Na 8 stycznia oświęcimski sąd rejonowy wyznaczył ostatnią rozprawę w procesie 12 uczestników incydentu w byłym niemieckim obozie Auschwitz, oskarżonych o znieważenie tego miejsca pamięci. Wówczas prawdopodobnie wygłoszone zostaną mowy końcowe.
Sędzia Bożena Holecka powiedziała we wtorek, że na kolejnej rozprawie zostanie odtworzony zapis z kamery monitoringu w Muzeum Auschwitz, na którym widać przebieg incydentu. To ostatni dowód, który zostanie zaprezentowany przed sądem. "Myślę, że to będzie ostatni termin rozprawy" – powiedziała.
Pod koniec marca oskarżeni rozebrali się do naga i próbowali skuć ze sobą kajdankami przed historyczną bramą główną byłego niemieckiego obozu. Na wieńczącym bramę napisie "Arbeit macht frei" zawiesili płachtę z wyrazem Love (miłość). Zabili jagnię. Zostało ono 15-krotnie pchnięte nożem. Według nich, był to protest antywojenny. Uczestnicy incydentu zostali ujęci i przewiezieni na policję.
Jeden z oskarżonych, Adam B., w rozmowie z PAP powiedział we wtorek, że "akcja miała zwrócić uwagę na fakt, że niedaleko od granic Polski na wojnie giną ludzie". "To miejsce, w którym przeprowadziliśmy akcję, dla nas jest bardzo ważne, ponieważ dokonano tu największego mordu w dziejach Europy. Dlatego jest ono symbolem męczeństwa. Aby przypomnieć o tym, co było, i jednocześnie o tym, że nadal giną ludzie, wybraliśmy właśnie to miejsce. (...) Nikt z nas nie chciał go znieważyć" – wyjaśnił.
We wtorek sąd dokończył przesłuchania świadków zdarzenia. Zeznawali m.in. pracownicy Muzeum Auschwitz, w tym strażnicy, oraz osoby, które przed nim incydentem zajmowały się jagnięciem.
Oskarżeni są w wieku od 20 do 27 lat. Wśród nich są Polacy, Białorusini i obywatel Niemiec. Podczas pierwszej rozprawy, w połowie października, na sali rozpraw pojawiło się dziewięciu oskarżonych. Główni organizatorzy akcji: Adam B. i Mikita W., a także Ilia R. i Dymitr Ch. nie przyznali się do znieważenia miejsca pamięci. Przyznało się do tego natomiast pięcioro pozostałych: Magdalena H.W., Vivienne Z., Hleb M. i Makar S., a także Magdalena K.
Adam B. i Mikita W. przyznali się natomiast do zabicia jagnięcia. Podczas pierwszej rozprawy podkreślili, że był to "przykry czyn". Zdaniem Katarzyny Kuczyńskiej z Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Zwierząt Animals, która występuje w sądzie po stronie oskarżenia, zwierzę zostało pchnięte 15-krotnie nożem. "Zginęło w sposób okrutny, barbarzyński. I to w takim miejscu. To niemoralne i nieetyczne" - mówiła.
Zastępca prokuratora rejonowego w Oświęcimiu Mariusz Słomka poinformował, że za znieważenie miejsca pamięci grozi kara grzywny lub ograniczenia wolności. Za zabicie zwierzęcia można trafić do więzienia na 2 lata. Magdalena K., Magdalena H.W., Ilia R., Makar S. oraz Hleb M. zwrócili się o warunkowe umorzenie sprawy przeciw nim.
Muzeum Auschwitz tuż po incydencie wydało oświadczenie, w którym podkreśliło, że wykorzystywanie symboliki byłego niemieckiego obozu do jakichkolwiek manifestacji jest karygodne i godzi w pamięć ofiar obozu.
Brama główna w byłym obozie Auschwitz I jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych symboli tego miejsca. Wykonali ją na rozkaz Niemców polscy więźniowie polityczni. Wykonanie bramy było związane z wymianą prowizorycznego zewnętrznego ogrodzenia obozu, wspartego na słupach drewnianych, na ogrodzenie stałe na słupach żelbetowych, z drutem kolczastym pod napięciem.
Niemcy założyli obóz Auschwitz w 1940 r., aby więzić w nim Polaków. Auschwitz II-Birkenau powstał dwa lata później. Stał się miejscem zagłady Żydów. W kompleksie obozowym funkcjonowała także sieć podobozów. W Auschwitz Niemcy zgładzili co najmniej 1,1 mln ludzi, głównie Żydów, a także Polaków, Romów, jeńców sowieckich i osób innych narodowości. (PAP)
autor: Marek Szafrański
szf/ karo/