35. rocznicę strajku lubelskich kolejarzy uczczono w niedzielę w Lublinie. Sparaliżowanie węzła kolejowego należało do najważniejszych protestów na Lubelszczyźnie w lipcu 1980 r., które poprzedziły strajki na Wybrzeżu i powstanie Solidarności.
Na lubelskim dworcu kolejowym odprawiona została polowa msza. Związkowcy, przedstawiciele władz, parlamentarzyści złożyli kwiaty pod tablicą upamiętniającą strajk oraz pod pomnikiem „Doli Kolejarskiej” w pobliżu dawnej lokomotywowni.
Przewodniczący Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność" Piotr Duda podkreślił, że w lipcu 1980 r. robotnicy na Lubelszczyźnie zastrajkowali przeciwko „bucie i arogancji tamtej władzy”. „Chcieliście żyć w kraju, w którym praca przynosi korzyści, a nie deprecjonuje człowieka i wtedy wasza determinacja, upór i odwaga przelały się na cały kraj” – powiedział Duda.
Przypomniał, że wszystkie protesty w Polsce w ciągu minionych kilkudziesięciu lat miały podłoże socjalne i pracownicze, a dopiero później pojawiały się postulaty ustrojowe. Dziś – mówił Duda - żyjemy w wolnym i demokratycznym kraju, ale niepozbawionym patologii, a „niektórzy zniewalają pracowników”, „traktują ich w sposób przedmiotowy”, pracownik „jest tylko wyliczanką w słupkach ekonomicznych”. „Dlatego tak bardzo potrzebna jest solidarność, nie tylko ta międzyludzka, ale przede wszystkim związek zawodowy Solidarność” – powiedział.
Duda podkreślił, że choć „od 8 lat rządzą politycy powołujący się na ideały Solidarności, to związki zawodowe są traktowane „jako persona non grata, niepotrzebne”. „To jest czynione za cichym przyzwoleniem obecnej władzy i z tym, jako związek zawodowy Solidarność musimy się zmierzyć” – zapowiedział.
„Po tych 35 latach jest coraz więcej Polaków tzw. biednych pracujących” – zaznaczył Duda i dodał, że "sierpniowa rewolucja sprzed 35 laty nie została zakończona”. Nawiązał do tzw. umów śmieciowych, którymi związek walczy od wielu lat. „Dzisiaj władza, bo zbliżają się wybory, pochyla się nad tymi problemami, a gdzie byliście przez 8 lat?” – pytał. „Przychodzi czas rozliczeń i my was rozliczymy, tak jak każdego polityka, który co innego obiecuje, a co innego robi” – zapowiedział Duda.
W lipcu 1980 r. Lubelszczyznę ogarnęła fala strajków, nazwana później Lubelskim Lipcem 1980. Obok innych przedsiębiorstw regionu, stanął też cały lubelski węzeł kolejowy. Kolejarze rozpoczęli protest 16 lipca rano w lokomotywowni, a potem zastrajkował cały węzeł - łącznie ponad 3,5 tys. kolejarzy. Ruch pociągów przez Lublin został zablokowany, a pociągi pasażerskie kończyły kursy przed Lublinem, do którego dowożono pasażerów komunikacją zastępczą.
Protesty w regionie rozpoczęły się 8 lipca w zakładach PZL Świdnik i ogarnęły cały region. Do 25 lipca objęły 150 zakładów pracy i około 40 tys. ludzi.
Po raz pierwszy w PRL protestujący robotnicy pozostali w swoich przedsiębiorstwach, negocjowali z władzami i podpisywali porozumienia. Żądali podwyżek płac, poprawy warunków pracy, lepszego zaopatrzenia, ale także m.in. pociągnięcia do odpowiedzialności winnych marnotrawstwa i nadużyć, ograniczenia biurokracji, nowych wyborów do władz związków zawodowych, wolnej prasy.
Wkrótce po wygaśnięciu protestów na Lubelszczyźnie wybuchły strajki na Wybrzeżu, gdzie korzystano z lubelskich doświadczeń.(PAP)
kop/ mow/