Powstanie styczniowe było wołaniem o wolność, które wydobywało się z piersi pięciu pokoleń Polaków – mówił w niedzielę w Wąchocku (Świętokrzyskie) podczas obchodów 155. rocznicy wybuchu powstania styczniowego szef Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Józef Kasprzyk.
"Bez tego wołania, tego krzyku +przywróćcie Polsce wolność, Boże zbaw Polskę+ nie byłoby cudu roku 1918" – podkreślił Kasprzyk. Dodał, że "w okresie zaborów nie było państwa polskiego, ale był naród, który dochował wierności wielkiemu dziedzictwu przodków - naród, którego przedstawiciele nie szczędzili ofiary zdrowia i życia, aby Polska powróciła na mapy świata".
"Józef Piłsudski, przygotowując kadry przyszłego wojska polskiego, bardzo uważnie studiował historię powstania styczniowego. Młodym strzelcom bardzo często powtarzał: +Dokończycie ich dzieło+, bo to jest zobowiązanie płynące z pokolenia powstania 1863 roku" – przypomniał szef Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych.
Dodał, że wołanie "Idź i czyń", które "Piłsudski skierował do pokolenia tworzącego Polskę niepodległą sprzed stu lat", obowiązuje nas wszystkich. "Idź i czyń Polskę wielką i dumną. Idź i czyń Polskę taką, którą będą bać się wrogowie, a będą szanować przyjaciele. Idź i czyń Polskę będącą wspólnotą wolnych, dumnych Polaków" – zaznaczył Kasprzyk.
Podkreślił, że cud, jakim było odzyskanie przez Polskę niepodległości w 1918 r., "nie byłby możliwy, gdyby przez półtora wieku kolejne pokolenia Polaków nie zrywały się do walki o wolność. Gdyby nie trud konfederatów barskich (…), gdyby nie insurekcja kościuszkowska, gdyby nie powstanie listopadowe i wreszcie, gdyby nie powstanie styczniowe".
Niedzielne uroczystości w Wąchocku, które były zakończeniem trzydniowych centralnych obchodów 155. rocznicy wybuchu powstania styczniowego, rozpoczęły się przed tablicą upamiętniającą 150. rocznicę powstania. Następnie kombatanci, członkowie związków strzeleckich z całego kraju, samorządowcy, dzieci i młodzież przeszli przed pomnik gen. Mariana Langiewicza, jednego z dowódców zrywu. Tam złożono wieńce i wiązanki kwiatów. Uroczystość zakończyła się mszą świętą w Opactwie Cysterskim w Wąchocku.
Z kolei w sobotę, już po raz 25. z Suchedniowa do Bodzentyna przeszedł Marsz Szlakiem Powstańców Styczniowych. W wydarzeniu wzięło udział prawie 400 osób. Honorowy patronat nad marszem objął prezydent Andrzej Duda.
W województwie świętokrzyskim obchody 155. rocznicy wybuchu powstania styczniowego odbyły się także w kilku innych miejscowościach. W stolicy regionu uroczystości zorganizowano na Karczówce. W programie znalazły się m.in. przemarsz szlakiem Powstańców, msza św. w intencji Ojczyzny oraz złożenie kwiatów pod pomnikiem Powstańców Styczniowych.
Powstanie styczniowe rozpoczęło się 22 stycznia 1863 r. Manifestem Tymczasowego Rządu Narodowego. Objęło tereny zaboru rosyjskiego i miało charakter wojny partyzanckiej. Jak oceniają historycy, podczas powstania miało miejsce ponad tysiąc starć, a siły polskie liczyły w sumie ok. 200 tys. osób. Jego pierwszym przywódcą był Ludwik Mierosławski, który jednak po miesiącu utracił tę funkcję. Później dyktatorami powstania byli Marian Langiewicz i Romuald Traugutt, który stał się tragicznym symbolem zrywu. Aresztowany wskutek denuncjacji i więziony na Pawiaku został skazany przez rosyjski sąd wojskowy na śmierć przez powieszenie. Wyrok wykonano na stokach Cytadeli Warszawskiej 5 sierpnia 1864 r.
Po zakończeniu powstania Polaków dotknęły liczne represje, m.in. konfiskata majątków szlacheckich, kasacja klasztorów na obszarze Królestwa Polskiego, wysokie kontrybucje i aktywna rusyfikacja. Za udział w powstaniu władze carskie skazały na śmierć ok. 700 osób, na zesłanie co najmniej 38 tys. (PAP)
autor: Piotr Grabski
gr/ mkr/