19.01.2011. Toruń (PAP) - Wygraną Wacława Kuropatwy, działacza opozycji w latach 80., zakończył się w środę trzeci już proces z byłym funkcjonariuszem toruńskiej Służby Bezpieczeństwa. Wszystkie sprawy wytaczał dawny funkcjonariusz, który czuł się zniesławiany przez Kuropatwę.
Były funkcjonariusz domagał się także, by sąd ukarał Kuropatwę za obraźliwe dla niego wpisy internautów na jego stronie. Sędzia Marek Tyciński w przypadku pierwszego zarzutu umorzył w środę postępowanie, a w sprawie drugiego zarzutu uniewinnił dawnego opozycjonistę.
"Spodziewałem się tego wyroku i jestem usatysfakcjonowany. W przypadku Bronisława S. to była taka służba i to chyba mu pozostało w charakterze, że lubi gnębić ludzi" - ocenił Wacław Kuropatwa po ogłoszeniu wyroku.
Bronisław S. nie chciał komentować sprawy i nie zgodził się na opublikowanie swoich danych oraz wizerunku. Zakończona w środę sprawa była trzecim procesem byłego funkcjonariusza SB wytoczonym Kuropatwie w ciągu ostatnich lat.
Były funkcjonariusz Służby Bezpieczeństwa w Toruniu poczuł się obrażony określeniem SB-man. Kilka lat temu mężczyzna został prawomocnie skazany na osiem miesięcy więzienia w zawieszeniu za psychiczne i fizyczne znęcanie się nad członkiem NSZZ "Solidarność" podczas przesłuchań w 1986 r.
Relacja z procesu Bronisława S. znalazła się na internetowej stronie prowadzonej społecznie przez dawnego opozycjonistę toruńskiego Wacława Kuropatwę, który stara się obserwować wszystkie rozprawy sądowe przeciwko byłym esbekom. Zastosowanie określenia SB-man Bronisław S. uznał za obraźliwe, gdyż według niego zrównano go w ten sposób z SS-manami i wytoczył Kuropatwie proces cywilny.
We wszystkich instancjach powództwo byłego esbeka zostało oddalone, gdyż w ocenie sędziego nikogo nie obrażono. Jak uzasadniano, określenie SB-man należy uznać za "naleciałość z angielskiego, podobnie jak słowa biznesmen, dżentelmen czy też sportsmen". Sprawa była rozpatrywana zarówno w procesie cywilnym jak i karnym. (PAP)
olz/ pz/