Senat nadal będzie się zajmował opieką nad Polonią; nikt nas z tego nie zwolnił - zapewnia marszałek Senatu Bogdan Borusewicz na dzień przed IV Zjazdem Polonii, który rozpoczyna się w piątek w Warszawie. Borusewicz powiedział w czwartek PAP i IAR, że komisja senacka, która zajmuje się Polonią nadal będzie funkcjonować. "Będziemy patrzeć, jak wsparcie dla Polonii - także finansowe - jest rozdzielane i jakie to wsparcie przynosi skutek" - dodał.
Marszałek podkreślił, że docierają do niego sygnały zaniepokojenia odkąd rozdzielaniem środków dla Polonii zajmuje się MSZ. Wcześniej zajmował się tym Senat. Ta sprawa ma być jednym z tematów dyskusji na IV Zjeździe Polonii.
"Oczywiście docierają do mnie sygnały niezadowolenia i zaniepokojenia. MSZ powinien te sygnały rozpatrywać i starać się, żeby w następnej edycji było lepiej" - mówił.
Borusewicz podkreślił, że był przeciwny zmianie sposobu finansowania Polonii. "Ponieważ decyzja została już podjęta, to nie zamierzam przeszkadzać w funkcjonowaniu tego modelu. Trzeba to oceniać z rocznej perspektywy" - ocenił. Jak dodał, na początku przyszłego roku będzie można podsumować, czy ta zmiana doprowadziła do tego, że pieniądze są wydawanie sprawniej.
Marszałek zaznaczył, że od pierwszego zjazdu Polonii w Polsce dwadzieścia lat temu, zmieniły się problemy, z którym nasi rodacy stykają się w krajach swojego zamieszkania. "Szczególnie na Wschodzie" - dodał.
Jak podkreślił, Polonia na Wschodzie zaczynała od stworzenia podstawowej infrastruktury, bo brakowało nawet miejsc, gdzie można było organizować spotkania.
Według marszałka obecnie, gdy podstawowe potrzeby są zaspokojone, Polonia oczekuje programów wsparcia. "Naszym priorytetem było nauczanie języka polskiego. W niektórych miejscach ten język zupełnie zaniknął, ale nie zaniknęła na szczęście świadomość przynależności do narodu polskiego" - mówił.
Borusewicz podkreślił, że był przeciwny zmianie sposobu finansowania Polonii. "Ponieważ decyzja została już podjęta, to nie zamierzam przeszkadzać w funkcjonowaniu tego modelu. Trzeba to oceniać z rocznej perspektywy" - ocenił. Jak dodał, na początku przyszłego roku będzie można podsumować, czy ta zmiana doprowadziła do tego, że pieniądze są wydawanie sprawniej.
Zdaniem Borusewicza zainteresowanie ze strony Senatu spowodowało, że nasi rodacy na Wschodzie czują się pewniej. Jak dodał, nie chodzi tylko o wsparcie finansowe, ale też o "opiekę polityczną".
"Zawsze, gdy wyjeżdżam z wizytą oficjalną zagranicę spotykam się z naszymi rodakami. O tych spotkaniach mówię podczas rozmów z miejscowymi władzami, które wiedzą, że się interesujemy naszymi rodakami. To dotyczy wszystkich krajów, nie tylko tych na Wschodzie" - podkreślił marszałek.
Pytany o nowe wyzwania dotyczące relacji z Polonią marszałek wskazał na liczną migrację z Polski do Wielkiej Brytanii, Irlandii i Norwegii. "Pytanie, czy to jest Polonia, czy to są ludzie, którzy czasowo wyjeżdżają do pracy. Niezależnie od tego, czy to jest Polonia, czy nie, oni muszą być objęci opieką MSZ, co jest statutowym obowiązkiem resortu" - wyjaśnił.
Borusewicz zauważył, że w niektórych krajach sytuacja Polonii jest trudna. "Takim krajem jest Białoruś, gdzie związek, który uznajemy został zdelegalizowany. Ten, którego nie uznajemy funkcjonuje pod opieką władz białoruskich" - zaznaczył.
Marszałek był też pytany o projekt ustawy repatriacyjnej przygotowany przez Wspólnotę Polską, gdy jej prezesem był Maciej Płażyński, który zginął w katastrofie smoleńskiej. Po jego śmierci projektem zajął się jego syn Jakub Płażyński. Projekt został złożony w Sejmie, jako inicjatywa obywatelska.
"Jestem krytyczny w stosunku do tego projektu" - przyznał Borusewicz. Jak dodał, w projekcie brakuje zawężenia kręgu osób, które miałyby podlegać repatriacji. Pomoc powinna być skierowana przede wszystkim do osób, które chcą studiować w Polsce i będą mogły do kraju sprowadzić swoje rodziny - uważa marszałek.
Pytany, na ile prawdopodobne jest, by rząd przedstawił swój projekt ustawy repatriacyjnej Borusewicz odpowiedział: "Nikt z rządu ze mną na ten temat nie rozmawiał".
Podkreślił, że jeśli kryzys ekonomiczny będzie się pogłębiał, to uchwalenie ustawy będzie nierealne. Zdaniem marszałka Senatu obciążyłaby ona budżet kwotą kliku, a nawet kilkunastu miliardów złotych.
Celem projektu, którym na początku roku zajął się Sejm, jest przyspieszenie repatriacji Polaków ze Wschodu. W projekcie przewidziano m.in. świadczenia dla repatrianta (1175 zł miesięcznie) na pokrycie kosztów utrzymania w ciągu trzech pierwszych lat po przybyciu do Polski. Zawarto w nim również regulacje dotyczące zasad aktywizacji zawodowej repatriantów i udzielania im pomocy przez starostów m.in. przez utworzenie stanowiska pracy, przeszkolenie repatrianta oraz zwrot części kosztów na podnoszenie kwalifikacji. (PAP)
gł/ par/ jbr/