Gdyby nie doszło do proklamowania Białoruskiej Republiki Ludowej, nie powstałaby sowiecka Białoruś, a jej terytorium stałoby się po prostu częścią Rosji – powiedział PAP w 100. rocznicę BRL niezależny białoruski historyk Siarhiej Szupa.
25 marca 1918 r. Rada Białoruskiej Republiki Ludowej proklamowała jej niepodległość. Środowiska demokratyczne uznają tę datę za początek współczesnego państwa białoruskiego i 25 marca obchodzą Dzień Wolności, nieoficjalne święto niepodległości.
„Po raz pierwszy w historii stwierdzono wtedy, że białoruski naród nie tylko istnieje, ale może i powinien mieć własne państwo. To było wydarzenie niezwykłej wagi, bo choć wtedy państwo nie powstało, miało ono charakter państwotwórczy” – przekonuje w rozmowie z PAP Szupa, dziennikarz Radia Swaboda, autor książki „Podróż do BRL”.
Podkreślił, że „BRL nie miała sojuszników, nie popierała jej ani Rosja bolszewicka, ani walcząca z nią biała Rosja, ani Polska, ani Niemcy (które akurat okupowały te tereny), ani Litwa". „Zaledwie w niewielkim stopniu poparła ją Ukraina, która była w podobnej sytuacji” – dodał.
Jego zdaniem nie było szans na to, by BRL przetrwała jako państwo. „Kiedy jednak pod koniec 1918 r. Niemcy opuścili te tereny, bolszewicy, instalując tu swoje porządki, musieli wziąć pod uwagę to, co się wydarzyło. Jestem przekonany, że gdyby BRL nie ogłosiła niepodległości, to Białoruś stałaby się po prostu częścią sowieckiej Rosji” – twierdzi historyk.
Zdaniem Szupy nie ma sensu przeciwstawianie sobie dwóch tradycji – tej, która początki państwa widzi w BRL, i tej, która za państwotwórczy uważa okres sowiecki. „Projekt sowiecki był uzależniony od projektu niepodległościowego. Na pewno był reakcją na niego” – przekonuje rozmówca PAP.
Początkowo przedstawiciele elit narodowych próbowali, jak powiedział Szupa, budować „białoruski dom” w warunkach sowieckich. „Wykorzystali to, że istnieje - może i fikcyjna, ale jednak oddzielna struktura polityczna o nazwie Białoruś i starali się coś robić dla tego państwa, realizować program narodowy ojców BRL. Na początku lat 20. dzięki ich działaniom kształtowała się nacja białoruska. Otwarto uniwersytet, korzystano z podręczników, których autorami byli przedstawiciele elit narodowych” – podkreślił historyk.
Działacze narodowi stali się jednak narzędziem w rękach Sowietów. Nie dość silne, by zdusić procesy niepodległościowe, rozbudzone przez rozpad carskiej Rosji, sowieckie władze pozwalały początkowo na liberalizację kulturalną i ekonomiczną - powiedział.
„Pozwolono rozwijać język, literaturę, do władz lokalnych trafiali przedstawiciele elit narodowych. Moskwie nie chodziło oczywiście o to, by budować niezależność tych regionów, ale o to, by indoktrynować ich we własnych językach” – wyjaśnił Szupa.
Liberalizacja zakończyła się z chwilą, gdy Rosja sowiecka „poczuła się silna, wylizała się z wojennych ran, uzyskała międzynarodowe uznanie”.
„Wszystko, co się rozwijało w kierunku narodowym, zduszono w ciągu kilku miesięcy. Na Białorusi w lecie 1929 r. zwinięto wszystkie programy białorutenizacji, liberalizacji kulturalnej i gospodarczej. Wtedy też zaczęła się masowa kolektywizacja” – powiedział historyk, którego zdaniem republiki narodowe w ZSRR od tej pory istniały tylko nominalnie, a Związek Sowiecki stał się monolitycznym scentralizowanym państwem.
Na Białorusi rozpoczął się całkowicie sfabrykowany przez Sowietów proces tzw. Związku Wyzwolenia Białorusi, nieistniejącej organizacji „nacjonalistycznej”. W ramach tej sprawy wszyscy działacze narodowi zostali skazani w pokazowym procesie i zesłani w głąb Rosji, a w latach 1937-38, w czasie Wielkiego Terroru – straceni.
Jak powiedział Szupa, do dzisiaj pokutują sowieckie mity dotyczące BRL, według których była ona "burżuazyjno-nacjonalistycznym państwem i marionetką niemieckiego reżimu". „W sowieckiej konstrukcji propagandowej jest tylko jeden element prawdy – BRL była próbą ogłoszenia niepodległości od Rosji” – uznał historyk.
Jego zdaniem władze dzisiejszej Białorusi nie powinny mieć żadnych problemów z upamiętnianiem proklamacji niepodległości przez BRL, ale na przeszkodzie stoi obawa, że źle zareaguje Moskwa.
„O oficjalnym stosunku do historii BRL decyduje współczesny kontekst, to, co powie Moskwa, a nie to, co się naprawdę wydarzyło” – podsumował autor „Podróży do BRL”
Z Mińska Justyna Prus (PAP)
just/ az/ kar/