Każda polska rodzina została dotknięta II wojną światową - głównie zbrodniami Niemców i Hitlera. To jest ciągle trauma, to jest ciągle w polskich rodzinach przeżywane - powiedział w piątek wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego Jarosław Sellin.
Występując w TVP Info Sellin odniósł się m.in. do artykułów w niemieckich mediach o tolerowaniu nazistowskich zachowań w Polsce. Przywołał słowa ministra spraw wewnętrznych i administracji Joachima Brudzińskiego, który powiedział, że "Niemcy, niemieckie media i niemieckie elity" są ostatnimi, którzy powinni kogoś upominać w tej kwestii. "Przez ulice niemieckich miast, w zeszłym roku, jawnie, przeszło czterysta sześćdziesiąt kilka marszów neonazistów. Niemcy mają z tym realny problem" - powiedział Sellin.
"Natomiast w Polsce musieli się ukrywać po lasach i swoją propagandę uprawiać, jak to złośliwi mówią, do +wiewiórek i zajęcy+, bo przez polskie miasta raczej by nie przeszli. W Polsce to jest absolutnie niewyobrażalne, trzeba być troglodytą moralnym żeby hołubić zbrodniarza, który wymordował 6 milionów obywateli polskich. W prawie każdej polskiej rodzinie są ofiary" - przypomniał Sellin. "Przeprowadziliśmy badania, o czym Polacy najczęściej rozmawiają w domach. Jeśli w ogóle rozmawiają o historii to w 50 procentach dotyczy to czasów II wojny światowej. To jest ciągle trauma, to jest ciągle w polskich rodzinach przeżywane. Każda polska rodzina została dotknięta II wojną światową - głównie zbrodniami Niemców i Hitlera" - podkreślił.
Odnosząc się do zarzutu, że Polska z jednej strony nie przestrzega wartości Unii Europejskiej(UE), a jednocześnie pobiera środki unijne, wiceminister powiedział, że w sprawie wartości europejskich "jest spór jak je rozumiemy i można się na ten temat naprawdę bardzo mocno spierać".
W kwestii dotacji unijnych przypomniał, że "pieniędzy do budżetu Unii wpłacamy ok. 20 mld. euro rocznie. Te pieniądze są potem dzielone tak, że większe sumy otrzymują ci, którzy mają sporo do nadrobienia jeśli chodzi o poziom życia czy infrastrukturę. Polsce należą się większe pieniądze, dopóki jesteśmy płatnikami netto do budżetu UE. Takie są zasady w UE i nikt nie ma prawa tych zasad zmieniać bez zgody wszystkich".
Mówiąc o przyszłości Unii Sellin przywołał słowa premiera Mateusza Morawieckiego: "siłą UE powinny być silne państwa narodowe". "Niestety projekt lewicowo-liberalny polega na tym, że chcą sztucznie przyspieszać, wbrew woli narodów, jakiś projekt federalistyczny, jakieś utopijne państwo +Europa+. Taki projekt nie może się powieść. Nie ma czegoś takiego jak +demos europejski+ czy czegoś takiego jak +opinia europejska+. Są opinie w poszczególnych państwach narodowych" - wyjaśnił.
Zapytany czy niechęć wobec uchodźców w Polsce i nacjonalistyczne hasła demonstrowane na Marszu Niepodległości rzutują na wizerunek Polski za granicą, Sellin powiedział, że jest to" kwestia skrzywionej perspektywy i nieumiejętności patrzenia we właściwych +proporcjach+". "Polska jest dzisiaj krajem, gdzie np. Żydzi demonstrujący swoją przynależność narodową i mający jarmułkę na głowie albo gwiazdę Dawida na piersi, mogą spokojnie maszerować przez ulice polskich miast. Mogą wejść do warszawskiego metra" - ocenił. "Problem mają, jeśli chcieliby tak demonstrować swoją przynależność np. w metrze paryskim czy belgijskim oraz w wielu innych miastach zachodniej Europy" - dodał.
"Polska jest pod tym względem krajem bezpiecznym. Nikogo tutaj, z powodu skóry czy przynależności narodowej, nie napadają" - podkreślił Sellin.
Odnosząc się do Marszu Niepodległości, przypomniał, że jest on marszem "organizowanym od wielu lat gdzie przychodzą ludzie z rodzinami, przede wszystkim z pobudek patriotycznych". Jednocześnie Sellin podkreślił, że sam nie uczestniczy w tym wydarzeniu.
"Marsz Niepodległości jest organizowany przez konkretne środowisko polityczne, z którym ja się nie utożsamiam" - wyjaśnił. "Ja się utożsamiam z naszymi obchodami, jakie robimy 11 listopada, zawsze w Krakowie jako Prawo i Sprawiedliwość" - dodał.
Sellin powiedział, że zna "sporo ludzi, którzy z pobudek patriotycznych do tego marszu dołączają już od wielu lat z biało-czerwonymi flagami". "Niestety, okazało się podczas ostatniego marszu, że dołączyli do niego też ludzie niezrównoważeni o głupkowatych poglądach" - ocenił. Podkreślił, że "parę zdjęć tej malutkiej grupki" zdominowało przekaz medialny. "Bo niektórzy o to zadbali, żeby ten przekaz zdominował opowieść o 60 tysiącach ludzi, którzy w tym marszu szli. (...) aby obraz Polski na świecie niszczyć i kwestionować to,że w Polsce jest demokracja i jest bezpieczeństwo" - wyjaśnił.
Sellin przypomniał, że w MKiDN jest przygotowana ustawa o "repolonizacji" mediów. "Mówimy o ustawie dekoncentracji właścicielskiej mediów, bo realny problem z obecnością kapitału zagranicznego w polskim rynku medialnym, konkretnie prasowym, istnieje". Zaznaczył, ze problem dotyczy właścicieli mediów regionalnych "z konkretnego kraju". "Koncerny prasowe z Niemiec opanowały media lokalne i regionalne, natomiast czekamy na decyzję polityczną, czy z tym tematem już ruszamy czy na jakimś innym etapie. Tej decyzji politycznej kierownictwa mojego środowiska politycznego i rządu jeszcze nie ma" - powiedział. (PAP)
autor: Maciej Puchłowski
edytor: Paweł Tomczyk
mmmp/ pat/