IPN bada kilkaset oświadczeń lustracyjnych, które w ciągu roku wpłynęły z Ministerstwa Obrony Narodowej - poinformował PAP w poniedziałek rzecznik Instytutu Andrzej Arseniuk.
W ubiegły czwartek szef MON Antoni Macierewicz mówił w Sejmie, że gdy objął stanowisko ministra obrony, to "okazało się, że nie przekazano do IPN ponad 700 oświadczeń lustracyjnych".
Rzecznik prasowy IPN Andrzej Arseniuk poinformował w poniedziałek, że dokumenty z MON trafiły do IPN w ciągu roku, są poddawane analizie. Jak zaznaczył, z punktu widzenia Instytutu nie jest to nic nadzwyczajnego, że dokumenty te nie trafiały do IPN "wtedy, kiedy miały trafić". "Dla nas to nie jest wielka sprawa. Dla nas to zwykłe oświadczenia" - dodał.
W ubiegły czwartek szef MON Antoni Macierewicz odpowiadał w Sejmie na pytania posłów. Jerzy Meysztowicz z Nowoczesnej pytał, czy wojskowym, którzy odeszli w ostatnim czasie z armii zaproponowano jakieś funkcje np. doradców. Wskazał, że ze 119 generałów zostało w armii 71. Odeszło 48, a także 254 pułkowników. "Chciałbym zwrócić uwagę, żeby nie okłamywać społeczeństwa, że są to generałowie wyszkoleni w Moskwie - to żołnierze w zdecydowanej większości wyszkoleni na akademiach w USA i Wielkiej Brytanii" - mówił Meysztowicz.
Odnosząc się do słów posła, szef MON powiedział, że odejścia wojskowych były w jakiejś mierze związane z kwestiami lustracyjnymi, a nie "nauką w Moskwie". Poinformował, że gdy objął stanowisko ministra obrony, to "okazało się, że nie przekazano do IPN ponad 700 oświadczeń lustracyjnych".
"W tym były także oświadczenia lustracyjne panów pułkowników i częściowo trzeba było wyciągnąć z tego konsekwencje. Tylko dlatego liczba tych pułkowników, którzy odeszli z armii, była trochę większa, ale nie dużo, niż liczba pułkowników, którzy odeszli rok wcześniej. Dlaczego moim poprzednicy chowali w szufladzie oświadczenia lustracyjne, które mieli obowiązek przekazać do IPN, nie wiem" - mówił szef MON.(PAP)
pj/ itm/