Prawie 200 grypsów wysyłanych przez więźniów niemieckiego obozu koncentracyjnego na Majdanku do lubelskiej działaczki społecznej Antoniny Grygowej przekazała Muzeum na Majdanku jej rodzina. To głównie prośby o pomoc i opis warunków obozowych.
„Kolekcję listów podarowali instytucji wnuk Antoniny Grygowej Andrzej Putz oraz jego córka Joanna Putz-Leszczyńska” – poinformowała rzeczniczka Muzeum na Majdanku Agnieszka Kowalczyk-Nowak.
W przemycanej z obozu koncentracyjnego korespondencji więźniów osadzonych w KL Lublin do Antoniny Grygowej są głównie prośby o pomoc, informacje o stanie zdrowia, czy opisy panujących warunków w obozie. Grypsy pisane były na niezadrukowanych brzegach gazet, strzępkach papieru pakowego, wyrwanych karteczkach z notesu, czy bibułkach papierosowych.
Za wysyłanie nielegalnej korespondencji z obozu groziły więźniom surowe kary. „Pod większością listów do Grygowej autorzy podpisywali się pseudonimami, by w razie przechwycenia grypsu przez personel obozowy nie było wiadomo, kto go napisał” – dodała Kowalczyk-Nowak.
Język wysyłanych grypsów jest zazwyczaj oszczędny, ich autorzy ograniczają się do formułowania najistotniejszych dla nich treści. W podarowanej kolekcji korespondencji do Grygowej są także wyjątkowe, dłuższe listy, napisane z kunsztem i dbałością. Wśród nich m.in. grypsy pisane przez więźnia Majdanka lekarza Henryka Wieliczańskiego, który zwierzał się Antoninie Grygowej z trosk o najbliższych, opisywał uczucia do ukochanej żony i córki oraz dziękował za opiekę w obozie.
„Droga Pani Antonino! Przedwczoraj przybyło do nas ponad 1000 chorych z Sachsenhausen (spod Berlina). Są to przeważnie Niemcy, Rosjanie, Kroaci itp. Polaków jest minimalna ilość. Są to nieomal wszystko gruźlicy. Wczoraj przybył transport z Oświęcimia: 66 kobiet i 100 mężczyzn, miedzy nimi także i Żydzi. (…) Wczoraj dostałem paczkę znakomitą. Już nawet nie dziękuję za tyle pamięci i oddania. Idą święta – smutne i ciężkie będą, serca pełne niepokoju, tu – nasze serca o Was zatroskane, a Wasze – wiemy – wiemy, co w sercach naszych sióstr i braci się dzieje. Każdy sercem i myślą będzie przy wspólnym stole wigilijnym, na straży porozdzielanych ciał naszych stoją kruki i wrony. Ale nie rozdzielą nas wszystkich. Jakżeż smutno na samo wspomnienie zeszłorocznych świąt, a cóż dopiero nadchodzących” – pisał Wieliczański w liście z 14 grudnia 1943 r.
Antonina Grygowa z domu Sarnecka (1898-1980) była działaczką społeczną, właścicielką znanej lubelskiej piekarni, którą prowadziła z mężem Franciszkiem i córkami: Zofią, Hanką i Wandą. Od początku II wojny światowej bezinteresownie angażowała się w pomoc osadzonym w obozach i więzieniach, pomagała też Żydom - udało jej się ocalić Lusię Hufnagel i Czesię Mamet. Przez pół roku ukrywała niemowlę urodzone przez więźniarkę Zamku Lubelskiego.
We wspomnieniach Grygowa zapisała się jako ta, która pomagała nie tylko tym, którzy o to prosili, a też wychodziła naprzeciw potrzebującym. Była więźniarka Majdanka Danuta Brzosko-Mędryk mówiła, że „Antonina wychodziła na ulicę, pytała strudzonych tułaczką przybyszów, czy chcieliby odpocząć, zjeść, umyć się, a nierzadko wciskała do ręki dopiero co zarobione złotówki”.
Zasięg działalności Grygowej obejmował nie tylko Lublin, ale też obozy koncentracyjne i jenieckie w Rzeszy. Więźniowie otrzymywali od niej nie tylko paczki z żywnością i lekami, ale też listy ze słowami wsparcia i pociechy. Nie znali jej osobiście. Na paczkach kierowanych do obozu Grygowa zazwyczaj jako nadawcę podawała swoje imię i nazwisko więźnia – adresata. Nazywana była „Ciotka Antoniną” lub „Mateczką”.
W ostatnich dniach okupacji z inicjatywy Grygowej, we współpracy z jej córkami i mieszkańcami Lublina, zorganizowano szpitalik i jadłodajnię dla żołnierzy, a tuż po ucieczce Niemców - stołówkę dla uchodźców i więźniów wracających z obozów.
Za bezinteresowną pomoc, jaką niosła z narażeniem życia uwięzionym w KL Lublin, na wniosek ocalałych jedną z lubelskich ulic w pobliżu obozu, nazwano imieniem Antoniny Grygowej.
W zbiorach Państwowego Muzeum na Majdanku znajdowały się dotychczas 24 grypsy pisane do „Ciotki Antoniny”, a przekazane zarówno przez byłych więźniów, jak i jej córkę – Zofię Putz. W skład zbioru wchodził też osobisty notatnik zawierający wpisy związane z wysyłaniem paczek do KL Lublin.
Przekazana do Muzeum kolekcja kolejnych 195 grypsów jest bardzo ważnym źródłem wiedzy o obozie koncentracyjnym na Majdanku, o przebywających tu więźniach i warunkach, w jakich tu funkcjonowali.
Niemiecki obóz koncentracyjny na Majdanku istniał od października 1941 r. do lipca 1944 r. Spośród prawdopodobnie 150 tys. osób, które przeszły przez Majdanek, na skutek głodu, chorób, pracy ponad siły, a także w egzekucjach i komorach gazowych życie straciło tu około 80 tys. osób. 60 tys. z nich to byli Żydzi przywożeni do obozu z całej Europy. Na Majdanek trafiali też więźniowie polityczni, kryminalni, świadkowie Jehowy, homoseksualiści, jeńcy wojenni, ludzie ujęci podczas łapanek, wysiedleń i pacyfikacji. (PAP)
Autorka: Renata Chrzanowska
ren/ itm/