4 lipca 1947 r. w Skopinie pod Moskwą zmarł Kazimierz Tumidajski, dowódca Okręgu Lubelskiego AK, aresztowany w sierpniu 1944 r. przez NKWD. Przyczyną śmierci znajdującego się w trakcie głodówki akowca był przeprowadzony siłą przez Sowietów zabieg odżywiania.
Kazimierz Tumidajski urodził się 28 lutego 1897 r. w Radłowie pod Tarnowem jako syn Karola i Magdaleny z Jawieniów.
W młodości uczęszczał do tarnowskiego gimnazjum; w 1914 r. wstąpił do Legionów. Po kryzysie przysięgowym w 1917 r. przebywał w Kijowie będąc członkiem Oddziału Lotnego Komendy Naczelnej Polskiej Organizacji Wojskowej nr 3 pod dowództwem Leopolda Lisa-Kuli, który zasłynął z dywersyjnych akcji przeprowadzanych przeciwko Niemcom.
Podczas wojny polsko-bolszewickiej służył m.in. w sztabie dowództwa Frontu Wołyńskiego. Od 1934 r. dowodził batalionem 2. Pułku Strzelców Podhalańskich.
29 czerwca 1947 r. żołnierze AK rozgoryczeni przedłużającym się pobytem w sowieckiej niewoli i brakiem perspektyw na odzyskanie wolności rozpoczęli protestacyjną głodówkę. W akcji wzięło udział blisko 3 tys. więźniów.
We wrześniu 1939 r. otrzymał przydział do 156 Pułku Piechoty Rezerwowego dowodzonego przez ppłk. Waleriana Młyńca. Walczył u boku 21. Dywizji Piechoty Górskiej, m.in. pod Bochnią i Brzeskiem.
Po rozbiciu batalionu przez Niemców Tumidajski przedostał się do Tarnowa, gdzie zaangażował się w konspirację, tworząc struktury Służby Zwycięstwu Polsce. Następnie w ramach Związku Walki Zbrojnej pracował w II Oddziale sztabu Obszaru Południowego (krakowsko-śląskiego). Kolejnym etapem jego podziemnej działalności była funkcja zastępcy szefa II Oddziału sztabu w Komendzie Okręgu Kraków ZWZ.
Wiosną 1941 r., zagrożony aresztowaniem, Tumidajski przeniesiony został do Lublina. Tam początkowo objął stanowisko szefa sztabu Okręgu Lublin ZWZ-AK, a od stycznia 1943 r. do końca niemieckiej okupacji pełnił funkcję komendanta Okręgu. W tym okresie płk Tumidajski używał nazwiska Kazimierz Grabowski, a wobec podkomendnych pseudonimu "Marcin".
Tadeusz Żenczykowski, członek Biura Informacji i Propagandy KG AK, podkreślając, że Tumidajski dowodził największym pod względem liczebności okręgiem, który był szczególnie narażony na penetrację sowieckiej partyzantki, tak scharakteryzował jego postać: "Trzeba stwierdzić, że potrafił doskonale kierować okręgiem i to w sposób spokojny, bez żadnych zgrzytów organizacyjnych, które mogłaby wywołać nieraz akcja scaleniowa. Ze stronnictwami politycznymi i Delegaturą Rządu współpracował w pełnej harmonii (...) Był typem oficera, który w trudnych warunkach konspiracji - choć niewidzialny bezpośrednio - potrafił wywierać wpływ na podkomendnych i zyskiwać wśród nich autorytet. Jego rozkazy miały siłę przekonywania a nie tylko komenderowania".
Sukcesy odnoszone przez oddziały AK na Lubelszczyźnie w ramach Akcji "Burza" potwierdzają opinię Żenczykowskiego o Tumidajskim jako dowódcy (w rozmowach z Sowietami Tumidajski używał stopnia generała; formalnie stopień ten został mu nadany we wrześniu 1944 r.). Akowcy, samodzielnie, wyprzedzając Armię Czerwoną, zajęli m.in. Bełżec, Lubartów, Kock, Firlej, Krasnystaw, Urzędów czy Poniatową. Natomiast współdziałając z wojskami sowieckimi żołnierze AK zdobyli oprócz samego Lublina także Tomaszów Lubelski, Łuków, Puławy, Chełm, Radzyń, Międzyrzec, Zamość i Białą Podlaską. Po zakończeniu walk w ramach Akcji "Burza" struktury wojskowe i cywilne państwa polskiego na Lubelszczyźnie podzieliły los AK i Delegatury na Kresach Wschodnich.
Pod koniec lipca 1944 r. dowódca 69 Armii sowieckiej gen. Władimir Kołpakczi przedstawił Tumidajskiemu ultimatum. Albo podporządkowane mu oddziały AK przekazane zostaną pod dowództwo Wojska Polskiego, czyli włączone zostaną do armii dowodzonej przez gen. Zygmunta Berlinga, albo nastąpi ich natychmiastowe rozbrojenie.
Tumidajski odrzucił zdecydowanie pierwszą możliwość i zapowiedział rozbrojenie oddziałów oraz ich demobilizację. Do chwili rozpoczęcia składania broni przetrzymywany był przez Sowietów w roli zakładnika.
Tumidajski zdając sobie sprawę z tego, jaki może być rezultat negocjacji z Sowietami, w wydanym 27 lipca 1944 r. rozkazie do żołnierzy wyraźnie stwierdzał, że walka o suwerenność Polski musi być kontynuowana: "Niech wyniki naszej dotychczasowej pracy będą natchnieniem i otuchą dla następnego etapu naszych wysiłków. Ufam, że tak jak dotychczas wspólnie, ramię w ramię, przeszliśmy całą Golgotę gestapowskich rządów, tak w dalszym ciągu razem, zapatrzeni w wyśniony obraz naszej Ojczyzny, wejdziemy kiedyś przez gościnnie otwarte wrota Wolności do Wielkiej, Mocnej, Niezawisłej, Demokratycznej Polski...".
4 lipca 1947 r., w reakcji na dalszą odmowę przyjmowania pokarmu, na Tumidajskim przeprowadzono brutalny zabieg odżywiania siłą. W jego wyniku polski dowódca zmarł (...). Przyczyną śmierci Tumidajskiego mogło być wprowadzenie pokarmu do płuc, zamiast do żołądka. W dokumentach NKWD zapisano, że zgon nastąpił w wyniku zawału serca.
Po chwilowym odzyskaniu wolności Tumidajski w depeszy z 31 lipca do dowódcy AK gen. Tadeusza Bora-Komorowskiego pisał: "Mimo stosunku Sowietów do AK uważam za konieczne ujawnianie się na dalszych terenach. Wykazuje to naszą postawę i zwartość, otwierając oczy Sowietom, że niepodzielnymi panami terenu jesteśmy my. Werbunek do armii Berlinga nie daje żadnych rezultatów. Postawa społeczeństwa wspaniała. Widać kompletne fiasko KRN".
31 lipca 1944 r. Tumidajski został ponownie zatrzymany przez NKWD i przewieziony do Chełma. Odmówił wówczas stanowczo jakiejkolwiek współpracy z PKWN i podporządkowania żołnierzy AK armii gen. Berlinga. W obawie o swoich podkomendnych nie zgodził się również na próbę odbicia go z rąk sowieckich przez Kedyw Okręgu.
Do formalnego aresztowania Tumidajskiego doszło 4 sierpnia 1944 r. Po przesłuchaniu w siedzibie NKWD w Lublinie przewieziono go samolotem do Moskwy i osadzono w Więzieniu Lefortowskim. Nie został postawiony przed sądem. Przebywał w wielu obozach, początkowo w Charkowie, a następnie w Diagilewie pod Riazaniem. Później do Diagilewa trafili także inni dowódcy AK, m.in.: komendant Okręgu Wilno-Nowogródek płk Aleksander Krzyżanowski "Wilk" i komendant Obszaru Lwów płk Władysław Filipkowski "Janka".
29 czerwca 1947 r. żołnierze AK rozgoryczeni przedłużającym się pobytem w sowieckiej niewoli i brakiem perspektyw na odzyskanie wolności rozpoczęli protestacyjną głodówkę. W akcji wzięło udział blisko 3 tys. więźniów. Po bezskutecznych próbach opanowania sytuacji przez naczelnika obozu, NKWD wywiozło z niego kilkudziesięciu oficerów. Najwyższych rangą, wśród nich również płk Tumidajskiego, przetransportowano do szpitala więziennego w Skopinie pod Moskwą.
4 lipca 1947 r., w reakcji na dalszą odmowę przyjmowania pokarmu, na Tumidajskim przeprowadzono brutalny zabieg odżywiania siłą. W jego wyniku polski dowódca zmarł. Pochowano go na miejscowym cmentarzu.
Przyczyną śmierci Tumidajskiego mogło być wprowadzenie pokarmu do płuc, zamiast do żołądka. W dokumentach NKWD zapisano, że zgon nastąpił w wyniku zawału serca.
W uznaniu zasług bojowych Kazimierz Tumidajski został odznaczony m.in. orderem Virtuti Militari IV i V klasy, czterokrotnie Krzyżem Walecznych oraz Krzyżem Niepodległości z Mieczami.
Jego prochy w 1991 r. zostały sprowadzone do Polski i spoczęły w Lublinie na cmentarzu przy ul. Lipowej, wśród grobów żołnierzy, którymi dowodził. (PAP)
mjs/ wmk/ ls/