Wielu ludzi uznało, że w tak ciężkich warunkach Żydom trzeba pomagać z przyczyn czysto ludzkich, a nie narodowych czy ideowych – powiedział PAP Michał Czajka z Żydowskiego Instytutu Historycznego. 75 lat temu, 4 grudnia 1942 r. w Warszawie przy Delegaturze Rządu na Kraj, z przekształcenia Tymczasowego Komitetu Pomocy Żydom powstała Rada Pomocy Żydom "Żegota" - jedyna w okupowanej przez Niemców Europie instytucja państwowa ratująca ludność żydowską od zagłady.
PAP: Czym była „Żegota”?
Michał Czajka: „Żegota” to kryptonim, który zawierał literę „ż”, kojarzącą się z Żydami. Chodziło o to, żeby nie wymawiać jednak słowa, które mogłoby ściągnąć niepożądaną uwagę okupantów.
„Żegota” właściwie oznacza dwie różne organizacje. Na początku był Tymczasowy Komitet Pomocy Żydom, a dopiero potem została powołana Rada Pomocy Żydom.
Komitet był prywatną inicjatywą Zofii Kossak oraz Wandy Krahelskiej-Filipowiczowej. To była przełomowa inicjatywa, przede wszystkim ze względu na osobowość Zofii Kossak. Była ona działaczką Akcji Katolickiej i pochodziła ze środowiska, które do Żydów odnosiło się niechętnie. Zdecydowała się jednak zainicjować akcję pomocy Żydom.
PAP: Z czego wynikała jej decyzja?
Michał Czajka: Wyjaśniła to w artykule-proteście, które opublikowała w konspiracyjnej prasie w sierpniu 1942 r. Tłumaczyła, że chociaż nadal uważa, że Żydzi są wrogami Polski, chrześcijańskie sumienie każe jej pomagać tym, którzy są prześladowani, masowo mordowani.
PAP: Jakie było znaczenie powstania Rady Pomocy Żydom?
Michał Czajka: To było o tyle przełomowe, że poprzednio w pomoc Żydom zaangażowane były przede wszystkim środowiska lewicowe. Oczywiście nie każdy, kto pomagał Żydom był lewicowcem. Wielu ludzi pomagało Żydom po prostu czując się do tego powołanym z racji sumienia, ludzkiego obowiązku, nie wiążąc tego z żadną ideologią.
Wielu ludzi jednocześnie uważało, że jeżeli jest okupacja, są ciężkie warunki, a Polakom grozi śmierć z ręki okupanta, to lepiej życie poświęcić dla ojczyzny, dla Polaków, a nie dla obcych.
PAP: Czy skala eksterminacji Żydów rewidowała poglądy części społeczeństwa?
Michał Czajka: Nasilenie eksterminacji Żydów doszło do takich rozmiarów, że nawet ludzie, którzy kierowali się dotychczas takimi przekonaniami, teraz zdecydowali się jednak włączyć czynnie w akcję pomocy i apelować, aby i inni się włączyli.
PAP: Jak na ten apel zareagowały władze polskie w kraju i na emigracji?
Michał Czajka: Ten apel został wysłuchany przez oficjalne czynniki Podziemnego Państwa Polskiego, przez Rząd w Londynie i podlegającą mu Delegaturę Rządu na Kraj. W grudniu 1942 r. powstała Rada Pomocy Żydom, która była już oficjalną agendą rządu polskiego. To była organizacja, gdzie działali politycy, przedstawiciele różnych partii politycznych.
PAP: Kto wchodził w skład „Żegoty”?
Michał Czajka: Delegowani do Rady Pomocy Żydom byli przedstawiciele partii politycznych – Polskiej Partii Socjalistycznej, Stronnictwa Ludowego, Stronnictwa Demokratycznego. Tylko Stronnictwo Narodowe konsekwentnie twierdziło, że Żydom pomagać nie będzie i mimo że było zaproszone, nie wzięło udziału w Radzie Pomocy Żydom.
Byli także przedstawiciele ugrupowań żydowskich, czyli Bundu i syjonistów, którzy sami się ukrywali i mieli rozeznanie wśród swoich znajomych i współpracowników, gdzie i kto się ukrywa, pomagając w ten sposób w działalności Żegoty.
Przedstawicielem socjalistów był Julian Grobelny, który został przewodniczącym „Żegoty”. Ze Stronnictwa Ludowego był Tadeusz Rek, a przedstawicielem Stronnictwa Demokratycznego został Marek Ferdynand Arczyński. Ze środowisk żydowskich w „Żegocie” działał Leon Feiner z Bundu oraz Adolf Berman.
Najdłużej żyjącym członkiem Rady Pomocy Żydom był Władysław Bartoszewski. Razem z Zofią Kossak należał do organizacji katolickiej – Frontu Odrodzenia Polski – wywodzącej się ze środowisk Akcji Katolickiej.
PAP: Czy Zofia Kossak działała również w Radzie Pomocy Żydom?
Michał Czajka: Zofia Kossak, chociaż do końca okupacji pomagała Żydom, wyłączyła się z działalności w Radzie Pomocy Żydom. Tę działalność przejęli już inni konspiratorzy.
PAP: Jak wyglądało wsparcie dla „Żegoty” ze strony Rządu RP na Uchodźstwie?
Michał Czajka: „Żegota” dostawała przede wszystkim pieniądze z Londynu za pośrednictwem Delegatury. Dzięki temu mogła finansować ludzi, którzy się ukrywali. Niektórzy ukrywani byli za darmo, ale większość musiała płacić za mieszkanie, za życie, nie mogąc przecież podjąć żadnej pracy. W tym organizacja była im bardzo pomocna.
PAP: Znany jest referat dziecięcy „Żegoty”…
Michał Czajka: Referatem dziecięcym, czyli pomocą w ukrywaniu dzieci żydowskich, kierowała Irena Sendlerowa. Udawało się to przy pomocy sierocińców czy domów dziecka, które były wówczas prowadzone głównie przez zakony katolickie. Potrzebne było tutaj zatem wsparcie ze strony zakonnic, duchowieństwa.
PAP: Jaki był zasięg działań tej organizacji?
Michał Czajka: Rada Pomocy Żydom działała głównie w Warszawie. Miała swoje delegatury w Krakowie i Lwowie. Choć oczywiście pomagała pojedynczym osobom poza tymi ośrodkami, jednak te trzy miasta były głównymi miejscami jej działalności.
PAP: Czy obszarem działalności „Żegoty” były objęte również wsie?
Michał Czajka: Chodziło przede wszystkim o kontakty. Na wsi, ci którzy ukrywali Żydów nie mieli szerszych kontaktów z organizacjami politycznymi, koncentrującymi się w miastach. Jednak można było dotrzeć do pojedynczych osób na zasadzie znajomości prywatnych.
PAP: Jakie były formy pomocy i działań „Żegoty”?
Michał Czajka: Przede wszystkim chodziło o to, co było i wcześniej wykonywane bez ram organizacyjnych, czyli o poszukiwanie lokali u zaufanych ludzi, gdzie można było zamieszkać i ukrywać się.
Ważne było również wsparcie pieniężne, którego przedtem nie było. Jednocześnie prowadzono akcję propagandową, żeby uzmysłowić społeczeństwu polskiemu, a także społeczeństwom Zachodu, skalę postępującej eksterminacji ludności żydowskiej w Polsce. Raporty były wysyłane na Zachód.
PAP: Jaki był stosunek polskiej ludności do pomocy Żydom? Czy widoczne były przejawy antysemityzmu?
Michał Czajka: Na przykładzie Zofii Kossak widać, że jedno nie miało związku z drugim. Wśród mieszkańców Polski powszechne były różne uprzedzenia wobec Żydów. Ta niechęć wynikała zarówno z przyczyn religijnych jak i z ekonomicznych. Trudno jest lubić kogoś, komu jest się winnym pieniądze – a wiele osób było po prostu zadłużonych u Żydów. To był prozaiczny powód, który tę niechęć wzmagał.
Trzeba pamiętać, że te ostatnie lata przed wojną to były lata silnej propagandy antyżydowskiej, którą uprawiały środowiska nacjonalistyczne. Dyskryminacja Żydów budziła przed wojną poklask w środowiskach prawicowych.
Jednak czym innym jest dyskryminacja, a czym innym eksterminacja. Wielu ludzi zrewidowało swoje poglądy. Znamy ludzi, którzy zarówno z wychowania, jak i z przekonania byli antysemitami, a jednak w czasie wojny zdecydowali, że w tak ciężkich warunkach Żydom trzeba pomagać z przyczyn czysto ludzkich, a nie narodowych czy ideowych.
PAP: Jaka była skala pomocy niesionej przez „Żegotę”?
Michał Czajka: Ta skala nie mogła być zbyt wielka, ponieważ cały czas mówimy o warunkach konspiracyjnych. Poza tym, prawdę mówiąc, „Żegota” rozpoczęła działalność wtedy, kiedy znaczna część Żydów była już wymordowana. W przypadku „Żegoty” chodziło o dotarcie do ludzi, którzy przeżyli tę wielką falę eksterminacji, która miała miejsce w 1942 r., kiedy Niemcy mordowali wszystkich bez wyjątku. Później Niemcy zrewidowali swoje poglądy i ludzi młodych i zdrowych chwilowo oszczędzali, kierowali do obozów pracy, żeby wykorzystać ich, póki jeszcze żyją. Dla ukrywających się groźba śmierci była jednak jednoznaczna.
PAP: Dlaczego „Żegota” powstała zatem tak późno, dopiero po akcji Reinhardt?
Michał Czajka: Skala eksterminacji poruszyła sumienia ludzi, którzy przedtem o pomocy Żydom nie myśleli. Nawet ci, którzy działali przedtem pomagając Żydom, w zasadzie robili to prywatnie. Pomagali głównie swoim znajomym, z którymi byli związani. Przed 1942 r. wydawało się, że do eksterminacji nie dojdzie, że jest to po prostu pomoc ludziom w potrzebie, ale nie bezpośrednia ochrona przed Zagładą.
PAP: Czy w ramach działalności „Żegoty” była również walka ze szmalcownikami?
Michał Czajka: „Żegota” domagała się stale od Delegatury Rządu na Kraj, żeby zaktywizować działalność przeciwko szmalcownikom, czyli donosicielom, którzy ujawniali przed Niemcami ukrywających się Żydów. Oni domagali się, żeby wykonywać wyroki na tych szmalcownikach. Dopiero jednak w 1944 r. sądy podziemne zaczęły tych ludzi skazywać. Dlatego, że dla Delegatury Rządu na Kraj głównym niebezpieczeństwem byli ci, którzy zagrażali samej konspiracji wojskowej, przygotowaniom do przyszłego powstania.
Rozmawiała Anna Kruszyńska (PAP)
akr/ mjs/ ls/