IPN apeluje o poparcie ogólnopolskiej akcji "Dziękujemy za wolność", przypominającej zasługi byłych działaczy opozycji demokratycznej w PRL oraz mającej nieść im pomoc materialną. IPN szacuje, że pomocy może potrzebować kilka tysięcy byłych opozycjonistów.
"W naszej pracy już od wielu lat spotykamy się z tym problemem: badając dzieje zarówno powojennego podziemia, jak i też (...) opozycji po roku 1956, spotykamy się z ludźmi, którzy potrzebują nie tylko przypomnienia ich zasług, ale także różnego rodzaju wsparcia, nie tylko materialnego, ale np. medycznego" - powiedział we wtorek prezes IPN Łukasz Kamiński. Podkreślił, że apel IPN ma pomóc w przyciągnięciu do ogólnopolskiej, społecznej akcji "Dziękujemy za wolność" jak największą liczbę nowych instytucji i osób, które "chciałyby poświęcić swój czas, wiedzę i umiejętności, by pomóc tym, którzy tego wsparcia potrzebują".
Prezes IPN zaznaczył, że apel Instytutu wiąże się z obchodzonym 22 stycznia 150-leciem wybuchu powstania styczniowego. "II Rzeczpospolita postawiła powstańców styczniowych na piedestale. Dziś wielu bohaterów walki o wolność zostało zapomnianych, liczni potrzebują wsparcia" - podkreślił Kamiński w przekazanym mediom apelu. Zwrócił uwagę na powszechny szacunek jakim w dwudziestoleciu międzywojennym otaczano powstańców styczniowych i zaznaczył, że podobnie współcześni Polacy powinni traktować ludzi, którzy walczyli o niepodległą Polskę w okresie PRL.
"II Rzeczpospolita postawiła powstańców styczniowych na piedestale. Dziś wielu bohaterów walki o wolność zostało zapomnianych, liczni potrzebują wsparcia" - podkreślił prezes IPN Łukasz Kamiński w przekazanym mediom apelu.
"Czy zrobiliśmy wszystko, by spłacić dług wobec tych, którzy wywalczyli naszą wolność? (...) Prawo do rekompensaty za doznane represje nie obejmuje wszystkich. Nie powiodły się dotychczasowe próby ustanowienia świadczeń dla znajdujących się w trudnej sytuacji życiowej uczestników opozycji po 1956 roku. Dokonania wielu osób zostały zapomniane, nawet w ich najbliższym otoczeniu" - zaznaczył szef Instytutu.
W rozmowie z dziennikarzami Kamiński ocenił, że liczba opozycjonistów, którzy walczyli o wolną Polskę w PRL i potrzebują obecnie pomocy, wynosi kilka tysięcy osób. Podkreślił, że dotychczasowe działania różnych środowisk i organizacji nie są w stanie zaspokoić wszystkich ich potrzeb. Dodał też, że bolesny kontrast dla losu dawnych opozycjonistów stanowi sytuacja ich prześladowców. "Mimo obniżenia emerytur funkcjonariuszom UB i SB wciąż wiedzie się im znacznie lepiej, niż ich ofiarom" - zaznaczył Kamiński w apelu.
Apel IPN powstał we współpracy organizacji pozarządowych m.in. Stowarzyszenia Sieć Solidarności, Stowarzyszenia Pokolenie, Stowarzyszenia Wolnego Słowa i Stowarzyszenia Federacji Młodzieży Walczącej, które od lat organizują pomoc społeczną dla byłych opozycjonistów. Informacje o akcji można znaleźć na stronie internetowej www.dziekujemyzawolnosc.pl, gdzie można się do niej zapisać.
"Czas sobie odpowiedzieć, czy ta nasza Rzeczpospolita ma być budowana na etosie postpezetperowskim czy esbeckim, czy na etosie opozycyjnym. Czy państwo polskie zawdzięcza coś tym, którzy walczyli z systemem od 1945 r. i po 1976 r. już bez użycia broni, czy też nie? Jeżeli jest tak, że społeczeństwo odzyskało dzięki tym ludziom swoje państwo, to państwo powinno się tym ludziom odwdzięczyć" - przekonywał prezes Stowarzyszenia Wolnego Słowa Wojciech Borowik. Podał przykłady byłych opozycjonistów, którzy mając miesięczne renty w wysokości 500-700 zł znajdują się w dramatycznej sytuacji materialnej.
W ocenie szefa Stowarzyszenia Wolnego Słowa niezbędne jest powołanie publicznej fundacji, która niosłaby pomoc byłym opozycjonistom. "W tej sprawie złożyliśmy projekt do Ministerstwa Sprawiedliwości" - poinformował Borowik. Zwrócił przy tym uwagę, że dotychczasowe próby objęcia pomocą opozycjonistów PRL przez wpisanie ich do ustawy o kombatantach spotkała się ze sprzeciwem weteranów z okresu II wojny światowej. Ich zdaniem, działalność opozycyjna w okresie Polski Ludowej wymagała mniejszych poświęceń niż walka z bronią w ręku z okupantami z nazistowskich Niemiec lub z sowieckiej Rosji.
"Czas sobie odpowiedzieć, czy ta nasza Rzeczpospolita ma być budowana na etosie postpezetperowskim czy esbeckim, czy na etosie opozycyjnym. Czy państwo polskie zawdzięcza coś tym, którzy walczyli z systemem od 1945 r. i po 1976 r. już bez użycia broni, czy też nie? Jeżeli jest tak, że społeczeństwo odzyskało dzięki tym ludziom swoje państwo, to państwo powinno się tym ludziom odwdzięczyć" - przekonywał prezes Stowarzyszenia Wolnego Słowa Wojciech Borowik.
Oprócz akcji "Dziękujemy za wolność" IPN w ubiegłym roku wspierał akcję "Konspiratorze - odbierz świadectwo pracy", która przypominała, że okres działalności opozycyjnej w PRL wlicza się do podstawy emerytalnej. Zgodnie z prawem, osoby które po 1956 r. pracowały na rzecz organizacji politycznych i związków zawodowych, które były uznawane za nielegalne przez władze PRL, nie posiadają praw kombatanckich. W związku z tym w wyniku niedoinformowania powstało - zdaniem organizatorów tej akcji - fałszywe przekonanie, że okres działalności opozycyjnej w PRL nie jest wliczany do podstawy emerytalnej.
Tymczasem według przepisów ustawy o emeryturach i rentach osoby, które "działały na rzecz wolności" mogą w Urzędzie ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych otrzymać potwierdzenie świadczenia pracy na rzecz organizacji politycznych i związków zawodowych, które władze PRL uznawały za nielegalne. Dokument ten pozwoli na potwierdzenie wykonywanej pracy i wyliczenie kapitału początkowego potrzebnego do wypłacenia świadczeń. (PAP)
nno/ ls/ mow/