Marian Jurczyk był symbolem Sierpnia '80 w Szczecinie, odegrał zasadniczą rolę w tamtym strajku - tak wspomina marszałek Senatu Bogdan Borusewicz zmarłego we wtorek działacza "Solidarności".
"Według mnie, to było najważniejsze dokonanie Jurczyka w jego życiu. Choć w czasie strajku wyrzucał członków opozycji demokratycznej, takich ludzi jak ja traktował jak agentów imperialistycznych. Podobnie zresztą traktował dziennikarzy zachodnich. Strajk szczeciński miał mniej otwarty charakter niż w Gdańsku. Przeważa jednak pozytywna ocena, bo prowadził sierpniowy strajk i to niweluje wszystkie te zastrzeżenia" - ocenił w rozmowie z PAP Borusewicz, który w sierpniu 1980 r. jako działacz Komitetu Obrony Robotników był głównym organizatorem strajku w Stoczni Gdańskiej.
Podkreślił, że dostrzegał w Jurczyku sprzeczność.
"Z jednej strony był nadzwyczaj ostry i radykalny w deklaracjach. Na przykład, powtórzył takie hasło antykomunistyczne +A na drzewach zamiast liści będą wisieć komuniści+. To spowodowało oczywiście olbrzymi atak na nas wszystkich. A jednocześnie w działaniu Szczecin był znacznie bardziej ugodowy niż Gdańsk" - wyjaśnił Borusewicz.
Przypomniał, że Jurczyk stojąc na czele Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego w Szczecinie zdecydował się na podpisanie porozumienia z władzą 30 sierpnia 1980 r., dzień przed podpisaniem Porozumień Sierpniowych w Gdańsku. "To wywołało oburzenie w Gdańsku, że mimo ustaleń zakończył strajk wcześniej. Mogło to nas wówczas wystawić na poważne konsekwencje. Już po strajkach władze różne rozmowy np. branżowe próbowały rozpoczynać w Szczecinie. Ostatecznie, na skutek oddolnych nacisków, kończyły się one w Gdańsku" - nadmienił.
"Był swego rodzaju wyścig między Szczecinem a Gdańskiem. Jurczyk uważał, że jest takim szczecińskim Wałęsą - i słusznie. Ale jednocześnie władza to wykorzystywała, przynajmniej na początku, po to, żeby skłócić dwa ośrodki strajkowe po powstaniu Solidarności" - ocenił marszałek Senatu.
W opinii Borusewicza, po strajku w sierpniu 1980 r. kolejne lata w życiorysie publicznym Jurczyka były już "znacznie gorsze".
"Po stanie wojennym nie był już tym najważniejszym człowiekiem Solidarności w Szczecinie. Po odzyskaniu niepodległości przez Polskę próbował odnaleźć się w nowej sytuacji: został senatorem, prezydentem Szczecina. Pozostałości PRL-u były widoczne jednak w jego hasłach np. niewpuszczenia kapitału niemieckiego do Szczecina, miasta leżącego przecież na samej granicy z Niemcami" - ocenił Borusewicz.
Marian Jurczyk zmarł we wtorek wieczorem w jednym ze szczecińskich szpitali. Miał 79 lat. (PAP)
rop/ tpo/