Badania przeprowadzone przez biegłego z Zakładu Medycyny Sądowej nie ustaliły okoliczności śmierci Stanisława Nadratowskiego, który stracił życie 19 grudnia 1970 r. w czasie protestów robotniczych w Szczecinie – poinformował PAP prokurator ze szczecińskiego oddziału IPN.
20-letni Stanisław Nadratowski odbywał zasadniczą służbę wojskową w jednostce, która brała udział w tłumieniu protestów robotniczych w śródmieściu Szczecina. Ciało mężczyzny zostało znalezione na tyłach budynku przy ul. Kaszubskiej. Wojskowa Prokuratura Garnizonowa umorzyło śledztwo 28 stycznia 1971 r., uznając, że przyczyną śmierci żołnierza było nieostrożne obchodzenie się z bronią.
Prokurator ze szczecińskiego oddziału IPN Robert Osiński powiedział w środę PAP, że opinia, którą wydał ekspert medycyny sądowej nie przynosi odpowiedzi na najważniejsze pytanie dotyczące śmierci Nadratowskiego. „Biegły stwierdził, że możliwe było samo postrzelenie się mężczyzny, zarówno w wersji samobójczej, jak i nieszczęśliwego wypadku. Nie wykluczył też, że mogło dojść do zdarzenia z udziałem osób trzecich” - oznajmił.
„Ze względu na charakter obrażeń oraz fakt, że wydarzenie miało miejsce dawno, medycy sądowi nie dają wielkich nadziei, że w przypadku przeprowadzenia ekshumacji, znaleziono by jakiekolwiek ślady, które zbliżyłyby do ustalenia okoliczności śmierci Nadratowskiego” - dodał Osiński.
Pytany czy możliwa jest ekshumacja szczątków żołnierza, odpowiedział, że ostateczna decyzja w tej sprawie nie została jeszcze podjęta przez prokuratora. „Czekamy na opinię ze strony rodziny Nadratowskiego, która jest obecnie bardzo sceptyczna w tej kwestii. Ich zadnie nie jest rozstrzygające, ale w tego typie sprawach chcemy wziąć pod uwagę opinię rodziny” - wyjaśnił.
Prokurator Osiński zapowiedział, że będą wykonywane kolejne działania, w tym m.in. przesłuchania kolejnych świadków. „Będziemy także zapoznawać się z materiałami dotyczącymi wydarzeń z grudnia 1970 r. w Szczecinie, które są w Sądzie Okręgowym w Gdańsku. Tam w latach 90. przesłuchiwano świadków, którzy mieli informacje w tej sprawie” - dodał.
„Mam nadzieję, że uda nam się wyjaśnić jak najwięcej okoliczności tego zdarzenia. Myślę, że powoli zbliżamy się do zakończenia postępowania, ale jest to uzależnione od rezultatów dalszych czynności. Przełom w prowadzonym śledztwie mogą przynieść relacje kilku osób, które mogą jeszcze coś wiedzieć o tym zdarzeniu” - zaznaczył prokurator IPN.
17 grudnia 1970 r., na wieść o ogłoszeniu przez ówczesne władze państwowe podwyżek cen żywności, w Stoczni im. Adolfa Warskiego w Szczecinie wybuchł strajk. Stoczniowcy wyszli na ulice. Dołączali do nich pracownicy innych zakładów oraz mieszkańcy Szczecina. Demonstranci przeszli do centrum miasta pod gmach Komitetu Wojewódzkiego PZPR, chcąc rozmawiać z przedstawicielami władz partii. Ponieważ nie spełniono ich postulatu, manifestanci podpalili gmach komitetu. W odpowiedzi milicja i wojsko zaczęły strzelać w kierunku tłumu. Zginęło wówczas 16 osób, ponad 100 zostało rannych. Ciała zabitych chowano po kryjomu w nocy, w pochówku mogła uczestniczyć jedynie najbliższa rodzina. (PAP)
autor: Marta Zabłocka
edytor: Paweł Tomczyk
mzb/ pat/