nie ustalono.
"Athenian Venture" płynął z Amsterdamu do Nowego Jorku, wioząc benzynę bezołowiową. Na pokładzie było 24 polskich marynarzy i żony pięciu z nich.
W nocy z 21 na 22 kwietnia 1988 roku, gdy statek był około 800 mil na południowy wschód od Nowej Szkocji doszło do tragedii – jednostka przełamała się i spłonęła. Zginęli wszyscy, którzy byli na pokładzie. Marynarze i ich żony pochodzili ze Szczecina, Trójmiasta, Poznania i Giżycka.
Jak powiedział w rozmowie z PAP Sebastian Szulkowski, który w katastrofie stracił oboje rodziców, to tragedia, której nawet po trzydziestu latach nie da się zapomnieć. "Gdy rodzice zginęli, miałem 9 lat, moi dwaj bracia – 16 i 7. Nadal przeżywam to bardzo osobiście. Pamiętam o tym, wspominam moich rodziców. Rozpamiętuję czas, kiedy zostaliśmy powiadomieni, że ta tragedia miała miejsce" – podkreślił Szulkowski.
Wezwanie "mayday" odebrało centrum ratownicze w Nowym Jorku. Rozpoczęto akcję ratowniczą, udział w niej wzięły m.in. samoloty patrolowe, do pomocy włączyły się też dwa polskie statki – m/s "Stefan Starzyński" i m/s "Generał Jasiński".
Na miejscu okazało się, że statek był przełamany – część rufowa dryfowała około 1,5 mili od części dziobowej; obie płonęły. Nie ustalono, czy pożar wybuchł przed przełamaniem jednostki, czy też ogień pojawił się w jego wyniku. Na morzu szalał sztorm o sile 10 stopni w skali Beauforta.
Dopiero następnego dnia wieczorem z morza wyłowiono ciało jednego członka załogi. To jedyna osoba, którą pochowano w Polsce – spoczywa na Cmentarzu Centralnym w Szczecinie.
Część dziobowa zatonęła, rufa tankowca dryfowała po Atlantyku jeszcze kilka tygodni. Potem na hol wzięły ją dwa hiszpańskie trawlery. Na pokładzie znaleziono zwęglone ciała sześciu osób oraz dziennik okrętowy. Rufa tankowca zatonęła podczas akcji holowniczej.
Do rodzin marynarzy docierały informacje o fatalnym stanie technicznym statku. Po katastrofie bliscy ofiar starali się dociec przyczyn i uzyskać zadośćuczynienie. Najpierw złożyli pozew w Luizjanie, a gdy tamtejszy sąd uznał się za niewłaściwy do rozpoznania sporu – rodziny wystąpiły przeciwko armatorowi, jego firmom i ubezpieczycielowi do sądu w Nowym Jorku.
"Po tym, gdy w 1991 r. pozew został złożony w Nowym Jorku, armator rozpoczął czynności zmierzające do tego, żeby podpisać z nami ugody. Rodziny zgodziły sie na to, choć wiem że wiele osób było niezadowolonych" – wyjaśnił Sebastian Szulkowski. Dodał, że bliscy ofiar otrzymały od armatora wypłaty z tytułu zaległych poborów i symboliczne odszkodowanie w wysokości kilku tysięcy dolarów amerykańskich.
Grecki armator ubezpieczył zbiornikowiec na 8 mln dolarów. W razie śmierci marynarza rodzina mogła liczyć na odszkodowanie w wysokości pięciokrotnej podstawowej miesięcznej pensji, która wynosiła około 400-500 dolarów. Oficerom przysługiwało odszkodowanie w wysokości dziesięciokrotnej wartości pensji. Były to stawki znacznie niższe od tych, jakie obowiązywały u innych armatorów i jakich domagała się Międzynarodowa Federacja Transportowców (ITF). Na "Athenian Venture" nie były ubezpieczone żony marynarzy. Warunkiem otrzymania pieniędzy było podpisanie oświadczenia, że rodzina nie będzie w przyszłości kierować roszczeń do armatora.
Przyczyn katastrofy nie ustalono. Prasowe hipotezy, wysuwane po tragedii dotyczyły wybuchu, który mógł być spowodowany gromadzącą się mieszanką par benzynowych lub fali sztormowej, jaka uderzyła w najbardziej osłabione miejsca statku, powodując przełamanie. Zajmujący się sprawą Cypryjczycy uznali, iż za katastrofę odpowiedzialna była "siła wyższa".
"Nie wyobrażam sobie, żeby dziś jakakolwiek katastrofa była badana z pominięciem tak wielu ważnych aspektów, z tak wielką liczbą bardzo dziwnych zdarzeń, owianych tajemnicą do dzisiaj" – powiedział PAP Paweł Pasławski, którego rodzice zginęli w katastrofie. Dodał, że nie wyjaśnione zostało m.in. zatonięcie holowanej rufy, nie znaleziono też wraku jednostki.
"To tragedia całkowicie zapomniana. Nie jest nikomu do niczego potrzebna, nie jest wygodna, nie jest nośnikiem politycznym" – podkreślił Pasławski.
M/t "Athenian Venture" wybudowano w Szwecji w 1974 roku na zamówienie Polskiej Żeglugi Morskiej. Jednostka pływała przez pierwsze 10 lat jako "Karkonosze". W 1983 roku PŻM sprzedała tankowiec greckiemu armatorowi. Ten zarejestrował ją pod banderą cypryjską, administrowała nim polsko-grecka spółka "Athenian Tankers" należąca do Minosa Kyriakou, która zatrudniła polską załogę.(PAP)
autorka: Elżbieta Bielecka
emb/