Pion śledczy IPN w Białymstoku sprawdza, czy i w jakim zakresie mogą być przydatne w jego śledztwach informacje o ofiarach zbrodni sowieckich przekazane Polsce przez Białoruś. Chodzi o listę 21 osób, przekazaną przez białoruskie MSZ.
IPN w Białymstoku prowadzi m.in. śledztwo w sprawie obławy augustowskiej z lipca 1945 r., czyli największej niewyjaśnionej zbrodni popełnionej na Polakach po II wojnie światowej. Przyjęto w tym śledztwie, że ofiar było blisko 600.
W połowie ub. roku centrala IPN przekazała ambasadzie RP w Mińsku m.in. listę z nazwiskami potencjalnych ofiar obławy. Ambasada zaś przekazała listę tych osób stronie białoruskiej, z prośbą o analizę.
Jesienią pion śledczy IPN w Białymstoku otrzymał z Białorusi dane 21 osób. Przekazał je, na ręce szefa polskiego MSZ, jego białoruski odpowiednik w czasie wizyty w Polsce. W oficjalnych komunikatach była mowa o tym, iż to dokumenty "pochodzące z białoruskich archiwów, zawierające informacje o losach Polaków".
Po kilku miesiącach okazało się, że za pośrednictwem centrali Instytutu, archiwalia te trafiły właśnie do Białegostoku. Jak powiedział PAP szef pionu śledczego białostockiego oddziału IPN prok. Janusz Romańczuk, na liście wymieniono osoby zatrzymane od 1939 do maja 1941 r., oraz w latach 1945, 1949 i 1950 – skazane następnie przez organa sądowe Białoruskiej Socjalistycznej Republiki Sowieckiej (w tym w latach 1940–41 przez tzw. naradę specjalną przy NKWD).
"Spośród tych osób dwie mają dane personalne bardzo zbliżone do nazwisk figurujących na wstępnej liście ofiar obławy augustowskiej, zestawionej na potrzeby śledztwa. Według dokumentów strony białoruskiej, te dwie osoby nie zostały jednak zatrzymane w wyniku obławy augustowskiej – jedna z nich została zatrzymana w listopadzie 1945 r., a druga w 1949 r." - poinformował Romańczuk.
Głównym celem śledztwa w sprawie obławy augustowskiej jest ustalenie liczby i personaliów ofiar, oraz odnalezienie miejsc ich pochówku. Trwa tłumaczenie kopii rosyjskich archiwaliów, odkrytych przez historyków Instytutu na rosyjskich stronach internetowych, które pokazują m.in. skalę i przebieg obławy.
Strona białoruska poprosiła też o dodatkowe informacje o kolejnych 11 osobach; nazwiska 10 z nich są "zbieżne" z nazwiskami z listy ofiar obławy opracowanej w śledztwie IPN. "Aktualnie wykonywane są czynności weryfikujące te informacje" - dodał prokurator.
Romańczuk zaznaczył, że dokument przekazany przez szefa białoruskiego MSZ nie zawiera informacji o miejscu pochówku ofiar sowieckich zbrodni. Dodał, że dane dotyczące osób zatrzymanych w latach 1939-41, 1949 oraz 1950, będą wykorzystane w śledztwach prowadzonych w Białymstoku, a dotyczących m.in. deportacji obywateli polskich w głąb ZSRS.
Głównym celem śledztwa w sprawie obławy augustowskiej jest ustalenie liczby i personaliów ofiar, oraz odnalezienie miejsc ich pochówku. Trwa tłumaczenie kopii rosyjskich archiwaliów, odkrytych przez historyków Instytutu na rosyjskich stronach internetowych, które pokazują m.in. skalę i przebieg obławy.
Po zakończeniu tłumaczeń, planowane jest skierowanie do Rosjan wniosku o pomoc prawną.
W ub. roku strona polska o taką pomoc zwracała się i do Białorusi; IPN chciał bowiem przeprowadzić na terenie tego kraju prace archeologiczne w poszukiwaniu potencjalnych miejsc pochówku ofiar, z udziałem polskiego prokuratora i biegłego archeologa. W czerwcu dostał odpowiedź odmowną. Odmowna była też odpowiedź z prośbą o pomoc prawną, skierowana w 2014 r.
W 2015 r. Sejm RP ustanowił na 12 lipca Dzień Pamięci Ofiar Obławy Augustowskiej.
W ubiegłoroczne Święto Wojska Polskiego, na Grobie Nieznanego Żołnierza w Warszawie, została odsłonięta tablica upamiętniająca podziemie antykomunistyczne. Wśród upamiętnionych wydarzeń była również obława augustowska.
Znalazł się tam napis: "Obława Augustowska 12-21 VII 1945 (czyli operacja oddziałów NKWD i SMIERSZ, w której zginęło co najmniej 592 działaczy podziemia niepodległościowego i która pozostaje największą niewyjaśnioną zbrodnią popełnioną na Polakach po II wojnie światowej)".
Wciąż nie wiadomo jednak, czy to liczba ostateczna (w niektórych publikacjach jest mowa nawet o kilku tysiącach ofiar) oraz gdzie są miejsca ich pochówku. Historycy zajmujący się tematem obławy uważają, że bez działań na szczeblu politycznym może być trudno to ustalić. (PAP)
rof/ pat/