czyta: Ksawery Jasieński
czyta: Ksawery Jasieński
„ […] atmosfera we Lwowie stała się więcej niż przykra. Na murach pojawiały się coraz częściej wyroki sądów polowych, głoszące w językach polskim i niemieckim, że ten lub ów, ta lub owa skazani zostali na karę śmierci przez powieszenie za zdradę stanu, porozumienie z nieprzyjacielem, działanie przeciw sile zbrojnej państwa lub przeciw >>jednolitemu związkowi państwowemu<<, za obrazę majestatu itp. zbrodnie i że wyroki wykonano.
Uwolnieni od inwazji rosyjskiej mieszkańcy Galicji poznali teraz dopiero całą brutalność wojny.
Wbrew mądrej radzie Machiavellego, aby zwycięzca w zajętym lub odbitym kraju okazywał się zawsze lepszym dla ludności aniżeli ten pobity, który poprzednio terytorium zajmował, Austriacy czynili wszystko, aby usposobić do siebie ludność jak najgorzej.
Przeprowadzane co kilkanaście dni >>musterunki<< powodowały u większości mężczyzn zupełną niepewność jutra, rekwizycje obejmowały coraz więcej instytucyj, zakładów, szkół i mieszkań prywatnych, kazano zgłaszać zapasy żywności i paliwa i zabierano je z wielu domów, na wsi rekwirowano żywność i paszę, wycinano lasy i drzewa parkowe, często na naprawę dróg rozbierano budynki, mimo bliskości kamieniołomu; w wyjątkowych tylko wypadkach płacono gotówką, a najczęściej odsyłano do ustawy o świadczeniach wojennych i dawano tylko kwity.
[…] Wszystko to jednak bladło wobec sadystycznych instynktów oswobodzicieli. Wieszano publicznie masami na szubienicach, drzewach i słupach telegraficznych. Wieszano na podstawie wyroków zwyrodniałych audytorów, wśród których niestety nie brakło i jednego Polaka o uczciwym, nie skalanym dotychczas nazwisku, wieszano bez wyroku na rozkaz sadystycznych oficerów frontowych lub komendantów etapowych, wieszano nauczycieli, inteligencję i chłopów, przede wszystkim chłopów Polaków i Rusinów. Mówiono wówczas o czterdziestu tysiącach wywieszanych w Galicji. Zdjęcia fotograficzne wykonywane i rozprzestrzeniane cynicznie przez samych oficerów austriackich, nie pozwalały wątpić, że fama o tej manii wisielczej bynajmniej nie jest przesadzona.
[…] Komendantem miasta Lwowa, a więc i >>panem<< sądu garnizonowego, został zniemczony Czech, generał Letowsky. Nastała atmosfera nie do zniesienia. Lada denuncjacja, wywołana najczęściej porachunkiem osobistym, prowokacja chroniących się od służby frontowej agentów, chcących wykazać swą niezbędną dla państwa działalność przez doniesienie np. na praczkę, która prała bieliznę oficera rosyjskiego – powodowała aresztowanie i oskarżenie zagrożone karą śmierci”.
Bogusław Longchamps de Berier „Ochrzczony na szablach powstańczych… Wspomnienia (1884-1918)”, Wrocław 1983