IPN od środy wznawia w Starym Grodkowie (Opolskie) poszukiwania szczątków żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych (NSZ) z oddziału Henryka Flame, ps. Bartek, zamordowanych w 1946 r. przez UB. Przed świętami odnaleziono tam szczątki co najmniej ośmiu osób.
Jak powiedział PAP pełnomocnik prezesa IPN ds. poszukiwań nieznanych miejsc pochówku ofiar terroru komunistycznego prof. Krzysztof Szwagrzyk, badacze IPN wraz z wolontariuszami, naukowcami z Muzeum Archeologicznego we Wrocławiu, saperami z Brzegu oraz specjalistami z Zakładu Medycyny Sądowej we Wrocławiu prace w środę zaczną od rana. Zdaniem prof. Szwagrzyka poszukiwania szczątków zamordowanych w tym miejscu przed 70 laty żołnierzy „Bartka” mogą potrwać jeszcze ok. dwóch tygodni.
„To czas, który będzie moim zdaniem potrzebny, by odnaleźć szczątki pozostałych osób i uznać, że cały teren w tym miejscu, który powinien zostać sprawdzony, został przebadany” – zaznaczył ekspert IPN.
Do Starego Grodkowa w 1946 r. miała trafić druga w kolejności grupa żołnierzy oddziału Bartka, która wyjechała z Podbeskidzia w 1946 r. na Opolszczyznę. Tam została umieszczona w baraku i w czasie snu wysadzona w powietrze.
Badacze IPN w tym roku prace w Starym Grodkowie na Opolszczyźnie rozpoczęli trzy tygodnie przed świętami Wielkanocy. Do świąt przez kilkanaście dni udało im się odnaleźć sześć dołów, w których znajdowały się szczątki – jak powiedział PAP prof. Szwagrzyk - co najmniej ośmiu ludzi. „Tak naprawdę dopiero oględziny sądowo-lekarskie za jakiś czas pozwolą określić do ilu osób znalezione dotychczas szczątki mogły należeć. Z całą pewnością, że nie mniej niż do ośmiu” – dodał Szwagrzyk.
Symbolem mordów, których UB dokonało jesienią 1946 r. na ok. 160-200 żołnierzach NSZ z oddziału Bartka jest tzw. polana śmierci k. Barutu, nazywana też uroczyskiem Hubertus i Śląskim Katyniem. Zdaniem badaczy IPN ok. 60 ludzi Bartka zostało zamordowanych k. Barutu, a pozostali właśnie w pobliżu Starego Grodkowa.
Zaznaczył przy tym, że wszystkie znalezione dotąd szczątki są bardzo zniszczone. To ma potwierdzać wersję dot. tego, że odnalezieni w Starym Grodkowie zostali tam 70 lat temu wysadzeni w powietrze.
Prócz ludzkich szczątków w minionych dniach w Starym Grodkowie znaleziono też np. orzełki z czapek wojskowych, ryngrafy, sporo amunicji czy fragmenty oprzyrządowania wojskowego, takie jak klamerki czy sprzączki oraz elementy charakterystycznych pasów. Wszystkie odnalezione dotąd szczątki były w dołach znajdujących się w odległości ok. 10-15 metrów od fragmentów odnalezionego również w tym miejscu spalonego baraku. Doły oddalone były od siebie o 3-4 metry.
Jak powiedział PAP prof. Szwagrzyk obecnie prace ziemne obejmują powierzchnię o wymiarach ok. 100 na 120 metrów. Kolejny teren, nieco bardziej oddalony od resztek braku, badają saperzy z wykorzystaniem wykrywaczy metali oraz georadarów. „Z dużym optymizmem przystępujemy do działań po świętach” – powiedział PAP Szwagrzyk.
W sumie na terenie starego lotniska w Starym Grodkowie badacze IPN pojawili się już po raz czwarty w ostatnich latach. Stary Grodków to jedno z trzech miejsc na Opolszczyźnie – obok Baruta położonego na granicy woj. opolskiego i śląskiego oraz okolic Łambinowic – gdzie IPN od lat szuka żołnierzy Bartka. Szwagrzyk przypomniał, że pierwsze działania poszukiwawcze i prace ziemne dot. tej sprawy wykonane zostały w 2012 r. „Po 4 latach przyszedł efekt. Teraz przed nami tylko konieczność dokończenia prac” – mówił jeszcze przed świętami.
Symbolem mordów, których UB dokonało jesienią 1946 r. na ok. 160-200 żołnierzach NSZ z oddziału Bartka jest tzw. polana śmierci k. Barutu, nazywana też uroczyskiem Hubertus i Śląskim Katyniem. Zdaniem badaczy IPN ok. 60 ludzi Bartka zostało zamordowanych k. Barutu, a pozostali właśnie w pobliżu Starego Grodkowa.
Według ustaleń IPN żołnierzy "Bartka" - wśród których nie było jego samego - przewieziono na Opolszczyznę we wrześniu 1946 r. pod pretekstem organizowanego przerzutu na Zachód. Miały to być w sumie trzy transporty liczące po ok. 60 osób. Jedną z trzech grup umieszczono w budynku w pobliżu polany śmierci, gdzie żołnierzom podano kolację, alkohol ze środkami nasennymi, a nad ranem rozbrojono, umieszczono w niewielkim budynku, tzw. baraniarni, i wysadzono w powietrze. Resztki fundamentów baraniarni są do dziś na polanie śmierci.
Prof. Szwagrzyk, pytany czy IPN będzie też prowadził w tym roku poszukiwania właśnie w Barucie powiedział, że „bardzo by chciał”. „Nie przesądzam tego jednak do czasu, dopóki nie zakończymy prac w Starym Grodkowie” - zastrzegł. Dodał, że w jego opinii zakończenie prac w Starym Grodkowie da badaczom IPN „bardzo dużo informacji jak pracować w Barucie”.
Oddział "Bartka" był największym antykomunistycznym ugrupowaniem na Górnym Śląsku i w Beskidach. Liczył kilkuset żołnierzy i podobną liczbę współpracowników. Stoczył wiele walk. Najgłośniejszą akcją było zajęcie 3 maja 1946 r. miejscowości Wisła w Beskidach.
Od lipca 1946 r. w oddziale działali agenci bezpieki. Ubecy podając się za przedstawicieli sztabu Obszaru Zachodniego NSZ zorganizowali fikcyjny przerzut części zgrupowania na zachód. W ten sposób w trzech transportach we wrześniu 1946 r. wywieziono i zamordowano w okolicach Starego Grodkowa i Baruta co najmniej 167 partyzantów. Była to jedna z najkrwawszych egzekucji UB.
Sam Flame ujawnił się w 1947 r. Zginął 1 grudnia 1947 w Zabrzegu, zabity przez miejscowego milicjanta. (PAP)
kat/ mhr/