75 lat temu III Rzesza uchwaliła tzw. dekrety Heinricha Himmlera - rasistowskie przepisy dyskryminujące polskich robotników przymusowych i wprowadzające drakońskie kary za ich nieprzestrzeganie. Dziesięć dekretów reichsfuehrera SS i szefa niemieckiej policji dotyczących polskich robotników przymusowych weszło w życie 8 marca 1940 roku.
Dekrety pozbawiały Polaków deportowanych do pracy w III Rzeszy prawa do korzystania z publicznej komunikacji, wchodzenia do restauracji, uczestniczenia w mszy świętej, jeżdżenia rowerem, fotografowania i samowolnego opuszczania miejsca zamieszkania. Wprowadzały ponadto obowiązek noszenia naszytej w widocznym miejscu na ubraniu litery "P".
"Był to pierwszy przypadek w Rzeszy, gdy grupa ludzi została zmuszona do noszenia znaku odróżniającego ich od innych i wykluczającego ich tym samym ze wspólnoty" - mówił historyk Cord Pagenstecher, współpracownik internetowego archiwum gromadzącego relacje byłych pracowników przymusowych Wolnego Uniwersytetu w Berlinie. Rok później władze hitlerowskie nałożyły na Żydów obowiązek noszenia żółtej gwiazdy.
"Celem była totalna kontrola nad robotnikami przymusowymi, a także upokorzenie ich" - mówi Katarzyna Woniak z Centrum Badań Historycznych PAN w Berlinie, które przypomniało o rocznicy.
Jak podkreśliła, dekrety przeciwko Polakom zostały uchwalone z pobudek rasistowskich. Władze niemieckie stanęły na początku lat 40. przed dylematem - z jednej strony niemiecka gospodarka potrzebowała polskiej siły roboczej, z drugiej strony nazistowscy ideolodzy obawiali się "rasowych kontaktów" z Polakami, co byłoby naruszeniem zasad ideologii niemieckiej "wspólnoty narodowej". "Byłoby lepiej, gdybyśmy ich (Polaków) nie mieli, lecz potrzebujemy ich. Polacy zostaną sprowadzeni i będą traktowani jak Polacy" - oświadczył w lutym 1940 roku, cytowany przez Woniak, Himmler.
Cord Pagenstecher: Był to pierwszy przypadek w Rzeszy, gdy grupa ludzi została zmuszona do noszenia znaku odróżniającego ich od innych i wykluczającego ich tym samym ze wspólnoty. Rok później władze hitlerowskie nałożyły na Żydów obowiązek noszenia żółtej gwiazdy.
W roku 1940 na terenie III Rzeszy przebywało 300 tys. polskich robotników przymusowych. Do końca wojny ich liczba wzrosła do ponad 2 mln.
Przyjęte w marcu 1940 roku dekrety uzupełniane były w późniejszym czasie o kolejne, jeszcze ostrzejsze przepisy. Zakazano m.in. wszelkich kontaktów intymnych między Polakami a Niemkami. Polacy, którzy dopuścili się "hańby rasowej", byli bez sądu rozstrzeliwani.
Woniak zwróciła uwagę na akceptację represji wobec Polaków w niemieckim społeczeństwie. "Dekrety nie wywołały protestów ani oburzenia. Fakt dyskryminowania tej grupy został przyjęty bez szemrania" - stwierdziła. Co więcej władze wezwały pracodawców i całe społeczeństwo do "bacznego obserwowania" Polaków zatrudnionych w Rzeszy.
Niemiecki historyk Kurt Schilde przypomniał, że niemiecki prawnik Josef Oermann - twórca prawniczego komentarza do antypolskich przepisów, w tym nałożenia na Polaków dodatkowego 15-procentowego podatku dochodowego - nie tylko nie został po wojnie ukarany, lecz zrobił błyskotliwą karierę. W 1958 roku został sekretarzem stanu w ministerstwie sprawiedliwości Nadrenii Północnej-Westfalii.
O dekretach Heinricha Himmlera przypomniało Centrum Badań Historycznych PAN w Berlinie. Jego drektor Robert Traba zwrócił uwagę, że dekrety Himmlera "niemal nie istnieją w świadomości niemieckiego społeczeństwa". Jego zdaniem jedną z przyczyn braku wiedzy w Niemczech o okupacji Polski była zimna wojna. Żelazna kurtyna stanowiła rozgrzeszenie dla sprawców; powodowała, że cierpienia narodów w Europie Środkowej i Wschodniej zeszły na dalszy plan - mówił polski historyk. Podkreślił, że upokorzenia, jakich doświadczyli deportowani do Niemiec Polacy, miały długotrwały wpływ na ich życie.
Relacje byłych robotników przymusowych dostępne są na portalu internetowym www.zwangsarbeit-archiv.de .
Z Berlina Jacek Lepiarz (PAP)
lep/ ap/ mag/