Była mieszkanka Wieliczki Maria Perlberger-Shmuel z Izraela odebrała w piątek Odznakę Honorową Królewskiego Górniczego Wolnego Miasta Wieliczka. Rodzina laureatki osiadła w Wieliczce blisko 150 lat temu, jej rodzice zginęli podczas wojny; ona sama ocalała jako dziecko.
Uroczystość odbyła się w wielickim magistracie. Jak podkreślono w laudacji, chociaż Maria Perlberger-Shmuel od 1949 r. mieszka w Izraelu, nigdy nie przestała być wieliczanką. Odwiedzała Wieliczkę wielokrotnie; jest ambasadorem rodzinnego miasta i polskości, w której tu wyrosła.
Podczas uroczystości Marii Perlberger-Shmuel towarzyszyła córka i dwóch synów wraz z rodzinami.
"Witam was w mieście, w którym rocznie przybywa ponad tysiąc nowych mieszkańców, w mieście, w którym przebywa ponad milion turystów rocznie, ale również w mieście, które ma 725-letnią historię; w którym żyją i żyli ludzie różnych kultur i religii" - powiedział podczas uroczystości burmistrz Wieliczki Artur Kozioł. Zaprosił rodzinę laureatki na wycieczkę po mieście i kopalni soli. "Chciałbym, abyście się zachwycili tym, czym zachwyca się cały świat, a co stworzyli mieszkańcy" - wyjaśnił.
"Każde wypowiedziane tu słowo o mnie i mojej rodzinie było prawdą, ale nie wiem, czy zasługuję na takie wyróżnienie. W każdym razie jestem wieliczanką i jestem też Polką, bo urodziłam się w tradycji polskiej" – mówiła Maria Perlberger-Shmuel. Jak dodała, chociaż losy rzuciły ją bardzo daleko, czuje się związana z miastem m.in. poprzez zachowane z dzieciństwa wspomnienia.
W swoim wystąpieniu burmistrz nawiązał do przedwojennych mieszkańców Wieliczki, którzy budowali miasto nowoczesne, ale w jednej chwili doświadczyli dramatycznych momentów i stali się świadkami ogromnych tragedii, jak również ofiarami niespotykanej nienawiści. "Myślę że to spotkanie z panią Marią jest takim wołaniem o pokój; wołaniem o zachowanie pokoju; jest momentem radości, że wszyscy możemy żyć w pokoju" – powiedział Artur Kozioł.
"Każde wypowiedziane tu słowo o mnie i mojej rodzinie było prawdą, ale nie wiem, czy zasługuję na takie wyróżnienie. W każdym razie jestem wieliczanką i jestem też Polką, bo urodziłam się w tradycji polskiej" – powiedziała podczas uroczystości 85-letnia Maria Perlberger-Shmuel. Jak dodała, chociaż losy rzuciły ją bardzo daleko, czuje się związana z miastem m.in. poprzez zachowane z dzieciństwa wspomnienia. "Tego nie można rozerwać, tego nie można przekreślić, myślę że te moje korzenie tu zostaną, nawet kiedy mnie nie będzie" – dodała. Jej syn z kolei wspominał, że mama zawsze dobrze mówiła o Wieliczce i Polsce, opowiadała też dzieciom o wybitnych twórcach kultury polskiej i historii Polski.
Jak przypomniano podczas uroczystości, dziadek pani Marii - Joshua (Józef) Perlberger był przedsiębiorcą budowlanym, właścicielem kamieniołomów w Kurdwanowie i Koźmicach. W 1884 r. współpracował przy remoncie budynku ówczesnego teatru miejskiego, czyli obecnego budynku wielickiego magistratu. W 1891 r. został członkiem Rady Miejskiej; w 1908 r., jako jedyny wieliczanin-Izraelita, wszedł w skład oficjalnej delegacji uczestniczącej w pogrzebie namiestnika Galicji hr. Antoniego Potockiego w Krzeszowicach. Był właścicielem dwóch nieruchomości w Wieliczce, w tym tzw. Różowej Kamienicy.
Z kolei jego syn Samuel Perlberger, z wykształcenia ekonomista, podczas I wojny światowej wstąpił jako ochotnik do Legionów Piłsudskiego. Za zasługi w walce o niepodległość Polski otrzymał od rządu koncesję na prowadzenie trafiki tytoniowej. W latach międzywojennych był, podobnie jak jego ojciec, radnym miejskim. Pozostawał w stałym kontakcie z legionistami i środowiskiem niepodległościowym, nawet w czasie okupacji hitlerowskiej.
Maria Perlberger była jedynym dzieckiem Samuela i związanej rodzinnie z Krakowem Henryki z domu Luftig. Wyrastała w domu pełnym polskiej tradycji patriotycznej. W chwili wybuchu II wojny światowej miała 6 lat. Jej rodzice starali się, by jak najmniej odczuwała okupacyjną rzeczywistość, m.in. przerwaną naukę szkolną kontynuowała na tajnych lekcjach u swojej nauczycielki.
Jako harcerka, tuż przed godziną „W” 1 sierpnia 1944 r. otrzymała zadanie doręczenia tajnego meldunku. Nie zdążyła już wrócić do domu i przez szereg dni budowała powstańcze barykady, dzieląc los cywilnej ludności Warszawy – napisano w laudacji. W wieku 14 lat spisała swoje okupacyjne przeżycia. W 1988 r. opublikowała je w czasopiśmie „Więź”. Dla swoich okupacyjnych opiekunek - Zofii Duszczyńskiej i Ireny Chmurowej uzyskała tytuły Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata.
Podczas wysiedlenia Żydów z Wieliczki w sierpniu 1942 r. państwo Perlbergerowie powierzyli córkę opiece znajomej z Wieliczki Zofii Duszczyńskiej. Sami zginęli. Ich 9-letnia córka po krótkim pobycie w Krakowie znalazła następnie schronienie w Warszawie w domu przebywającego w niewoli polskiego oficera. Opiekowała się nią żona oficera – Irena Chmurowa z córką Wandą.
Wanda, która była później łączniczką w Powstaniu Warszawskim, wprowadziła Marysię do Drugiej Warszawskiej Drużyny Harcerek im. Tadeusza Kościuszki. Jako harcerka, tuż przed godziną „W” 1 sierpnia 1944 r. dziewczynka otrzymała zadanie doręczenia tajnego meldunku. Nie zdążyła już wrócić do domu i przez szereg dni budowała powstańcze barykady, dzieląc los cywilnej ludności Warszawy – napisano w laudacji.
W wieku 14 lat Maria Perlberger spisała swoje okupacyjne przeżycia. W 1988 r. opublikowała je w czasopiśmie „Więź”. Dla swoich okupacyjnych opiekunek - Zofii Duszczyńskiej i Ireny Chmurowej uzyskała tytuły Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata.
„Jest osobą szlachetną i skromną. Mimo stale pogarszającego się zdrowia i przybywających lat jest najlepszym ambasadorem swego rodzinnego miasta Wieliczki i polskości, w której tu wyrosła” – podkreślono w laudacji.
W uroczystości nadania Odznaki Honorowej Królewskiego Górniczego Wolnego Miasta Wieliczka Marii Perlberger-Shmuel uczestniczyła trójka jej dzieci z wnukami, przyjaciele, przedstawiciele władz miasta i instytucji oraz mieszkańcy Wieliczki.(PAP)
autor: Anna Pasek
hp/ itm/