Z okazji publikacji dokumentów o mordzie w Katyniu w poniedziałek po południu (czasu lokalnego) odbyła się na waszyngtońskim Kapitolu konferencja z udziałem członków Kongresu, przedstawicieli Polonii amerykańskiej, ambasady RP w USA i rodzin katyńskich.
"To dzień, na który długo czekaliśmy" - powiedziała członkini Kongresu USA Marcy Kaptur z Ohio, z której inicjatywy kierownictwo amerykańskich Archiwów Narodowych umieściło w poniedziałek w Internecie kilka tysięcy stron dokumentów o zbrodni katyńskiej. W konferencji uczestniczył także kongresman Dan Lipinski z Chicago.
Około tysiąca stron z opublikowanych materiałów to dokumenty dopiero teraz odtajnione. Potwierdzają one, że prawda o Katyniu, fałszowana przez ZSRR, była niemal od początku znana rządom USA i Wielkiej Brytanii, które długo ją ukrywały. Chodzi tu głównie o dokumenty sztabu wojsk lądowych USA zawierające informacje o raportach amerykańskich i brytyjskich jeńców wojennych zabranych przez hitlerowców do Katynia w maju 1943 r., którym pokazano odkryte masowe groby Polaków.
Najbardziej znany z tych raportów, autorstwa pułkownika Johna Van Vlieta, zaginął po wojnie w tajemniczych okolicznościach.
"To dzień, na który długo czekaliśmy" - powiedziała członkini Kongresu USA Marcy Kaptur z Ohio, z której inicjatywy kierownictwo amerykańskich Archiwów Narodowych umieściło w poniedziałek w Internecie kilka tysięcy stron dokumentów o zbrodni katyńskiej. W konferencji uczestniczył także kongresman Dan Lipinski z Chicago.
Poza nowo odtajnionymi dokumentami, reszta była już wcześniej dostępna dla badaczy i opinii publicznej, chociaż nie w skonsolidowanej formie w Internecie.
Na wezwanie pani Kaptur, konferencja rozpoczęła się minutą milczenia dla uczczenia pamięci 20 tysięcy polskich oficerów zamordowanych w 1940 r. w Katyniu przez NKWD na rozkaz Stalina.
Kaptur przypomniała historię fałszowania prawdy o masakrze katyńskiej przez ZSRR i podkreśliła moralne znaczenie jej pełnego ujawnienia. Zacytowała m.in. polskiego historyka w USA, Iwo Pogonowskiego, który napisał, że "opinia publiczna i cały Zachód wiedzą bardzo mało o sowieckim planie dekapitacji narodu polskiego poprzez zamordowanie jego elit".
Ofiarami w Katyniu byli oficerowie-rezerwiści, w cywilu lekarze, prawnicy, inżynierowie i przedstawiciele innych inteligenckich profesji.
Charge d'affaires ambasady RP w Waszyngtonie Maciej Pisarski podziękował dyrekcji Archiwów Narodowych USA i odczytał list ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego do pani Kaptur z wyrazami wdzięczności dla niej i społeczności polskiej w USA, "bez których - jak napisał minister - publikacja tych dokumentów była by niemożliwa".
Pisarski przypomniał też postać Janusza Zawodnego, polskiego historyka pracującego w USA i autora pionierskiej książki o Katyniu "Death in Forest" (Śmierć w lesie), który zmarł niedawno i został pochowany na warszawskich Powązkach.
Przedstawiciele Archiwów Narodowych opisali swoją pracę nad selekcją dokumentów do publikacji. Odczytano także list Federacji Rodzin Katyńskich z podziękowaniami dla Kaptur i archiwistów amerykańskich.
W wypowiedzi dla polskich mediów Marcy Kaptur podkreśliła, że nie wszystkie dokumenty katyńskie z archiwów amerykańskich zostały ujawnione. Jak powiedziała, chociaż odtajniono około tysiąca stron materiałów, pozostaje jeszcze ok. 500 stron, "które nie wiadomo czy uznano za nieważne, czy są wciąż tajne".
Zapytana czy prezydent Franklin D. Roosevelt wiedział, że sprawcami zbrodni w Katyniu byli Sowieci, pani Kaptur odpowiedziała, że "osądzi to historia".
"Historia odpowie w pełni na to pytanie. Trudno powiedzieć co i kiedy prezydent wiedział... Prezydent Roosevelt jest otoczony czcią w tym kraju przez tych, którzy rozumieją co zrobił dla naszego narodu i świata. Ale w nowym stuleciu mamy obowiązek wyjawić całą prawdę, czego, jak jestem pewna, sam Roosevelt by pragnął" - powiedziała.
Na prawdopodobną wiedzę Roosevelta o Katyniu wskazuje wiele dokumentów. Serial historyczny brytyjskiej telewizji BBC sprzed kilku laty o II wojnie światowej przypomniał m.in. raport specjalnego wysłannika prezydenta Roosevelta, George'a Earle’a, który powiedział mu, że sprawcami mordu w Katyniu było NKWD. Roosevelt zabronił mu opowiadać o tym komukolwiek i wysłał go na placówkę na wyspę Samoa na Pacyfiku.
Zdaniem historyków, Roosevelt obawiał się o trwałość sojuszu z ZSRR przeciw Hitlerowi i dlatego tuszował prawdę o Katyniu.
Z Waszyngtonu Tomasz Zalewski (PAP)
tzal/ jm/