W szczecińskim sądzie rejonowym zakończył się w czwartek proces 11 strażników z Wierzchowa Pomorskiego oskarżonych o znęcanie się podczas stanu wojennego nad internowanymi działaczami "Solidarności". Wyrok ma być ogłoszony 20 czerwca. Sprawa dotyczy znęcania się 13 lutego 1982 r. nad 82 działaczami Solidarności, internowanymi w obozie w Wierzchowie Pomorskim (Zachodniopomorskie). 42 internowanych pobito tego dnia pałkami.
Prok. Chamionek z Komisji Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu IPN zażądała dla oskarżonych kar pozbawienia wolności od 1,5 roku do dwóch w zawieszeniu.
Jak zaznaczyła, dowody wskazują na to, że oskarżeni to osoby "bezwzględne, brutalne i pozbawione skrupułów", a kary więzienia w zawieszeniu to przede wszystkim "symboliczne uznanie winy".
Według aktu oskarżenia mężczyźni "będąc funkcjonariuszami służby więziennej, działając wspólnie i w porozumieniu, przekroczyli swoje uprawnienia" - znęcali się nad osobami internowanymi psychicznie i fizycznie, kopali ich po całym ciele, grozili pobiciem oraz używali wobec nich słów uznawanych powszechnie za obelżywe.
Podczas procesu oskarżeni nie przyznali się do winy. W śledztwie i przed sądem częściowo jedynie potwierdzali zeznania świadków umniejszając swój udział w przestępstwie. W czwartek nie pojawili się w sądzie.
Według aktu oskarżenia mężczyźni "będąc funkcjonariuszami służby więziennej, działając wspólnie i w porozumieniu, przekroczyli swoje uprawnienia" - znęcali się nad osobami internowanymi psychicznie i fizycznie, kopali ich po całym ciele, grozili pobiciem oraz używali wobec nich słów uznawanych powszechnie za obelżywe.
Sporządzonym w 2008 r. aktem oskarżenia oddział Instytutu Pamięci Narodowej w Szczecinie objął łącznie 16 byłych strażników. Sprawy kilku strażników zostały umorzone z powodu ich śmierci.
W Wierzchowie Pomorskim przebywali internowani członkowie „Solidarności", „Solidarności" Rolników Indywidualnych i NZS, m.in. Artur Balazs czy Marian Jurczyk.
Według ustaleń IPN w lutym 1982 r. komendant zakładu wydał polecenie użycia siły wobec internowanych, po tym jak zniszczyli oni zamontowane w celach podsłuchu.
Dwóch z zatrzymanych miało być dla przykładu przeniesionych do izolatek. Osadzeni zaprotestowali: podczas wyprowadzania kolegów gwizdali, uderzali sztućcami w miski, tupali, śpiewali „Boże coś Polskę...".
Uzbrojona w m.in. pałki i tarcze grupa strażników wyprowadziła kilku opozycjonistów i na korytarzu urządziła tzw. ścieżkę zdrowia. Potem funkcjonariusze wpadali do coraz to innych cel i bili przebywających tam więźniów. W sumie poturbowano ok. 40 osób.
Sprawa stała się głośna na Zachodzie, m.in. dzięki radiu Wolna Europa. Wówczas zajęła się nią prokuratura, która oskarżyła dwóch strażników. Ostatecznie sąd jednak umorzył wówczas warunkowo sprawę.
Ponownie wymiar sprawiedliwości zajął się sprawą pod koniec lat 90. ubiegłego wieku, kiedy to wznowiono śledztwo. (PAP)
epr/ pz/