Kilka tysięcy mieszkańców Budapesztu wzięło udział w niedzielnym Marszu Żywych dla upamiętnienia 600 tys. węgierskich ofiar Holokaustu. Marsz usiłowali zakłócić neonaziści.
Na czele pochodu maszerowali liderzy ugrupowań parlamentarnych, ambasadorzy Izraela i Stanów Zjednoczonych w Budapeszcie, przedstawiciele opozycji, węgierskiego episkopatu i stowarzyszeń obywatelskich. Uczestnicy marszu, których liczbę media oceniają na ponad 10 tys., przeszli przez most Małgorzaty pod pomnik ofiar Holokaustu na nadbrzeżu Dunaju.
„Marsz Żywych to zwycięstwo życia nad śmiercią dla społeczności, przed której cierpieniem powinni pochylić czoła wszyscy obywatele Węgier ”- powiedział dziennikarzom przed rozpoczęciem marszu premier Viktor Orban.
Szef rządu zapowiedział, że weźmie udział w majowym zjeździe Światowego Kongresu Żydów, który odbędzie się w Budapeszcie. Jednym z tematów zjazdu mają być kwestie „węgierskiego antysemityzmu”, zwłaszcza nacjonalistycznego programu skrajnie prawicowej, parlamentarnej partii Jobbik.
„Chcemy żyć w kraju tolerancji rasowej, demokratycznym, respektującym prawa człowieka. Mówimy +nie+ faszystom i neonazistom” - oświadczył przewodniczący Węgierskiego Związku Żydowskich Gmin Wyznaniowych (MAZSIHISZ) Peter Feldmayer. Przypomniał, że większość węgierskich Żydów została zamordowana w Auschwitz, ale dziesiątki tysięcy straciło życie w zbiorowych egzekucjach i marszach śmierci na Węgrzech.
Podczas przemarszu doszło do kilku antysemickich incydentów. Policja zatrzymała trzy osoby i usunęła antyżydowskie transparenty. "Naziści do domu!" - skandowali maszerujący.
Wcześniej, na żądanie premiera Orbana, szef MSW Sandor Pinter zakazał zorganizowania neonazistowskiej parady motocyklistów, która miała się odbyć w niedzielę pod hasłem „Dodaj gazu!” i przejechać koło głównej synagogi w Budapeszcie. Obawiano się antysemickich ekscesów. Orban ostrzegł szefa MSW, że „powinien użyć wszelkich środków prawnych, by uniemożliwić przeprowadzenie budzącej niesmak parady”. Mimo zakazu 50 motocyklistów przejechało demonstracyjne przez miasto i usiłowało zakłócić przebieg marszu.
Władze Węgier potępiły jednoznacznie antysemickie skandale, które w ostatnim czasie miały miejsce w Budapeszcie. Doszło do profanacji pomnika szwedzkiego dyplomaty Raoula Wallenberga, który uratował na Węgrzech przed śmiercią 100 tys. Żydów, pojawiły się antysemickie hasła na pomniku ofiar Holokaustu w Budapeszcie, znieważono byłego naczelnego rabina Węgier Jozsefa Schweitzera. Po tych wydarzeniach MAZSIHISZ oświadczył, że Węgry zalewa nowa fala nienawiści rasowej i wezwał do zapobiegania antysemickim incydentom.
W grudniu ubiegłego roku Węgrzy demonstrowali przed parlamentem, gdy jeden z deputowanych Jobbiku Marton Gyongyosi zażądał przeliczenia, „ilu Żydów znajduje się w najwyższych władzach kraju", ponieważ "podejmowane przez nich decyzje zagrażają bezpieczeństwu Węgier”.
Z Budapesztu Andrzej Niewiadowski (PAP)
adn/ kar/