Przypominamy sylwetkę najsławniejszego z polskich krzyżowców, wyrugowanego już dawno ze szkolnych podręczników Henryka Sandomierskiego. Ale mowa też będzie o uciążliwych pogańskich sąsiadach i nowym zagrożeniu, jakim dla chrześcijańskiej Europy stało się w późnym średniowieczu imperium osmańskie – podkreśla redaktor naczelny „Mówią wieki” prof. Michał Kopczyński.
„Dzieje wypraw krzyżowych do Ziemi Świętej z niejednego młodocianego pasjonata przeszłości uczyniły profesjonalnego historyka” – podkreśla prof. Michał Kopczyński w artykule wprowadzającym do najnowszego numeru. W jego opinii, mimo ogromnego zainteresowania historiografii oraz kultury popularnej trwającą dwa stulecia epoką wypraw krzyżowych, wciąż bardzo niewiele wiemy o polskim wkładzie w epickie zmagania na Bliskim Wschodzie.
Wspomnianego w artykule wstępnym księcia Henryka Sandomierskiego przybliża czytelnikom Tomasz Giergiel z Instytutu Historii UMCS. „Książę sandomierski jest najsławniejszym polskim krzyżowcem, lecz nie jest jedynym władcą i Polakiem, który walczył z Saracenami” – podkreśla autor. W XII w. do Ziemi Świętej wyprawiali się również inni polscy książęta i możnowładcy. Autor zauważa, że udział w wojnach z wyznawcami islamu był dla ówczesnych elit tak ważny, że podkreślano ten fakt częściej niż pochodzenie z rodu panującego. „W XII wieku tytuł księcia peryferyjnej dzielnicy był mniej ważny od nimbu krzyżowca otaczającego Henryka, archetypu polskiego błędnego rycerza” – stwierdza Tomasz Giergiel. Podkreśla on również wpływ cywilizacyjny krucjat na ziemie polskie. „Z Henrykiem wiązana jest możliwość przyswojenia przez elity polskie francuskiego poematu o Walterze i wzbogacenia go o wątki wiślickie” – stwierdza. Innym efektem bliskowschodnich doświadczeń polskich władców były pierwsze na ziemie nadania dla joannitów i innych wywodzących się z Jerozolimy zakonów rycerskich.
Według znanej anegdoty jeden z polskich władców epoki dzielnicowej odmówił udziału w wyprawie krzyżowej, ponieważ w jej trakcie brakowałoby mu polskiego piwa i miodu. Nie oznacza to, że Polacy nie brali udziału w innych wyprawach krzyżowych, które odbywały się znacznie bliżej ich księstw. Szczególnym przykładem jest wspólna z Cesarstwem walka przeciwko Słowianom Połabskim. „W składzie armii margrabiego Albrechta miały się znajdować duże polskie kontyngenty wojskowe. Dowodził nimi najprawdopodobniej Mieszko Stary” – pisze historyk średniowiecza Michał Janik. W jego opinii dla polskich władców ważniejszy od wyobrażanej sobie w kolejnych wiekach solidarności Słowian dużo ważniejsze było zademonstrowanie swojego prestiżu jako sojuszników Albrechta Niedźwiedzia oraz kontynuowanie polityki ekspansji na zachód prowadzonej przez Bolesława Krzywoustego. „Mieszko i inni juniorzy chcieli, aby nikt nie miał wątpliwości, że są władcami prawowitymi i uznawanymi przez poddanych” – dodaje autor.
Bez wątpienia najważniejszym polskim epizodem w dziejach średniowiecznych krucjat w Europie była bitwa pod Warną. Klęska sprzymierzonych wojsk polskich i węgierskich w starciu z Turkami jest dziś symbolem nieodpowiedzialności młodego władcy. Jak jednak zauważa Rafał Jaworski z Instytutu Historii Uniwersytetu Jana Kochanowskiego, ówczesna recepcja bitwy była zupełnie inna. „Warna była tylko jedną z wielu bitew. Jej skutkiem nie było przesunięcie granic czy zmiana sytuacji strategicznej” – zauważa autor. Wielkim echem wśród szlachty odbiły się opinie, że śmierć króla była karą za jego niemoralny tryb życia. Ciała Władysława Warneńczyka nigdy nie odnaleziono. Do dziś pojawiają się teorie, wedle których władca przeżył bitwę. Były one popularne już wówczas. „Z tego powodu tron polski był nieobsadzony przez trzy lata. Brat i następca Warneńczyka wielki książę litewski Kazimierz Jagiellończyk nie koronował się, obawiając się, że Władysław wróci i upomni się o tron” – pisze Rafał Jaworski.
Tysiąc lat przed klęską pod Warną strach wśród ówczesnych chrześcijan wywoływały najazdy Hunów. Jak jednak przypomina Jakub Juszyński z UKSW, Hunowie nie byli wyłącznie żądnymi łupów i krwi najeźdźcami. Jako świetni wojownicy byli sprzymierzeńcami sił zachodniego Cesarstwa Rzymskiego. Mieli również znaczący wpływ na średniowieczną sztukę wojenną. „Hunowie przynieśli do Europy także nowe typy machin oblężniczych. Podczas jednego z oblężeń na pograniczu bizantyńsko-perskim Sabirowie zbudowali Grekom przenośny taran podobny do jurty” – podkreśla historyk. Ich wpływy obejmowały również ziemie dzisiejszej Polski. „Panowanie Hunów w Polsce potwierdza pochówek z Jakuszowic: w odnalezionym tam grobie był pochowany władca (być może sarmacki) z łukiem z litego złota i huno-sarmackim mieczem (podobny odkryto w Juszkowie). Złoty łuk, oznakę najwyższej władzy, być może zmarły w wieku dwudziestu kilku lat wódz otrzymał od samego Attyli” – dodaje autor.
Rzadko możliwe jest obchodzenie dwutysięcznych rocznic ważnych wydarzeń ze sfery dziejów kultury. Taka okazja przypada w 2018 r. Dwa tysiące lat temu zmarł Owidiusz, jeden z największych poetów antycznych. Najtrudniejszy okres jego biografii przypomina filolog klasyczny Stanisław Stabryła. Próbuje on wyjaśnić, dlaczego Owidiusz, decyzją cesarza Augusta, został zesłany na krańce Imperium Rzymskiego. Zdaniem historyków przyczyną tak surowej kary był zbyt rozwiązły charakter twórczości Owidiusza. „Błagania poety o odwołanie go z Tomi i wstawiennictwo jego wpływowych przyjaciół pozostały niewysłuchane” – stwierdza autor. Mimo bardzo ciężkich warunków, jakie panowały w Tomi nad Morzem Czarnym, i oddalenia od ówczesnych centrów kultury, na okres zesłania przypada powstanie najważniejszych dzieł Owidiusza. „Oto odpowiedź, jakiej udzielił bezlitosnemu autokracie, który wypędzając go z Rzymu i nakazując usunąć z publicznych bibliotek wszystkie jego dzieła, chciał go zmusić do milczenia lub przynajmniej sprawić, aby nie był słyszalny w Wiecznym Mieście” – podsumowuje autor.
Życiorysy pisarzy pojawiają się także w artykule poświęconym dziejom przedwojennej reklamy. Do dziś znane jest popularne wówczas hasło reklamowe „Cukier krzepi”. Wbrew pozorom slogan wymyślony przez pisarza i reportażystę Melchiora Wańkowicza nie był wyłącznie wpadającym w ucho hasłem mającym reklamować produkowany w Polsce cukier. Jego promowaniem lub, jak wówczas mówiono, „propagandą cukru” zajmowało się specjalne biuro powołane przez kartel skupiający jego producentów. „Celem Biura Propagandy było przeniesienie cukru z grupy towarów luksusowych do grupy produktów pierwszej potrzeby. Planowano dotrzeć do wszystkich grup społecznych II RP, a szczególnie do chłopów kresowych, którzy spożywali najmniej cukru” – podkreśla Zofia Antkiewicz z Instytutu Historycznego UW. Dane statystyczne udowadniają, że praca takich pisarzy jak Melchior Wańkowicz, Lucyna Krzemieniecka, Janina Porazińska, Aleksander Kamiński, i plastyków: Stefana Norblina, Henryka Nowiny-Czernego, Michała Byliny oraz Kamila Mackiewicza, przyniosła efekt w postaci zwiększenie spożycia cukru. To wynik tym bardziej imponujący, że wielki kryzys oznaczał dramatyczny spadek poziomu życia. Warto dodać, że Wańkowicz za swoją pracę otrzymał astronomicznie wysokie honorarium, opiewające na 5 tys. zł.
Pasjonatów dziejów XX wieku zainteresują artykuły poświęcone historii Związku Sowieckiego oraz systemu komunistycznego. Prof. Jan Ostrowski przypomina zapomniany epizod z biografii pisarza Izaaka Babla, który w 1920 r. w szeregach słynnej Konarmii Siemiona Budionnego w 1920 r. maszerował na zachód. „W ciągu kilku miesięcy widział wiele rzeczy strasznych, niezwykłych i banalnych − jak na każdej wojnie. Spostrzeżenia notował w dzienniku, niestety, zachował się tylko jego fragment obejmujący okres od 3 lipca do 15 września 1920 r.” – pisze prof. Ostrowski. Zachowane fragmenty opowiadają nie tylko o chaosie w szeregach sowietów po klęskach nad Wisłą i Niemnem, lecz zawierają również opisy miast zajętych przez wojska sowieckie. Jednym z nich było Beresteczko. „Najwięcej uwagi Babel poświęcił kościołowi w Beresteczku, zarówno ze względu na oczywistą fascynację jego architekturą i dekoracją, jak i na odrażające sceny, które się w nim rozegrały” – pisze autor. W jego opinii autor zdawał sobie sprawę, że barbarzyństwo rewolucji oznacza zagładę takich miejsc, a jego „beznamiętna relacja może, i chyba powinna, być odczytana jako zawoalowane oskarżenie”. Zagładę kościołowi w Beresteczku przyniosła dopiero kolejna okupacja sowiecka. W tym czasie Babel oczekiwał w więzieniu na Butyrkach na wykonanie wyroku jako jedna z ofiar stalinowskiej czystki.
Znacznie bardziej tajemnicze wydają się losy Michaiła Szołochowa, autora „Cichego Donu”, laureata literackiego Nobla w 1965 r. Rosyjski krytyk literacki i filmowy Lew Anninskij stawia tezę, że dzieło to niekoniecznie było jego autorstwa. „Czy Cichy Don napisał młodzian, który ukończył jedynie czteroklasową szkołę i zaledwie otarł się o służbę w jednostkach specjalnego przeznaczenia?” – pyta autor. W jego opinii bardzo możliwe jest, że należałoby zweryfikować dzieje autora jednej z najważniejszych rosyjskich powieści XX wieku.
Inny z autorów najnowszego numeru analizuje kwestię zamordowania rodziny ostatniego cara. Po stu latach od tej bolszewickiej zbrodni wciąż nie wiemy, czy została ona wykonana na rozkaz samego Lenina, czy raczej lokalnych władz bolszewickich. „Wiosną 1918 r. – na co wskazują źródła – chciał raczej rozwiązać sprawę Mikołaja II pod osłoną prawa i wykorzystać ją – na potrzeby wewnętrzne i międzynarodowe – w celach propagandowych. W tych okolicznościach bezprawne zgładzenie cara, usankcjonowane przez najwyższe władze, skomplikowałoby i tak trudną sytuację bolszewickiej Rosji na arenie międzynarodowej” – zauważa Tomasz Bohun z „Mówią wieki”. Innym, „wstydliwym” epizodem w dziejach ruchu komunistycznego są masowe dezercje z kolaborującego z ZSRS tzw. Ludowego Wojska Polskiego. Przemilczany w PRL i zapomniany dziś element historii tej jednostki zaprzecza propagandowemu wizerunkowi „berlingowców”. Często z powodu terroru politycznego i fatalnych warunków służby z szeregów tzw. LWP uciekały całe oddziały, które dołączały do podziemia antykomunistycznego. Jedna z najbardziej spektakularnych prób dezercji nastąpiła w ostatnich tygodniach wojny. „W marcu 1945 r. doszło do niecodziennej próby dezercji w szkole oficerskiej wojsk pancernych w Chełmie. Kompania podchorążych wojsk pancernych podjęła próbę wyprowadzenia do lasu czołgów” – pisze historyk Piotr Korczyński.
Najnowszy numer „Mówią wieki” zawiera kolejną część dodatku „Z dziejów gospodarczych Polski” redagowanego we współpracy z Narodowym Bankiem Polskim. W lipcowym numerze historię długiego procesu uwłaszczenia chłopów przypomina Miłosz Niewierowicz z „Mówią wieki”. Po wojnie zapóźnienie wsi i nierozwiązaną sprawę reformy rolnej wykorzystali propagandowo komuniści w celu zagrabienia dóbr ziemskich. „Reforma była realizowana brutalnie i z pominięciem dotychczasowych norm prawnych. Nie zrealizowała także podstawowego założenia polityków z okresu międzywojennego, czyli utworzenia samowystarczalnych i uczestniczących w obrocie towarowym gospodarstw” – zauważa Mateusz Ratyński z Instytutu Historycznego UW. Autorzy dodatku przypominają również biografię zapomnianego dziś międzywojennego narodowca i ekonomisty Romana Rybarskiego, jednego z niewielu polskich teoretyków leseferyzmu.
Michał Szukała (PAP)
szuk/ skp/