Ok. 40 kajakarzy popłynie w lipcu rzeką Wisłą z Czechowic-Dziedzic do Krakowa, by upamiętnić Henryka Flamego "Bartka", dowódcę największego oddziału podziemia antykomunistycznego w Beskidach – powiedział w czwartek pomysłodawca wydarzenia Paweł Kluska.
"Poprzez udział w tym spływie chcemy - w taki dość nietypowy sposób – docierać z informacjami o Żołnierzach Wyklętych, a szczególnie o Henryku Flamem, do szerszej społeczności. Na każdym przystanku będziemy organizowali spotkania z mieszkańcami. Chcemy przypomnieć, że nasi bohaterowie byli ludźmi z krwi i kości, wybitnymi postaciami, jak +Bartek+. On zdecydowanie wybijał się ponad przeciętność" - powiedział Kluska.
Uczestnicy Memoriału im. Henryka Flamego wypłyną 12 lipca z Czechowic-Dziedzic. Przed wodowaniem złożą kwiaty na grobie "Bartka", który spoczywa na tamtejszym cmentarzu. W pierwszym dniu dopłyną do Bierunia Nowego w pobliżu granicy województw śląskiego i małopolskiego. Kolejne przystanki z noclegami organizatorzy zaplanowali w Smolicach i Brzeźnicy. 15 lipca kajakarze dopłyną pod Wawel. "Jeśli starczy nam sił, to wypłyniemy nieco poza Kraków" – powiedział Kluska.
Jak dodał, każdego dnia uczestnicy memoriału będą mieli do przepłynięcia ok. 30-35 km. Trasa jest nieprzypadkowa. Flame w 1935 r. pokonał znaczną jej część łodzią, którą sam zbudował.
Henryk Flame ps. Bartek urodził się w 1918 r. w Frysztacie na Zaolziu, skąd jego rodzice przybyli do Czechowic koło Bielska i Białej. Przed wojną wstąpił do podoficerskiej szkoły lotnictwa dla małoletnich, którą ukończył w 1939 r. w stopniu kaprala. Walczył w kampanii wrześniowej. Dwukrotnie został zestrzelony, pierwszy raz przez Niemców pod Warszawą, a następnie koło Stanisławowa przez Sowietów. Dotarł na Węgry, gdzie został internowany.
W 1940 r. wrócił w rodzinne strony. Zaangażował się w konspirację. Jego organizacja współpracowała z AK. Na przełomie 1943 i 1944 r. oddział ukrył się w lesie. Jesienią 1944 r. został zaprzysiężony w NSZ. W 1945 r. po wkroczeniu Armii Czerwonej ujawnił się wraz z oddziałem i wstąpił wraz z podkomendnymi do milicji. Realizował rozkazy NSZ i gromadził broń.
Zagrożony aresztowaniem wiosną 1945 r. schronił się w lesie. Jego liczący kilkuset żołnierzy i podobną liczbę współpracowników oddział stoczył wiele walk z UB i KBW. Najgłośniejszą akcją było zajęcie 3 maja 1946 r. Wisły w Beskidach.
Od lipca 1946 r. w oddziale działali agenci bezpieki, którzy we wrześniu zorganizowali fikcyjny przerzut części zgrupowania na Zachód. Według ustaleń IPN żołnierzy "Bartka" przewieziono na Opolszczyznę w trzech transportach i zamordowano. W wyniku operacji bezpieki śmierć poniosło ok. 90 osób.
Flame zlecił nadzór nad operacją przerzutu swemu zastępcy, Janowi Przewoźnikowi "Rysiowi", który został zamordowany przez funkcjonariuszy UBP 7 września 1946 r. "Bartek" przeszedł w tym czasie operację nogi. Wobec braku kontaktu z "Rysiem" uciekł śledzącym go ubekom i wrócił w góry. Po ogłoszeniu amnestii ujawnił się w marcu 1947 r. 1 grudnia 1947 r. został zastrzelony przez milicjanta w Zabrzegu.
W ub.r. Henryk Flame został pośmiertnie awansowany do stopnia majora. (PAP)
autor: Marek Szafrański
szf/ pat/