Młodzież z Jawiszowic upamiętniała w piątek Alvina Ellina, członka załogi strąconego w grudniu 1944 r. nad ich miejscowością amerykańskiego bombowca B-17G. Zdołał wyskoczyć z uszkodzonej maszyny, ale gdy opadał na spadochronie, zastrzelił go niemiecki żandarm.
Uczniowie z jawiszowickiej szkoły nr 6 złożyli kwiaty i zapalili znicze przy pomniku lotnika na cmentarzu. W tym miejscu Ellin został pochowany po wojnie i spoczywał do 1947 r. „Przychodzimy tutaj, by uczcić Ellina. Był amerykańskim lotnikiem. Chcemy o nim pamiętać, bo zginął na naszych ziemiach” – powiedział uczeń 6. klasy Szymon Wójcicki.
Jak podkreśliła wychowawczyni młodzieży Mariola Pałka pamięć o historii Polski oraz o małej ojczyźnie jest bardzo ważna. Uczniowie dowiadują się kim są. „Akcja wokół odnowienia pomnika i kultywowania pamięci o Ellinie uczy ich też fantastycznych cech: patriotyzmu, empatii, konieczności niesienia pomocy. Opiekujemy się tym miejscem. Pamiętamy, że Alvin Ellin był jednym z tych, dzięki któremu żyjemy w wolnej Polsce” – powiedziała.
Bibliotekarz z jawiszowickiej szkoły Barbara Fender, która kultywuje pamięć o lotniku, powiedziała, że w mieszkańcach silnie zakorzeniona jest pamięć o żołnierzach walczących z Niemcami. „Żyją potomkowie tych, którzy im pomagali. Warto pamiętać, że inny z lotników (drugi pilot David Jones – PAP) został uratowany przez mieszkańców Jawiszowic. Trafił później do oddziału AK. (…) To wszystko odbywało się z narażeniem życia” – podkreśliła Barbara Fender.
Po uroczystościach patronująca im brzeszczańska Fundacja Pobliskie Miejsca Pamięci Auschwitz-Birkenau zaprezentowała na ekspozycji w swej siedzibie w przysiółku Bór zachowane pamiątki po bombowcu. „Są to cyrkiel oraz zegarek z tego samolotu” – powiedziała prezes Fundacji Agnieszka Molenda. Zobaczyć można też fragmenty zbiorników tlenu z B-17 i łuskę po pociskach z niemieckich dział przeciwlotniczych „Flak”, z których ostrzelano samolot.
Alvin Jeremi Ellin miał zaledwie 19 lat, gdy zginął. Pochodził z Norton w stanie Wirginia. Był synem urodzonego na ziemiach polskich Jakuba Ellina. Jesienią 1943 r. rozpoczął służbę w Siłach Powietrznych Stanów Zjednoczonych, a latem następnego roku trafił do Europy. Stacjonował w Wielkiej Brytanii, a następnie we Włoszech.
Bombowiec B-17G, nazwany przez załogę „St. Francis”, na którym służył Ellin, uczestniczył m.in. w misjach bojowych przeciw niemieckim zakładom chemicznym na Śląsku. Była to tzw. bitwa o paliwo.
Badacz historii bombowca Jarosław Rybak w swym opracowaniu podał, że 17 grudnia „Latające Fortece” należące do 15. Armii Powietrznej Stanów Zjednoczonych, w tym „St. Francis”, z 10-osobową załogą na pokładzie, otrzymały zadanie zbombardowania zakładów chemicznych w Blachowni Śląskiej. Po jego wykonaniu wracały do bazy. „St. Francis”, lecący na końcu klucza, dostał się pod silny ostrzał niemieckiej artylerii i została trafiona.
Załoga wyskoczyła na spadochronach. Wśród nich był tylny strzelec Alvin Ellin. Przed wylądowaniem dosięgły go kule niemieckiego żandarma z lokalnego posterunku, który dostrzegł spadochroniarza.
Pozostali członkowie załogi przeżyli. Jednego z pilotów uratowali jawiszowiczanie i przekazali oddziałowi AK „Sosienki”. Pozostali zostali aresztowani i trafili do obozu jenieckiego. „Forteca” rozbiła się koło Wilamowic.
Ciało Ellina Niemcy zabrali na posterunek. Trzy dni później został pochowany w bezimiennym grobie. Jego tożsamość można było potwierdzić tylko dzięki bransoletce z nazwiskiem. W metryce parafialnej proboszcz jawiszowickiej parafii św. Marcina Władysław Tęcza odnotował zniekształcone nazwisko Ellina, ale od tamtego czasu dla większości mieszkańców był on „nieznanym lotnikiem amerykańskim”.
Jesienią 1945 r. lotnika przeniesiono z honorami do osobnej mogiły. Lokalna społeczność ufundowała pomnik z lotniczym śmigłem i pamiątkową tablicą. Dwa lata później Ellin został ponownie ekshumowany i przeniesiony do Stanów Zjednoczonych, gdzie spoczął na cmentarzu w Knoxville.
Fundacja powstała w 2013 r. Działa na rzecz ratowania rzeczy, przedmiotów oraz artefaktów związanych z byłym niemieckim obozem i jego podobozami, które znajdują się obecnie w rękach prywatnych. W ekspozycji historycznej w budynku, w którym więziono kobiety, zobaczyć można m.in. eksponaty związane z więźniarkami. To m.in. rzeczy codziennego użytku, odzież, a także porcelitowa figurka Myszki Mickey, która należała do bezimiennej ofiary niemieckiego obozu Auschwitz, najprawdopodobniej dziecka. (PAP)
szf/ mow/