Deklaracja premierów Polski Mateusza Morawieckiego i Izraela Benjamina Netanjahu umożliwia dialog na podstawie prawdziwych sądów tzn. tego, że Polska i Polacy jako naród nie są odpowiedzialni za Zagładę - powiedział PAP dyrektor Muzeum Historii Polski Robert Kostro.
W środę premier Mateusz Morawiecki w Warszawie oraz premier Izraela Benjamin Netanjahu w Tel-Awiwie podpisali wspólną polsko-izraelską deklarację, w której podkreślono m.in. brak zgody na przypisywanie Polsce lub całemu narodowi polskiemu winy za okrucieństwa nazistów i ich kolaborantów, potępienie przez oba rządy wszelkich form antysemityzmu i odrzucenie antypolonizmu oraz innych negatywnych stereotypów narodowych.
"Myślę, że to porozumienie jest dobrym kompromisem. Z tego porozumienia żadna ze stron nie jest na pewno do końca zadowolona, ale ono przerywa przede wszystkim niepotrzebną wojnę propagandową i niepewność dotyczącą tego, w którym miejscu jesteśmy" - podkreślił Kostro.
Dodał, że deklaracja polsko-izraelska "umożliwia dialog na podstawie prawdziwych sądów tzn. tego, że Polska i Polacy jako naród nie są odpowiedzialni za Zagładę, ale jednocześnie nigdy Polacy ani polskie państwo nie negowało faktu, że niektórzy Polacy i obywatele polscy również mieli swój udział w zbrodniach wobec Żydów, na przykład jako szmalcownicy, i to jest podstawa do poważnej rozmowy".
"Wydaje się, że jest to nie tylko przywrócenie normalności, ale krok do przodu również w stosunku do sytuacji sprzed uchwalenia styczniowej ustawy, chociaż okupionego dosyć trudną niewątpliwie sytuacją, którą mieliśmy w ciągu ostatnich kilku miesięcy" - powiedział dyrektor Muzeum Historii Polski.
Na pytanie, jak ocenia zmiany w ustawie o IPN, powiedział, że od początku był zdaniem, że przepisy karne są w tej ustawie "niepotrzebnie wpisane". "W związku tym przez wycofanie się z tych przepisów karnych my nic nie tracimy, bo one, w moim przekonaniu, nie dałyby się skutecznie zastosować, natomiast były nierozumiane i prowokowały falę niekorzystnych dla Polski komentarzy".
Dodał, że "było bardzo trudno tłumaczyć, dlaczego do rozstrzygania sporów historycznych zostały wykorzystane te środki karne i w jakim celu". "Poza tym każda próba użycia tej ustawy byłaby okazją do propagandowego wykorzystania, dla tych, którzy chcieliby obciążyć Polskę różnymi nieprawdziwymi winami" - wskazał Kostro.
W środę parlament uchwalił, a prezydent podpisał nowelę ustawy o IPN, uchylającą przepisy karne za przypisywanie Polakom odpowiedzialności za zbrodnie III Rzeszy Niemieckiej. Zmiana uchyla przepisy wprowadzone styczniową nowelą ustawy o IPN: art. 55a, który grozi karami grzywny i więzienia za przypisywanie polskiemu narodowi i państwu odpowiedzialności m.in. za zbrodnie III Rzeszy Niemieckiej i art. 55b, który głosi, że przepisy karne mają się stosować do obywatela polskiego oraz cudzoziemca - "niezależnie od przepisów obowiązujących w miejscu popełnienia czynu".
W uzasadnieniu tych zmian, przygotowanych przez rząd, podkreślono, że "bardziej efektywnym sposobem ochrony dobrego imienia Rzeczypospolitej Polskiej i Narodu Polskiego, biorąc pod uwagę cel ustawy, będzie wykorzystanie narzędzi cywilnoprawnych".
Przepisy uchwalonej w styczniu noweli ustawy o IPN, którą przygotowało Ministerstwo Sprawiedliwości, w intencji walki ze sformułowaniami typu "polskie obozy śmierci", wywołały krytykę m.in. ze strony Izraela i USA. (PAP)
autor: Katarzyna Krzykowska
ksi/