Pod hasłem „Polska i Ukraina – wspólna pamięć” w Winnicy w środkowej części Ukrainy otwarto w piątek wystawę Instytutu Pamięci Narodowej, poświęconą antypolskiej operacji NKWD w latach 1937–1938.
Ekspozycję „Rozkaz nr 00485. Antypolska operacja NKWD na sowieckiej Ukrainie 1937–1938” można oglądać do przyszłego tygodnia w siedzibie rady miejskiej. Pamięć o sowieckim ludobójstwie sprzed ponad 80 lat jest wciąż żywa wśród Polaków, którzy żyją dziś w Winnicy i obwodzie winnickim.
„Ofiarami tzw. operacji polskiej z 1937-1938 roku zostało co najmniej - wiemy to z dokumentów - ponad 111 tys. naszych rodaków” - mówił podczas otwarcia wystawy prezes IPN Jarosław Szarek. Jak zaznaczył, ma ona służyć budowaniu lepszej przyszłości między naszymi narodami, które od wieków są sąsiadami.
„Spotykamy się, by jako sąsiedzi, jako Polska i Ukraina, budować lepszą przyszłość. Ukraina, naród ukraiński poddany był zagładzie przez komunistyczny totalitaryzm sowiecki. Świadczą o tym miliony mogił, spośród których wielu jeszcze nie odnaleziono. Dla Polaków, którzy żyli na terenie Związku Sowieckiego i nie wyparli się swej tożsamości, nie wyparli się wiary ojców, również oznaczało to śmierć” - oświadczył.
Szarek podkreślił, że sprawców mordów z tego okresu nie da się dziś ukarać, jednak ich ofiarom należy się pamięć współczesnych. „To właśnie ta pamięć jest swoistym wymierzeniem sprawiedliwości. Jej zachowanie jest naszym obowiązkiem. Jest to także przestroga, by system totalitarny już nigdy się nie powtórzył” - powiedział.
Wystawę poświęconą operacji NKWD umieszczono w holu głównym rady miasta Winnicy. Podczas uroczystości mer Serhij Morhunow apelował o wyciąganie wniosków z historii.
„Jest to temat tragiczny dla naszego miasta, obwodu i całej Ukrainy. Właśnie ta wystawa przypomina nam, czym naprawdę jest reżim totalitarny, czym jest okupacja Ukrainy prowadzona swego czasu przez Rosję i jakie następstwa ona niesie i ilu ludzi różnych narodowości zginęło w wyniku tych represji. Długo jeszcze będziemy odkrywać te stronice historii, ale najważniejsze, byśmy wyciągali wnioski z historii i nie robili błędów, które kiedyś popełniliśmy” - oświadczył.
Kurator wystawy Paweł Zielony z IPN poinformował, że wystawa, która w ubiegłym roku gościła w mieście Chmielnicki, jest wynikiem współpracy archiwum IPN z ukraińskimi archiwami Winnicy, Chmielnickiego i Odessy. „Mogła ona powstać tylko dzięki temu, że przekazały nam one kopie swoich zbiorów. Wielkim zaszczytem jest dla nas to, że swoim patronatem objął ją prezydent Andrzej Duda” - powiedział podczas otwarcia.
Zwrócił jednocześnie uwagę, że podczas pracy nad wystawą dla jej twórców zaskakujące było to, iż podczas operacji antypolskiej ucierpiało również wielu Ukraińców. „Na jednej z plansz wystawy widać, że na 32 osoby aresztowane 11 osób było narodowości ukraińskiej. Wszyscy oni zginęli za to, że byli jakoby w polskiej organizacji wojskowej, która nie istniała już wtedy od dekady” - zaznaczył.
Organizację wystawy w Winnicy wsparł działający tu konsulat RP. Jego szef Damian Ciarciński ocenił, że jest ona szczególnie ważna w czasie, gdy na wschodzie Ukrainy toczy się wojna. „Dziś na froncie w Donbasie zginął kolejny ukraiński żołnierz i jest to także sygnałem dla Europy, że trzeba zrobić wszystko, by nie było ofiar takich konfliktów i żeby się one nie powtarzały” - oświadczył.
Wystawa składa się z 16 plansz, na której przedstawiono losy osób represjonowanych w ramach „operacji polskiej” przeprowadzonej przez NKWD w latach 1937-1938. W ramach operacji aresztowano ponad 143 tys. osób. Co najmniej 111 tys. skazano na karę śmierci. Blisko 30 tys. Polaków zesłano do łagrów. Na Ukrainie, która była największym skupiskiem ludności polskiej w ZSRR, osądzono niemal 56 tys. osób. Ponad 47 tys. z nich zamordowano.
Według IPN aresztowanych w ramach operacji mężczyzn oskarżano o przynależność do nieistniejącej od 1921 r. Polskiej Organizacji Wojskowej, która miała rzekomo prowadzić działalność szpiegowsko-wywrotową na rzecz II Rzeczypospolitej. Na większości z nich wykonano wyrok śmierci. Żony "szpiegów" lub "wrogów ludu" były zsyłane na 5 do 10 lat w głąb ZSRR za to, że nie informowały organów władzy sowieckiej o "kontrrewolucyjnej działalności szpiegowskiej" mężów. Ich dzieci często odsyłano do domów dziecka lub więziono w obozach i koloniach pracy.
Z Winnicy Jarosław Junko (PAP)
jjk/ akl/ mal/