Pracownicy Muzeum Stutthof z pomocą inżynierów z Politechniki Gdańskiej stworzyli aplikację, dzięki której b. obóz koncentracyjny można będzie zwiedzać śladem jednego z więźniów. Bohaterem mobilnej opowieści będzie 99-letni dziś mieszkający w Gdyni Felicjan Łada.
Aplikacja „Stutthof. Nowy wymiAR” (z ang. augmented reality - rozszerzona rzeczywistość) zainstalowana zostanie na tabletach, które będą mogli wypożyczać goście działającego w Sztutowie muzeum.
Aplikacja wskaże użytkownikom trasę obejmującą 23 punkty na terenie obozu. Znalazłszy się w każdym z punktów zwiedzający będzie mógł obejrzeć fragment wideo opowieści Felicjana Łady dotyczącej jego pobytu w Stutthofie, związanej z konkretnym budynkiem, placem czy innym miejscem, w którym znajdzie się zwiedzający.
„Relacje pana Felicjana nagrywaliśmy zarówno w jego domu, jak i na terenie byłego obozu – w miejscach, gdzie autentycznie rozgrywały się opisywane przez niego zdarzenia” – powiedział PAP historyk Piotr Chruścielski, adiunkt w dziale naukowym Muzeum Stutthof, który odpowiadał za przygotowanie materiału użytego w aplikacji.
Jak wyjaśnił Chruścielski, wideo opowieści, które znalazły się w aplikacji, są częścią kilkunastu godzin rozmów z Felicjanem Ładą. „Wybraliśmy historie najciekawsze, a z drugiej strony takie, które były najbardziej reprezentatywne dla tego, co działo się w obozie” – powiedział PAP historyk.
Dodał, że w aplikacji, obok relacji byłego więźnia, znalazł się też bogaty materiał ikonograficzny, w tym dokumenty, grypsy i listy związane z pobytem Łady w obozie a także zdjęcia prezentujące obóz w czasie jego funkcjonowania. „Pokazujemy też np. kartki świąteczne czy elementy więziennego ubioru” – powiedział PAP Chruścielski dodając, że całość składa się na nieco ponad dwugodzinną opowieść.
Aplikację zaprojektował student informatyki Politechniki Gdańskiej - Przemysław Kubicki, pod kierunkiem dr. inż. Mariusza Szwocha z Wydziału Elektroniki, Telekomunikacji i Informatyki. „Wypożyczanie tabletów z aplikacją rozpoczniemy w najbliższych tygodniach” – powiedział PAP Chruścielski.
Felicjan Łada urodził się w 1917 r. na południu Polski. Wraz z młodszym bratem i rodzicami w końcu lat 20. XX w. przeniósł się do Gdyni, gdzie ojciec pracujący dotąd jako główny elektryk w kopalniach w Zagłębiu Dąbrowskim, znalazł zatrudnienie w gdyńskim porcie. Po wybuchu wojny Niemcy wysiedlili rodzinę z Gdyni, a brat, który brał udział w obronie miasta, dostał się do niemieckiej niewoli, a następnie do obozu koncentracyjnego Flossenburg, w którym przebywał do końca wojny.
W 1940 r. Ładowie wrócili do Gdyni, gdzie Felicjan i jego ojciec zaczęli działać w podziemiu. Obydwaj zostali w 1942 r. aresztowani i trafili do Stuthoffu, gdzie ojciec zmarł w 1943 r. Matka Felicjana, która została w Gdyni sama, próbowała wspomóc swoich bliskich. Kobiecie udało się nawet raz zorganizować "tajne widzenie" z synem: jeździła pociągiem, który przejeżdżał obok Stutthofu, a Felicjan zdołał dostać się w pobliże obozowego ogrodzenia, dzięki czemu matka i syn mogli przez chwilę na siebie popatrzeć.
W czasie pobytu w Stutthofie Łada działał w więźniarskim ruchu oporu. W styczniu 1945 r. uciekł z marszu śmierci, czyli przeprowadzonej w nieludzkich warunkach ewakuacji obozu i wrócił do Gdyni, gdzie zamieszkał z matką i bratem. Pracował w gdyńskiej stoczni i jednocześnie studiował na Politechnice Gdańskiej. Gdy został inżynierem opatentował wiele wynalazków związanych z budową statków. Jako były działacz AK był wielokrotnie przesłuchiwany przez UB i - bezskutecznie, nakłaniany do współpracy.
Obóz koncentracyjny Stutthof powstał 2 września 1939 r. Trafiło do niego w sumie około 110 tys. osób, spośród których około 65 tys. zginęło. Muzeum Stutthof w Sztutowie zostało utworzone w 1962 r. staraniem byłych więźniów. (PAP)
aks/ pz/